Czyli SUKCES Singapuru a „sukces” Polski.
W poprzedniej notce o Singapurze nieco opisałem ten kraj, który w ciągu 20-30 lat wyszedł z bagna trzeciego świata i wdrapał się na szczyty pierwszego. Stało się to głównie dzięki wizjonerskiej strategii i konsekwentnej działalności jednego człowieka – Lee Kuan Yew.
U nas kojarzy się nowoczesność, modernizację albo z odejściem od tradycji, konfliktem MwzWM z „moherami”, albo z państwem minimum i wolną ręką rynku, która wszystko załatwi, albo zasadą „róbta co chceta”, nawet z promocją narkotyków przez polityków, albo z żebraniem o dotacje u bogatych, lub UE co wszystko za nas załatwi dzięki komisarzom i dyrektywom.
Praktyczny przykład sukcesu Singapuru jest dokładnym zaprzeczeniem tych wszystkich mitów. Dlatego też Singapurczycy nie zmywają garnków w Londynie, nie biedują w swoim tragicznie zorganizowanym kraju, mają dobrze płatne prace i doskonale zorganizowane państwo. Są spokojni o swoją przyszłość.
„Wartość mieszkania każdego Singapurczyka, podwoi się w ciągu następnych 15-20 lat. „
“Every Singaporean who owns a flat can double his value in today’s terms within the next 15 to 20 years. In other words, in the next 20 years, we can make everybody worth twice as much, at least.”
– PM Lee Kuan Yew, National Day Rally, 1990
Czy jakikolwiek polski polityk może takie słowa wypowiedzieć, na dodatek z tak niezachwiana pewnością? Nikt nawet nie ma wobec polityków takich oczekiwań a to jest połowa problemu. Druga to sama próżniacza klasa polityczna.
Singapur jest w odróżnieniu od Polski kierowany przez wysoko edukowaną, patriotyczną, uczciwą, absolutnie wolną od korupcji, zdyscyplinowaną i wizjonerską elitę.
„He said the country must embrace a sort of capitalism driven by the state which is in turn governed by a tiny band of highly educated, patriotic, honest, absolutely corrupt-free, disciplined and visionary elite.”
Singapur jest „wolny od ideologi”, sentymentów – pragmatyzm to sekret sukcesu. Podstawą jest dążenie do bycia numerem 1, bycia najlepszym na świecie. Nawet gdy to się nie uda a często się udaje, jest się numerem 2, 3 ale trzeba zawsze starć się być najlepszym.
A my mamy takie ambicje? Nie mówię tu o skokach czy biegach narciarskich ale np. o naszych portach, administracji, przemysłach. Ktoś o czymś takim słyszał? Nie potrafimy? Za głupi jesteśmy?
„Spróbuj czegoś, jeśli to działa , dobrze, kontynuuj to. Jeśli to nie działa, porzuć to, spróbuj czegoś innego”( u nas odwrotnie) „Czy coś jest niezbędne do przetrwania lub sukcesu? Jeśli tak, rób to” Podaje tu przykład kasyn, których nie lubi. Niestety świat się zmienia i jeśli Singapur nie będzie miał kasyn-straci. Trzeba się jednak strać by były wolne od mafii, prania pieniędzy, prostytucji. Mimo, że nie ma pewności że to się uda, trzeba się starć do tego nie dopuścić.
Singapurczyk żeby pójść do kasyna musi, w odróżnieniu od cudzoziemca, zapłacić na wejściu 100 dolarów.
„Na nie bycie częścią nowoczesnego świata nie można sobie pozwolić, wtedy jesteśmy martwi. Wracamy do rybackiej wioski, którą byliśmy.”
Jednocześnie za podstawy sukcesu Singapuru uważa wartości takie jak rodzina, kultura, religia.
Mówi o wzroście religijności, w tym ekspansji chrześcijaństwa w innych azjatyckich tygrysach.
„If you look at the fast-growing countries — Korea, Thailand, Hong Kong, and Singapore — there’s been one remarkable phenomenon: the rise of religion. Koreans have taken to Christianity in large numbers, I think some 25 percent. This is a country that was never colonized by a Christian nation”
LKY nie lubi zachodniego wybujałego indywidualizmu. Co do homoseksualistów, zostawmy ich w spokoju ale żadnych gay parad. Jednak nie dzieli społeczeństwa, choć to najłatwiejsza droga do wyborczego „sukcesu”. Uważa, że takie działanie wyklucza rozwój. „Społeczeństwo byłoby skończone”. A dzielenie jest tam znacznie łatwiejsze niż u nas. Są Chińczycy, Hindusi, Malaje.
Mr Lee: “Because you play it that way, if you have dissension, if you chose the easy way to Muslim votes and switch to racial politics, this society is finished. The easiest way to get majority vote is vote for me, we‟re Chinese, they‟re Indians, they‟re Malays. Our society will be ripped apart. If you do not have a cohesive society, you cannot make progress.”
Kiepskie to wiadomości dla lemingowtej części naszego społeczeństwa, zapatrzonej w fatamorgany nowoczesności wytwarzane przez rządowych i sejmowych pajaców. Taka jest ideologia i praktyka jednego z ścisłej czołówki najnowocześniejszych państw świata. Jednego z kilku największych rozwojowych sukcesów wszystkich społeczeństw świata. Na dodatek ten schemat powtarza się też w innych podobnych, choć nielicznych sukcesach.
Dla pozostałej części społeczeństwa też jest kiepska wiadomość. W związku ze znalezionymi u nas złożami gazu i na dniach ropy łupkowej nasze szanse na powtórzenie singapurskiego sukcesu niestety drastycznie spadły. LKY uważa, że jeśli by mieli gaz i ropę nie mógłby doprowadzić ludzi do takiego sukcesu. Choć z drugiej strony nie jest tak źle, w praktyce wygląda na to, że my Polacy, nic z tego gazu nie będziemy mieli. Dzięki naszej politycznej „elicie” i tym którzy ją wybrali.
Polecam też notkę w temacie: http://romualdkalwa.nowyekran.pl/post/51702,singapur-socjalistyczny-liberalizm-z-45-proc-wzrostem-gospodarczym
Na odstawie
http://www.national-geographic.pl/artykuly/galeria/projekt-singapur/6/
http://www.nytimes.com/2007/08/29/world/asia/29iht-lee.1.7301669.html?pagewanted=2
http://www.foreignaffairs.com/articles/49691/fareed-zakaria/a-conversation-with-lee-kuan-yew
http://theonlinecitizen.com/2009/12/mm-lees-interview-with-natgeo-transcript/
"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"