Trzy po trzy wieczorową porą.
Przez lata włączałem komputer, przeglądarkę internetową i czytałem wiadomości. Drastyczne nagłówki zniechęcały mnie przed czytaniem dalszej treści. Wnioski na podstawie informacji wyciągałem sam. Ale jakie mogą być wnioski gdy informacja jest do ….?
Gdzieś pod koniec grudnia zeszłego roku usłyszałem o NE. Zajrzałem. Od tamtej pory bardzo często zaglądam. I co? Ponuro. Wczoraj przeglądałem główną stronę wielkiego portalu, który jeszcze do niedawna był moją lekturą obowiązkową. Jakie wrażenia po czasie? Dobre. Wreszcie mogłem psychicznie wypocząć. Nie ważne, że informacje widocznie przecedzone przez sito. Nie ważne, że to co zostało jest o dupie Maryny. Ważne, że ani razu się nie zdenerwowałem.
Premier zapewnia, że nie ma się czego obawiać. Teraźniejszość mamy co prawda nie za bardzo, ale czeka nas świetlana przyszłość. Już nie długo. Nie ma się co przejmować tym, że teraz bezrobocie sięga 150% bo za rok spadnie o całych 100%. I zostanie tylko 50%.
Co prawda od pary tygodni trudno się dokopać do innych informacji niż o małej Magdzie. Wielka tragedia, rozumiem, współczuję. Naiwnie myślałem, że po wyjaśnieniu sprawy wszystko wróci na dawne tory. Nie. Teraz oglądam, lub czytam relację z kolejnej konferencji prasowej na których kolejni członkowie rodziny dzielą się ze społeczeństwem swoimi przemyśleniami. Ale nic, milczę bo się boję żeby mnie nie zakrzyczano. Że taka narodowa tragedia, a ja taki nieczuły. Wiem już co najbardziej lubi jeść cioteczna babka tej rodziny Adamsów. Kolej na stryjka, który co prawda nie ma na ten temat nic do powiedzenia, ale konferencję i tak mu zorganizują.
Zamykam komputer, włączam telewizor. Rodzina Adamsów…pstryk, rodzina Adamsów… pstryk, rodzina Adamsów…pstryk. O, jakieś wiadomości! Nie mam sił ich już oglądać. Dobrotliwie uśmiechnięta twarz premiera tuli mnie do snu. Luli, luli, laj…
Tak dobrze nie spałem już dawno. Budzę się wypoczęty i pełen energii.Cud! Obrazki ze św. Tuskiem schodziłyby niczym świeże bułeczki. Wiem o czym mówię. Tylko świętym od czego? Myślę intensywnie. Może od straconych nadziei na lepsze jutro? A co dopiero po śmierci premiera. Nie życzę mu tego, ale w końcu każdy umiera. Już widzę oczyma wyobraźni – Tusk w każdym domu wisi nad łóżkiem. I rozhisteryzowani ludzie krzyczą. Co? Już słyszę:
– Powinien tu już wisieć wcześniej. Za życia. W końcu sobie na to zasłużył.
……………………………………………………………
……………………………………………………………..