Buzek wśród umierających versus flash mob pod UŚ
22/02/2012
553 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Co ważnego jest w fakcie, że polityk PO powtarzał, jak mantrę „To niesamowita sprawa” i przechadzał się wśród chorych i umierających?
Bruksela, 22 lutego 2012
Sz. P.
Zenon Nowak
Prezes Polskapresse sp. z o. o. Oddział Prasa Śląska
Sz. P.
Marek Twaróg
Redaktor Naczelny "Dziennika Zachodniego"
Szanowni Panowie,
w dniu dzisiejszym ukazał się na stronach "Dziennika Zachodniego" artykuł, pod tytułem "Jerzy Buzek przeszedł w Katowicach drogę chorych". Oto treść tego krótkiego artykułu oraz link do niego (błędy językowe, interpunkcyjne oraz literówki są prezentowane jak w oryginalnym tekście):
"Prof. Jerzy Buzek odwiedził wczoraj nowy dom Hospicjum Cordis w Katowicach – Janowie. Dla byłego premiera i przewodniczącego Europarlamentu była to pierwsza wizyta w tym miejscu, więc nie krył zaskoczenia ekspresowym temptem, w jakim został wzniesiony ten budynek oraz ogromnym zaangażowaniem wolontariuszy w jego budowę.
– To niesamowita sprawa – powtarzał jak mantrę oglądając kolejnepomieszczenia obiektu. Szefowa Hospcjum, Jolanta Grabowska-Markowska prowadziła prof. Buzka dokładnie taką trasą, jaką pokonują trafiający tutaj pacjenci: od poradni i pokoju lekarskiego po sale do terapii i pokoje chorych. Na Jerzego Buzka czekali też wolontariusze, którzy uczestniczyli w budowie hospicjum. Wielu z nich w roku 2009 spędziło tutaj znaczną część swoich wakacji.
– Wiedzieliśmy, że robimy to w dobrym celu. Lepiej przecież pomagać aniżeli się obijać – skwitowała Zuzia Latocha z VII Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach – Ligocie. Zarówno ona, jak i jej koleżanki nadal pomagają Hospicjum. Mimo zakończonej jesienią budowy nowej siedziby,przeprowadzki do niej wszystkich pacjentów ze dawnego gmachu w Mysłowicach oraz wsparcia wielu ludzi dobrej woli Hospicjum Cordis nadal potrzebuje pomocy. Zwłaszcza tej finansowej.Inwestycja w Janowie pochłonęła bowiem większe kwoty niż się spodziewano i nie wiadomo, czy wpływy z 1 procenta, przekazanego przez rozliczających się z fiskusem, w całości zrekompensują poniesione wydatki." (artykuł ukazał się także w wersji papierowej)
A teraz coś, co nie znalazło Panów uznania:
"Dzisiaj minął dokładnie tydzień od zatrzymania Ivana Shyli, młodego białoruskiego opozycjonisty studiującego na Uniwersytecie Śląskim. Przypomnijmy, że Shyla został zatrzymany 14 lutego przez funkcjonariuszy Specnazu przed biurem PEN-Centrum w Mińsku, gdzie miał wziąć udział w ceremonii wręczenia nagrody "Kocham Białoruś". Przyznają ją aktywiści "Młodego Frontu", do którego Iwan należy. Sąd zdecydował, że Ivan spędzi w areszcie 22 dni za ubiegłoroczną akcję solidarności z Dzmitrijem Daszkiewiczem przed kolonią karną w Gorkach, a także za udział w akcji protestu w Soligorsku.
W geście solidarności z Ivanem, biuro europosła dra Marka Migalskiego, członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów UŚ i przedstawiciele redakcji portalu "Korespondent Wschodni", z którym współpracuje białoruski opozycjonista, zorganizowali dzisiaj akcję przed Rektoratem Uniwersytetu Śląskiego. Akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem. W ciągu 4 godzin ponad 200 studentów wypisało kartki pocztowe dla Ivana. Wszystkie pocztówki zostaną wysłane do więzienia na Okrestinie, gdzie odbywa areszt Białorusin.
Te kartki pocztowe są najprostszym gestem solidarności z Ivanem. Chcemy pokazać Ivanowi, że nie pozostał sam w tej trudnej sytuacji, a białoruskim władzom, że bacznie monitorujemy sytuację naszego kolegi. Uczestnicy akcji solidarności z Ivanem mieli również okazję napisania kilku słów i podpisania się na transparencie, który zostanie mu przekazany po jego powrocie do Katowic.Punktem kulminacyjnym całej akcji był flash mob, podczas którego studenci uformowali flagę Wolnej Białorusi przy użyciu białych i czerwonych balonów."
Dlaczego o tym piszę? Na początku wyjaśnię, że przez osobistą sympatię do Panów oraz przez wiarę w waszą zawodową uczciwość. Nie mam bowiem złudzeń, co do rzetelności "Gazety Wyborczej", czy też mediów publicznych opanowanych przez partie rządzące. Ale wobec Was owe złudzenia miałem. Nie potrafię jednak wyjaśnić, dlaczego uznaliście za istotny fakt odwiedzenia przez eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej hospicjum (nawet jeśli kiedyś był premierem i szefem PE), a nie uznaliście za ważny fakt społeczny demonstracji pod UŚ w sprawie uwolnienia białoruskiego studenta tego uniwersytetu. Co ważnego jest w fakcie, że polityk PO – jak piszecie – powtarzał, jak mantrę "To niesamowita sprawa" i przechadzał się wśród chorych i umierających? I co nieważnego jest w tym, że polityk PJN skrzyknął 200 młodych ludzi na flash mob, by działali w słusznej sprawie ratowania swojego kolegi. Dlaczego Wasz dziennikarz robi relację z miejsca, w którym nic się nie stało (wszak J. Buzek nie ofiarował niczego, niczego nie wybudował, nic nie pomógł potrzebującym w tym hospicjum, a jedynie "przeszedł od poradni, do sali chorych"), a żaden z Waszych pracowników nie relacjonuje szlachetnej akcji mogącej uratować zdrowie młodego człowieka? Czy tylko dlatego, że jeden jest z partii rządzącej, a drugi z pozaparlamentarnej partii opozycyjnej?
Moje uwagi nie są krytyką Jerzego Buzka – każdy polityk wykorzystałby taką usłużność mediów i był wdzięczny za tę czynność, którą mu zrobiliście. Ale czy nie uważacie Panowie, że łamiecie wszelkie standardy informowania Czytelników o tym, co dzieje się w ich regionie i jak sprawują się ci, których wybierają oni do ciał przedstawicielskich? Uważacie, że uczciwie przedstawiliście wczorajszą aktywność europosłów? Uważacie, że Wasza gazeta rzetelnie wypełniła zadanie informowania ludzi o życiu społecznym i politycznym w naszym województwie? Naprawdę sądzicie, że przechadzka jednego europosła wśród cierpiących i umierających jest ważniejsza, niż akcja innego europosła, która zgromadziła 200 osób, a jej celem było uwolnienie białoruskiego studenta Uniwersytetu Śląskiego? Jak potem, w wyborach, ludzie mają podejmować sensowne decyzje, jeśli przez kilka lat karmieni są takimi żałosnymi laurkami pod adresem jednych i przemilczaniem działalności drugich?
I jeszcze jedno – w tym roku akcja, prowadzona przez Waszą redakcję, "Wybierz sobie Mikołaja", w której miałem zaszczyt uczestniczyć, wspomagała właśnie to Hospicjum, w którym wczoraj gościł J. Buzek. Czy nie uważacie Panowie, że robienie relacji z jego pobytu w tym miejscu, w zaledwie miesiąc po uroczystości wręczenia Mikołajów, jest wykorzystywaniem szlachetnej akcji do promowania polityka partii rządzącej? Jak mają się czuć wszyscy ci, którzy w dobrej wierze, brali udział w Waszej mikołajowej inicjatywnie, widząc, jak jeden polityk fotografowany jest w miejscu, na którego budowę wspólnie zbierali środki? Czy uważacie Panowie, że to nie jest wysługiwanie się obecnej władzy? Czy sądzicie, że to uczciwe wobec wszystkich innych uczestników Waszej akcji?
W związku z tym, co napisałem, informuję Panów, że:
– powyższy list prześlę, do Rady Etyki Mediów, zarządu Polskapresse, Zarządu Głównego SDP oraz do dyrektora Centrum Monitoringu Wolności Prasy, a także opublikuję na moim blogu
– zwracam się z prośbą o niezapraszanie mnie w przyszłym roku na Waszą akcję "Wybierz swojego Mikołaja", bowiem nie mam zamiaru brać udziału w promocji partii rządzącej (oczywiście – zobowiązania z tegorocznej akcji zostaną przeze mnie wypełnione)
– proszę o wyasygnowanie z funduszu reprezentacyjnego Waszej gazety trzech złotych na lizaka dla Pana Michała Wrońskiego (autora "artykułu" o przechadzce J. Buzka po Hospicjum, bowiem za to, co robi dla Platformy Obywatelskiej, po prostu mu się należy
– proszę o zamieszczenie powyższego listu na Waszych łamach, by choć w ten sposób Wasi Czytelnicy mogli dowiedzieć się o akcji w obronie Ivana Shyli.
Z poważaniem
Marek Migalski