Na marginesie „O niewolnikach w wolnym świecie” Toyaha.
Toyah napisał o niewolnikach w wolnym świecie.
Wczoraj mój syn otrzymał kolejne znamię niewolnictwa – ZUS "wylosował" mu przymusowy emerytalny fundusz otwarty. Uciekaj stąd, powiedziałam.
Dzisiaj Straż Miejska usiłowała mnie spisać w moim własnym domu. Za co? Przyszli zwrócić mi uwagę, że należy posprzątać śnieg. Leżało ok 2 cm. OK, powiedziałam. Ale nie! Musieli zapisać interwencję. Powiedziałam, że jestem właścicielką domu. Nazwisko! Już się zagotowałam, ale po dłuższych przepychankach – podałam. W tym czasie moje domowe kocice wyskoczyły na ulicę. Imię! Imię ojca i matki! Oooo, tu krew zalała mi oczy i wrzasnęłam: dosyć! Koniec! I zatrzasnęłam drzwi. Dwóch rosłych obiboków w mundurach przez godzinę dobijało sie do chałupy.
Trzymając w ręce polecony z ZUSu i usiłująć nie słyszeć dzwonków do drzwi, miałam poczucie absolutnej bezbronności wobec "prawa", stanowionego przez "naszych przedstawicieli".
W latach 80tych wyrzuciłam za drzwi studentów, którzy przyszli stręczyć miejskie czipy dla moich psów. Dzisiaj przymus czipów uchwalił sejm. Owi "nasi przedstawiciele". A psy nie mogą już swobodnie biegać na spacerze, a muszą mieć kagańce i być na smyczy. Szczeniaków nie wolno sprzedawać. Zwierzęta hodowlane mają kolczyki.
Czym w istocie są podatki? Pozbawianiem części własności. Stale rosnące i nowe podatki są bezwzględnym rabunkiem naszego mienia. VAT to wynalazek szatana. Czy "nasi przedstawiciele" sprzeciwiają się temu?
Ludzie wywalczyli sobie prawa pracownicze i wiek emerytalny. To już przeszłość. Ów "wolny świat" w Polsce i to zabiera. Niewolnik ma pracować aż do zużycia, a potem…, wiadomo, to już długo nie potrwa.
Zapewne czekają nas bioczipy.
Gdzie więc jest ten "wolny świat", Toyahu?
Historia ludzkości zatoczyła koło. Z prymitywnego niewolnictwa w kajdanach i z wypalonym ogniem znamieniem, wzniosła się na wyższy poziom. Dla wielu akceptowalny przecież. Dopóki nie znajdą się w sytuacji bez wyjścia. Ale nie wiedzą, że od momentu urodzenia już mają numer zapisany w kartotekach. Czują to dopiero wtedy, gdy przychodzi pismo z ZUSu, Straż Miejska, VAT dopisany do każdego rachunku, przymus pracy do 67 roku życia. Czują – ale czy ROZUMIEJĄ?
Nie mam czym oddychać…
Niby z porzadnej rodziny, a do komedyantów przystala. Ci artysci...