Nawet jeśli wiek emerytalny kobiet i mężczyzn zostanie zrównany i określony na poziomie 67 lat, nie będziemy pracować do 67 roku życia. Pracodawca i tak zwolni nas odpowiednio wcześniej.
Przez czas jakiś pracowałam w firmie ubezpieczeniowej przy rozpatrywaniu roszczeń pożyczkobiorców z tytułu utraty pracy. Oto niezamożny człowiek, który kupił auto na kredyt lub telewizor na raty (zamożni raczej nie biorą pożyczek na takie cele) traci pracę. Ubezpieczyciel, oczywiście po spełnieniu przez klienta szeregu kryteriów, przez określony czas spłaca za niego raty pożyczki. Najsmutniejsze były dla mnie te sytuacje, gdy rodzice dorosłych dzieci, które nie miały zdolności kredytowej, zaciągali pożyczki, aby pomóc dzieciom finansowo. Ludzie ci, po pięćdziesiątym roku życia, tracili pracę i nie byli w stanie spłacać zadłużenia. Kto zatrudni pięćdziesięciopięciolatka? Na jaki rodzaj umowy i za jakie wynagrodzenie?
Już teraz pracodawcy często starają się zastąpić pracowników dobiegających wieku emerytalnego młodszymi. Wydłużenie wieku emerytalnego nie sprawi bynajmniej, że będziemy pracować dłużej. Wielu z nas straci pracę przed sześćdziesiątką, kiedy wyprą nas z rynku pracy młodsi i bardziej biegli w obsłudze elektroniki. A wtedy nie przejdziemy na emeryturę, ale na zasiłek dla bezrobotnych. Zasiłek, który, jest świadczeniem znacznie niższym od emerytury, bo ta będzie nam przysługiwać dopiero od 67 roku życia. I tu właśnie jest największa oszczędność wynikająca z planu rządzących.
Wydłużenie wieku emerytalnego z argumentacją, że będziemy pracować dłużej, to zatem nic innego, jak sankcjonowanie obłudy. Gdy stracimy pracę w wieku, w którym ujawniają się nowotwory i inne przewlekłe choroby, aż do 67 roku życia będziemy otrzymywać jałmużnę w postaci zasiłków (dla bezrobotnych lub przedemerytalnego). Do emerytury dotrwają najsilniejsi.
Żeby było jasne – nie jest moim celem piętnowanie pracodawców, bo tylko w nielicznych przypadkach mogą oni sobie pozwolić na zatrzymywanie pracowników aż do emerytury. To jest smutne, ale normalne. Nienormalne jest to, że państwo przez całe życie każe nam odprowadzać wysokie składki na ZUS, jednocześnie odsuwając w czasie możliwość skorzystania z tego zgromadzonego (czysto teoretycznie) kapitału. Składka na ZUS w tej sytuacji coraz bardziej przypomina kolejny podatek – czyli świadczenie bezzwrotne i bezwzajemne.
Dominika Grabek