To nie koniec Wiedzy o Katastrofie w Smoleńsku – a raczej jej początek.
16/02/2012
471 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Dzięki Prawdziwym Polakom – czujnym i bystrym bloggerom.
Temat katastrofy w Smoleńsku nie może zniknąć z mediów – tych wiarygodnych, wolnych.
W tym temacie ukazało się już tak wiele opracowań wykazujących odmienne wnioski od tych zawartych w raporcie MAK-u, Komisji Millera, analiz Amielina itd.
Pora dokonać pewnego podsumowania:
1. Raport MAK-u – był i jest niewiarygodny, kłamliwy i zafałszowany – co każdy śledzący temat wie,
2. Opinie wyrażane w różnych mediach – dość długo po katastrofie – tak przez dziennikarzy jak i Hipkich ekspertów – jak się okazuje totalnie sfałszowane,nieprawdziwe !!!
3. Dopiero odczyty stenogramów przez biegłych z Krakowa – wykazały fałsz i obłudę – tak długo wciskaną Polakom, że piloci opierali się co o wysokości na radiowysokościomierzu, że w kabinie przebywał Pan gen. Błasik, że nie mieli oni (piloci) pojęcia o działaniu przycisku UCHOD, że zeszli poniżej dopuszczalnej wysokości lotu 100 m,
4. Przyczyną katastrofy miało być jakoby zejście poniżej wys. 100 m i uderzenie lewym skrzydłem w „pancerną brzozę”, co jak się okazało było fałszem, przecież to wyraźnie widać z oczytów rejestratorów lotu i stenogramów krakowskich- piloci lecieli na 100 m i nie mieli żadnego zamiaru schodzić poniżej tej wyskości,
5. Pojawiły się dość dawno hipotezy, że s-t prezydencki wylądował w innym miejscu, że dokonano manipulacji w korespondencji radiowej, że zwłoki pasażerów przywożono w ostatniej chwili na miejsce katastrofy,
6. No i jest jeszcze informacja o tym, że nie ma żadnego nagrania z wylotu TU-154 M z Okęcia,
7. Przypadkiem nie ma i nagrań z wieży szympansów w Smoleńsku – to prawda – za dużo tych „przypadków”,
Tekst Pana Alfreda Rosłonia –FYM-a – wielki szacunek dla ogromu zgromadzonej w nim wiedzy – budzi jednak we wnioskach pewne moje prywatne zastrzeżenia. I pytania?
1. W jaki to sposób dokonano by dzień wcześniej „rozwalenia” konstrukcji Tu-154 M ? Poprzez zdalne sterowanie? I nikt by tego w okolicach Smoleńska nie słyszał?
2. Czyżby następnego dnia dowożono na miejsce katastrofy zwłoki?
3. Jak by zabito wszystkich pasażerów TU-154 M? Przecież musiałyby być jakieś ślady na ich ciałach.
4. Czemu na zdjęciach blogerzy wyłapują zdjęcia z widocznymi otworami po ładunku wybuchowym? Bo oto leciał sobie jakiś podobny o TU-154 M, z polskimi oznaczeniami dzień wcześniej i wraz z załogą został „rozwalony”?
Nie mogę w tą hipotezę uwierzyć.
Natomiast w moich analizach (jako inżyniera) zwracałem uwagę na dziwne zapisy z rejestratorów parametrów lotu oraz stenogramów rozmów oczytanych w Krakowie.
Czemu dziwne?
Ano dlatego, że:
1. Stenogram rozmów odczytany w Krakowie jasno pokazuje, że piloci zeszli do wysokości 100 m (barometrycznej na lotniskiem a nie odczytanej z radiowysokościomierza !!!! – co było długo lansowanym fałszem,
2. Lecieli na tej wysokości przez ponad 7 sek, I NIE ZNIŻALI SIĘ NIŻEJ.Więc wszystkie opinie tzw „ekspertów” są mylne !!!!!!
3. W chwili pojęcia decyzji o odejściu wciąż byli na automacie sterowania ciągiem, sterowania podłużnego (wysokość, kąt natarcia) i poprzecznego,
4. Zanim je odłączyli – zaczęli tracić wysokość ???? i nastąpiły gwałtowne skoki przeciążeń pionowego i poprzecznego. Zwracałem uwagę szczególną na fakt, że musiała się w tych momentach pojawiać jakaś „dziwna energia” – z góry, nad s-tem i lekko z boku. A więc pytanie – skąd pojawiły się w konstrukcji s-tu otwory widoczne na zdjęciu powyżej? Odpowiedź wydaje się logiczna – coś „walnęło z góry i lekko z boku”,
5. Pojawiły się, i to zostało zarejestrowane w opublikowanym Raporcie Millera i Załączniku u niego, gwałtowne skoki przeciążeń tak pionowych jak i poprzecznych. . Widać w tych zapisach np. gwałtowną „kontrę” steru kierunku po "walnięciu z boku" – jeszcze wtedy na automacie sterowania poprzecznego, nie wspominając o reakcjach sterów wysokości w pionie,
6. Zwracałem uwagę w mojej analizie – na „dziwne zachowania steru wysokości – ogromnie ważnego dla poziomu lotu”. Wg mnie ich „dziwne zachowanie miało miejsce wcześniej, niż to stwierdziła Komisja Millera – pisząc na jednym z wykresów – uszkodzenie sterów wysokości.
Wnioski na bazie odczytów z rejestratorów parametrów i rozmów w kabinie:
1. W chwili podjęcia przez załogę TU-154 M decyzji o odejściu – zaczęło się z s-tem dziać coś „dziwnego, niewytłumaczalnego”,
2. TU-154 M leci sobie spokojnie na 100 m, załoga podejmuje decyzję o odejściu i raptem zaczynają się dziać rzeczy dziwne.
Za chwilkę pojawiają się gwałtowne przeciążenia w pionie i w poziomie, poprzeczne,
3. Tak, jakby ktoś to wszystko słyszał i nacisnął pewien guzik,
4. Efekt? Cała masa dziur, a raczej otworów w konstrukcji TU-154 M, szczególnie jak zauważają bloggerzy w części tylnej s-tu,
5. Spada ciśnienie w instalacji hydraulicznej – sterującej usterzeniem TU-154 M, zwracałem na to uwagę w mojej analizie – patrz niżej,
6. Piloci robią co mogą – i bez skutku. Nie mają żadnych szans. To co ciekawe z rejestratora rozmów odczytanych w Krakowie – to całkowity spokój załogi – świadomej, że wysokość gwałtownie się obniża. Trzeba wtedy mieć nerwy ze stali – i walczyć. I ONI TO ROBILI -mieli nerwy ze stali,
7. Przed śmiercią wyrwało im się kilka słów niecenzuralnych – ale ICH rozumiem – i niech spoczywają w spokoju.
Całosć mojej analizy dotyczącej zapisów opublikowanych w Raporcie Millera i w Załączniku do niego jest tutaj:
O komentarze proszę tylko osoby zajmujące się tym tematem. Świadome logiki i fizyki zdarzeń. I mające w tym temacie konkretną wiedzę. Reszcie "nawiedzonych " – Dziękuję.
Za tolerancję i nie zabieranie durnowatego głosu.
Dla mnie liczą się tylko fakty – te prawdziwe i te podawane fałszywie. Tzw "oficjalne".
No ale jeśli ktoś zauważy brak logiki lub znajomści fizyki, nie wspominając już o mechanice lotu bądź aerodynamice – proszę śmiało pisać.
Czekam.