gdy ilość bezrobotnych w Polsce przekracza ponownie dwa miliony osób; gdy pogarszają się wszystkie wskaźniki rozwoju cywilizacyjnego kraju, a ekipa Donalda Tuska okazuje się tak nieudolna w działaniu, iż właściwie nie potrafi rozwiązać najprostszych problemów, by przy okazji nie dyskredytować się do końca, to jeszcze zostaje propaganda, zwana u nas PR-em.
Pole manewru Platformy i współdziałających z nią mediów nie jest imponujące. Anty-PiS-owska ideologia ma się na wyczerpaniu, europejskie miraże pozostają już historią i kryzys ekonomiczny daje o sobie znać. Pozostała jeszcze, niewykorzystana dotąd, opowieść o stanie umysłu i ducha przywódcy. Sam D. Tusk w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" mówi:
"Zawsze jestem sam i zdaję sobie z tego sprawę. (…) Im dłużej jesteś premierem, im więcej prób przeszedłeś, tym bardziej rośnie samotność. (…) Na końcu i tak zawsze ja ponoszę za wszystko odpowiedzialność. (…) Mam wrażenie, że uzyskałem status człowieka dojrzałego".
Niedawno pisała "Gazeta Wyborcza" tak: "Donald Tusk jest hegemonem na scenie politycznej, ale nigdy nie był tak samotny. (…) W poprzedniej kadencji miał przy sobie dwór. (…) Ale dwór wymiotła afera hazardowa".
Także "Polityka" zajmuje się psychiką premiera: "Sam Donald Tusk zmienił ton, stał się jakby nieco nonszalancki, często surowy, mniej zabiegający o sympatię i uznanie. (…) Tusk się do tego nie odnosi, opinii nie prostuje, gra niezrozumianego przez masy samotnika". I dalej – podobne duperele.
Autor tej notki wyrażał już wielokrotnie swój krytyczny sąd o działalności D. Tuska i jego rządu, a także niepokój o konsekwencje tej polityki. Późna pora pisania tej notki nie sprzyja stylistycznemu ujęciu rozszerzenia opinii na temat samotności premiera, więc przytoczy wypowiedzi niezależnych fachowców:
— Prof. Jadwiga Staniszkis: "Premier Tusk wprowadził i utrwalił w Polsce manierę obietnic bez pokrycia, utrzymywania pozorów przy pomocy czczej gadaniny i przede wszystkim porażającej kombinacji braku kompetencji i uciekaniem od odpowiedzialności".
— Artur Balazs: "Oceniam, że Tusk – nic nie robiąc przez cztery lata – wyczerpał limit tolerancji dla dryfu rządu. (…) Sprawa ACTA stała się wentylem rewolty społecznej, buntu powszechnego. Podglebie jest jednak szersze. Rząd wkrótce przekona się, że zasoby frustracji społecznej są dość głębokie".