Mamy do czynienia z niezrozumiałą dyskryminacją, która „premiuje” tylko pewną grupę osób spośród wszystkich tak samo „unikających obowiązku opłacania składek”.
1.
Art. 1 projektu (ustawy o umorzeniu należności powstałych z tytułu niezapłaconych składek na ubezpieczenia społeczne osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą – http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/Projekty/7-020-158-2012/$file/7-020-158-2012.pdf) określa zasięg podmiotowy ustawy. Uprawnionymi do złożenia wniosku są zarówno te osoby, które prowadziły działalność gospodarczą w okresie 1.01 1999 – 28.02 2009 r. i zakończyły jej prowadzenie jak i te osoby, które prowadza działalność nadal.
Takie ujęcie zagadnienia zgodne jest z oczekiwaniami społecznymi i zasługuje na aprobatę.
2.
Kontrowersje natomiast budzi zakres przedmiotowy. Otóż, zgodnie z projektem, umorzeniu miałyby podlegać jedynie nieopłacone składki. Oznacza to, że ustawa dopuszcza zróżnicowanie traktowania podmiotów znajdujących się w takiej samej sytuacji.
Kwota ewentualnego umorzenia zgodnie z brzmieniem projektu zależeć będzie… od operatywności właściwego miejscowo dla przedsiębiorcy organu egzekucyjnego.
Przykład – przedsiębiorca X. i przedsiębiorca Y. mają wykazywaną zaległość w składkach na ubezpieczenie społeczne wynikłą z nieopłacenia ich za okres 1.01 1999 r. do 28.02 2009 r. Jednakże organ egzekucyjny wyegzekwował od X. składki wraz z odsetkami i kosztami egzekucyjnymi za okres od 1.01 1999r. do 31.12 2008 roku. W tym czasie Y. zmieniał miejsce zamieszkania, wyjeżdżał z kraju, brak było jakiegokolwiek majątku, który można było zająć. Prowadzona egzekucja była całkowicie bezskuteczna. W przypadku wejścia ustawy w życie w proponowanej formie X. uzyska pomoc obejmującą jedynie równowartość składek za 2 miesiące, Y. zaś za cały okres ponad 10 – letni.
3.
Równie niejasne jest, co będzie się działo w przypadku złożenia wniosku przez zadłużonego w ZUS przedsiębiorcę. Projektodawca precyzyjnie określa, że jedynie w przypadku objęcia zaległych składek tzw. układem ratalnym umorzeniu podlegają nieopłacone składki nieopłacone na dzień złożenia wniosku (art. 1 u.6 projektu). Brak takiego samego sformułowania w przypadku zaległych składek, nieobjętych układem ratalnym, wymagać będzie już zastosowania wykładni.
Możliwa jest zatem sytuacja, gdy wielkość umarzanych składek określi decyzja ZUS, a do tego czasu akcja windykacyjna biec będzie bez przeszkód.
4.
Jawnie dyskryminujący natomiast jest zapis art. 2 projektu, który wyłącza spod beneficiumustawy osoby, które „zgłaszały do ubezpieczeń społecznych z tytułu określonego w art. 6 ust. 1 pkt 2 ustawy wymienionej w art.1 ust.1 osoby, które na podstawie prawomocnych decyzji zostały przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych wyłączone z tych ubezpieczeń, lub też były wspólnikami jednoosobowych spółek z ograniczona odpowiedzialnością, spółek jawnych, komandytowych lub partnerskich, zgłaszających do ubezpieczeń społecznych z tytułu określonego w art. 6 ust. 1 pkt 2 ustawy wymienionej w art.1 ust.1 osoby, które na podstawie prawomocnych decyzji zostały przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych wyłączone z tych ubezpieczeń.”
Innymi słowy z dobrodziejstw ustawy nie może skorzystać ten, kto sam był nakładcą.
Uzasadnienie tego fragmentu projektu zgłoszonego przez posłów:
Ustawa w art. 2 nie przewiduje natomiast możliwości umorzenia należności z tytułu składek w stosunku do osób prowadzących pozarolniczą działalność i do spółek, gdy osoby te lub wspólnicy tych spółek sami byli zgłaszani do ubezpieczeń społecznych jako wykonawcy lub jako płatnicy zgłaszali inne osoby do ubezpieczeń z tego tytułu, gdy w stosunku do nich lub zgłaszanych osób, Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydał prawomocną decyzję stwierdzającą niepodleganie ubezpieczeniom społecznym z tytułu zatrudnienia na podstawie umowy o pracę nakładczą. Stosowane w polskim systemie ubezpieczeń społecznych prawo wyboru tytułu do ubezpieczeń, nie może być bowiem traktowane jako podstawa do unikania obowiązku opłacania składek z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności.
Przyznam, że ta argumentacja jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. Przecież wszystkie prawomocne decyzje ZUS, poparte wyrokami sądowymi, Sądu Najwyższego nie wyłączając, zgodne są co do jednego. Wybór podstawy ubezpieczenia stanowił „obejście prawa”, nakierowane na uniknięcie obowiązku opłacania składek z tytułu pozarolniczej działalności gospodarczej. Na dodatek ZUS oraz sądy zgodnie obwiniają za taki stan rzeczy samych wykonawców, którzy jako przedsiębiorcy nie chcieli opłacać składek nierzadko przewyższających ich miesięczne dochody.
Tak więc znowu mamy do czynienia z niezrozumiałą dyskryminacją, która „premiuje” tylko pewną grupę osób spośród wszystkich tak samo „unikających obowiązku opłacania składek”.
Warto przy tym zauważyć, że gros dużych firm, zatrudniających często ponad 7.000 chałupników, funkcjonowało jako spółki prawa handlowego. Oznacza to, że od członków ich zarządów ZUS był płacony jak od zwykłego pracownika i przepisy projektu wobec nich nie mają zastosowania.
Jak się wydaje jedyne ratio legis art. 3 stanowi fakt zasiadania w Zarządzie Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP dwóch osób zatrudniających ongiś u siebie chałupników. Ustawa zatem może poróżnić środowisko. Jakakolwiek krytyka projektu wyrażona przez Zarząd będzie klasyfikowana oficjalnie przez ZPP i nieoficjalnie przez pracowników ZUS-u jako przykład „prywaty”. W domyśle zaś – prywaty garstki cwaniaków.
Innego racjonalnego wytłumaczenia zapisu art. 3 projektu nie ma.
5.
Uzasadnienie jest ciekawe jeszcze z innego względu.
Otóż grupka posłów PO (z Kluzik – Rostkowską na czele) bez ogródek stwierdza:
Proponowane umorzenie należności będzie stanowiło pomoc publiczną i podlega przepisom ustawy z dnia 30 kwietnia 2004 r. o postępowaniu w sprawach dotyczących pomocy publicznej (Dz. U. z 2007 r. Nr 59, poz. 404 z późn. zm.) oraz przepisom wspólnotowym.
I dalej:
Zakład Ubezpieczeń Społecznych jako podmiot udzielający pomocy będzie zobowiązany do dokonania oceny udzielanych środków pod kątem wystąpienia przesłanek określonych w art. 107 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) – wersja skonsolidowana traktatu – Dz. U. UE C 83 z dnia 30 marca 2010 r., tj. do dokonania oceny, czy udzielenie danego środka przedsiębiorcy będzie stanowiło pomoc publiczną oraz prawidłowej kwalifikacji danego środka jako pomocy de minimis lub innej niż de minimis. Analiza ta musi być przeprowadzona w oparciu o przedłożoną przez przedsiębiorcę dokumentację pozwalającą na stwierdzenie, czy nie nastąpi przekroczenie progów ustalonych dla pomocy de minimis oraz czy przedsiębiorca nie znajduje się w trudnej sytuacji ekonomicznej w rozumieniu Wytycznych wspólnotowych dotyczących pomocy państwa w celu ratowania i restrukturyzacji zagrożonych przedsiębiorstw (Dz. U. UE C 244 z dnia 1 października 2004 r.), co wyklucza udzielenie pomocy de minimis. W takiej sytuacji udzielenie środka będzie dopuszczalne dopiero wówczas, gdy Komisja Europejska wyrazi zgodę na udzielenie przedsiębiorcy pomocy publicznej.
O tym ,czym jest trudna sytuacja już pisałem.
Przypomnijmy zatem – wg kryteriów unijnych zachodzi nawet wtedy, gdy wystąpią typowe oznaki: rosnące straty, malejący obrót, zwiększanie się zapasów, nadwyżki produkcji, zmniejszający się przepływ środków finansowych, rosnące zadłużenie, rosnące kwoty odsetek itp.
Jak widać z przytoczonych wyżej uwag Kluzik – Rostkowskiej i jej zespołu, ponoć lobbowanego przez ZPP, projekt ustawy oraz istniejący stan prawny w zasadniczych punktach wykluczają się wzajemnie. Uzasadnienie, dodajmy, uwzględnia istniejące prawo wspólnotowe, którego naruszenie może skutkować dotkliwymi karami finansowymi dla RP i dlatego dowodzi moim zdaniem cynicznej manipulacji dokonanej pod patronatem posłanki Kluzik – Rostkowskiej.
Przypominam, że z brzmienia art. 1 wynikałoby, że beneficjentem ustawy jest każdy, kto prowadził działalność gospodarczą pomiędzy 1.01 1999 r. a 28.02 2009 r.
Tymczasem z uzasadnienia, opartego na obowiązującym prawie, wynika, że osoby, które aktualnie nie prowadzą działalności gospodarczej, nie będą objęte ustawą.
Ci przedsiębiorcy, którzy borykają się z trudnościami, a więc wg unijnych standardów znajdują się w trudnej sytuacji ekonomicznej, mogą liczyć na ulgi, o ile tylko Uniasię zgodzi (Komisja Europejska). Biorąc pod uwagę, że Komisja może procesować dość długo, a przygotowanie stosownej dokumentacji również trochę potrwa, może się okazać, że w ciągu tych circa 3 – 4 lat „zawieszenia”, organ egzekucyjny „wyczyści” przedsiębiorcę z zaległych składek i sprawa stanie się bezprzedmiotowa.
Brak bowiem w ustawie podstawowego stwierdzenia – wraz ze złożeniem wniosku postępowanie egzekucyjne ulega zawieszeniu.
Projekt,o ile rzecz jasna stanie się obowiązującym prawem, niczego nie zmieni.
Pomoc de minimisjest dostępna przedsiębiorcom bez tej hipotetycznej ustawy.
Jednak, by ja dostać, nie można znajdować się w tzw. trudnej sytuacji.
Ustawa, wg zamierzeń autorów projektu, również w takim przypadku będzie odsyłała zadłużonego do Komisji Europejskiej.
Dla małego przedsiębiorcy znajdującego się w trudnej sytuacji „abolicja składkowa” będzie tylko hasłem bez praktycznego znaczenia.
6.
To, że pomoc publiczna w krajach UE nie obejmuje osób fizycznych, nie będących przedsiębiorcami, wynika z faktu istnienia we wszystkich krajach „starej” Unii ustawowych mechanizmów pozwalających osobom fizycznym na upadłość konsumencką nawet w ciągu roku. I powrót do gry.
Polska ustawa o upadłości konsumenckiej jest skonstruowana w sposób uniemożliwiający skorzystanie z niej.
Ale to już inna bajka.
7.
Podstawowe pytanie, jakie zadawać winien sobie każdy obserwator naszej sceny, nazywanej nie wiedzieć czemu, polityczną, brzmi:
Kto odniósł korzyść?
Beneficjentami projektu na pewno został Tusk, PO oraz ZPP.
Ogłoszenie niedopracowanego projektu na początku marca miało za zadanie podzielić środowisko przedsiębiorców, planujących 16 marca manifestację przed kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Jest szansa, że wielu z nich nie przyjedzie, bo przecież, jak napisał jakiś koleś z ZPP, premier Tusk podszedł do sprawy zwyczajnie, po ludzku. Ot, taki XXI- wieczny Gierek….:)
Będą czekać na uchwalenie ustawy.
Kluzik – Rostkowska próbuje nabijać punkty, co akurat nikogo nie dziwi.
Przecież dąży do tego, żeby zostać etatową parlamentarzystką i gra na to, że obecna kadencja sejmu będzie krótsza.
ZPP również ma swoje 5 minut, żeby rozbłysnąć i przyciągnąć kilkaset osób, które będą opłacać składki członkowskie.
Same dotacje unijne to trochę za mało.
Może też wykazać w ten sposób swoją wyższość nad autentycznym ruchem przedsiębiorców i próbować kanalizować niezadowolenie społeczne.
I wreszcie pozytywny „pi-ar” rządu.
Wyjątkowe „zadęcie” propagandowe, jakie towarzyszy zgłoszeniu tego niedopracowanego projektu,dobitnie potwierdza moje powyższe domysły.
8.
A mały przedsiębiorca znowu dostanie po d….
7 – 8.03 2012