Za 10 dni trafi do kin w Polsce film „Sponsoring” Małgorzaty Szumowskiej ale już dziś media zachłystują się wielkim rzekomo filmem i „światowej klasy” reżyserką.
Najciekawiej jednak mówi o sobie, swojej twórczości i świecie ją otaczającym sama reżyserka. To świadectwo postępującego upadku Małgorzaty Szumowskiej nie tyle nawet jako artysty a przede wszystkim człowieka.
Nie widziałem najnowszego filmu Szumowskiej, tylko plakaty reklamowe. Obraz dopiero wchodzi do kin. Dlatego nie mogę recenzować samego dzieła z pozycji widza, czy recenzenta sztuki filmowej.
Wolałbym by był to dobry film. Choćby dlatego, że Szumowska jest Polką. Jej samej polskość ciąży. Żałoba po ofiarach smoleńskiej tragedii była dla niej cyrkiem, rozhisteryzowanym zachowaniem albo zbiorowa histerią, której reżyserka się boi, podobnie jak rozszlochanego narodu nad trumnami, oszalałych haseł „Polska Chrystusem Narodów” i ludzi w bejsbolówkach owiniętych biało-, czerwoną flagą.
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Szumowska-Boje-sie-takiej-zaloby/menu-id-197.html
ŻAŁOBA, SUMIENIE TO ILUZJE
Zawsze życzyłem jej dobrze. Najbardziej z sympatii do nieżyjących jej rodziców. Wolałbym żeby byli z niej dumni. Pamiętam ich i wierzę że patrzą na nią z Nieba. Z pewnością wybaczyli jej słowa wypowiedziane kilka lat po ich śmierci: Ja nigdy żałoby nie przeżyłam, może tylko w małym stopniu, robiąc film „33 sceny z życia”, ale i to nie jest pewne, może to zwykła iluzja.
I dlatego chciałbym by „Sponsoring” był znacznie lepszy od słabego „Ono” i mniej ekshibicjonistyczny niż „33 sceny z życia”.
Niestety wiele wskazuje na to, że nowy film Szumowskiej będzie ideologiczny jak oba poprzednie a dla reżyserki znów będzie tylko li i wyłącznie zagłuszaniem własnego sumienia. Tak jak spowiedź tyle że na niby. Nie przed księdzem a przed tysiącami widzów. Oni nie będą ją rozgrzeszać i wyznaczać pokutę za grzechy . Mają współczuć zagubionej kobiecie, która zdradza męża a zamiast ronić łzy pali papierosy nad grobem rodziców. To przecież takie wstrząsające i ludzkie.
W V klasie szkoły podstawowej dzieci czytają „Lustro Pana Grymsa” Doroty Terakowskiej matki Małgorzaty Szumowskiej. To opowieść fantazy o przygodach trzynastoletniej dziewczynki. Nastolatka przechodzi na drugą stronę lustra i trafia do tajemniczej, fantastycznej krainie w której brak czerwonego koloru. Czerwonowłosa i czerwono krwista dziewczynka ma przywrócić mu ład i harmonię. Dokonawszy dzieła bohaterka powraca do świata realnego już jako dojrzały człowiek. Dorota Terakowska napisała tą książkę jeszcze w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku . W sam raz dla dziesięcio czy dwunastoletniej wtedy córki . Szkoda że Małgorzata, która zna pewnie twórczość zmarłej matki w przeciwieństwie do literackiej Agaty z „Lustra Pana Grymsa” zamiast ratować i przywracać harmonię świata woli ją burzyć, i zamiast dorastać tylko mówić o dojrzałości: Podobno reżyserzy swoje najlepsze filmy robią po czterdziestce. Dlatego dbam o siebie, ćwiczę, chcę być silna. (…) Dojrzewanie trwa u mnie bardzo długo.
Winnym tego jest nie kto inny jak ojciec reżyserki i ukochany mąż Doroty Terakowskiej – ś.p. Maciej Szumowski. Może dlatego, że tatę takiego miałam – tłumaczy swoją niedojrzałość albo jak sama pewnie woli – późne dojrzewanie Szumowska: Nigdy nie wiedziałam, jak do niego podejść. Jestem teraz jakby na początku drogi do dojrzałości. I dopiero teraz czuję się w pełni kobietą. Może stąd "Sponsoring"?
Sponsoring jak wiadomo to słowo które zwłaszcza w „sieci” znaczy prostytucja.
MĘSKI TEAM SZUMOWSKIEJ I BRAZYLIJSKA TELENOWELA
To proste. Najpierw był Michał Englert operator, a prywatnie syn reżysera Macieja Englerta – brata znanego aktora Jana Englerta i mniej znanej aktorki Marty Lipińskiej. Michał Englert był przez chwilę mężem Małgorzaty Szumowskiej ale jak głosiły plotkarskie portale internetowe tylko do czasu gdy na planie filmu „Solidarność, Solidarność” swojej żony poznał aktorkę Maję Ostaszewską.
Szumowska jak pisały tabloidy podobno bardzo przeżyła to rozstanie, zwłaszcza że doszło do niego w czasie, kiedy w dramatycznych okolicznościach umierali po kolei jej rodzice. Nie spowodowało to jednak w niej aż takiej traumy skoro zdjęcia do wszystkich kolejnych filmów nadal robił, i robi do dzisiaj jej eksmąż. W autobiograficznych „33. Scenach z życia” Szumowska z pieczołowitością opowiada o umieraniu rodziców i rozstaniu z mężem. W filmie jednak, to Englert (Piotr grany przez Macieja Stuhra) odchodzi od Szumowskiej (Julii – Julia Jentsch) nie dla innej kobiety lecz widząc żonę w objęciach przyjaciela rodziny Jacka Drosio (Adriana – Peter Gantzler).
W filmie Englert (filmowy Piotr) jest postacią znacznie ciekawszą niż spolegliwy, spokojny i może przez to trochę nudny montażysta Jacek Drosio (filmowy Adrian – przyjaciel rodziny). Z tego ostatniego główna bohaterka filmu i jej mąż nabijają się przy każdej okazji; z jego cech i stabilnej osobowości … Czy on przypadkiem nie jest gejem? pyta już na początku filmu Maciej Stuhr (Englert) miętosząc piersi Julii Jentsch (Szumowska). Razem wybuchają śmiechem…
Dlaczego mimo takiego wizerunku, zgodził się zmontować film Szumowskiej? Pewnie z miłości, która jest ponad wszystko: rzeki i góry przekracza. Czy dlatego w w filmie „33 sceny z życia” Julia ostatecznie wybiera Adriana i uprawia z nim seks?
I żal mi najbardziej w tym filmie właśnie Adriana. Czy Jacek Drosio montował sam siebie? Wierzę że ekschibicjonistka Szumowska pokazała tylko jego powierzchowność, bo nie dała rady przeniknąć go do końca i poznać wszystkich jego tajemnic. Z pewnością ujawniła by je bez zachamowań.
Życiowy partner Szumowskiej – jak nazwały go tabloidy – mieszka razem z reżyserką. Kocha ją i świata poza nią nie widzi. Mają nawet przez chwilę razem dom, syna Maćka (imię pewnie po dziadku – ojcu Szumowskiej) i pewnie psa albo kota. Gdy Szumowska zabiera się do następnego filmu role znów są rozdane: Englert – zdjęcia, Drosio montaż. Niestety w czasie pracy nad nowym filmem Szumowska poznaje młodszego od siebie o 13 lat aktora Mateusza Kościukiewicza. Porzuca sojego parnera, i jednocześnie najlepszego, osobistego wręcz montażystę. Ona jest w tym czasie we Francji na planie zdjęciowym. On (Drosio) w domu z dzieckiem. Czeka byc może na kolejne sceny do zmontowania filmu. A film jest o prostytucji.
http://www.fakt.pl/Znana-rezyser-z-mlodym-aktorem-skandalista-To-romans-,artykuly,93471,1.html
Zadziwiające, że jak można przeczytać w niedawnym wywiadzie dla GW rozpad rodziny był według Szumowskiej traumą przede wszystkim dla niej samej. Syn Maciek i jego tata są gdzieś znacznie dalej, jakby w tle jej życia, w którym tylko ona gra główną rolę . Dlaczego?
Przecież nie dlatego, że przeżywała tak bardzo rozstanie z dzieckiem, ale ponieważ ktoś z jej znajomych, ze środowiska okazał się być aż takzbulwersowany tym wszystkim, i zaczął plotkować: a to np., że mama zostawiła synka i w Paryżu zajmowała się sobą , a to że zmieniła model na nowszy i podobne sprawy…
Ona sama nie ma żadnych tajemnic.
Nastąpił trudny moment w moim życiu. Byłam sama w Paryżu, montowałam film. Zostawiłam mojego syna Maćka z jego tatą na miesiąc. Rozstałam się z nim, weszłam w nowy związek. Moi przyjaciele, zdawałoby się, tak liberalni, sami żyjący nieraz w sposób, jak mówią księża, "nieuporządkowany", nagle zaczęli mnie surowo oceniać za to, że wiążę się z kimś nieodpowiednim ich zdaniem i zostawiam dziecko na miesiąc. Totalna krytyka!
No właśnie. A pzrecież należałoby zrozumieć i wspólczuć…
Gdy Szumowska tak przeżywa, że znajomi wzięli ją na języki pociesza ją inna artystkę grająca w jej filmie. To starsza od reżyserki o ponad 9 lat, 48 letnia Juliette Binoche, znana francuska aktorka. To musi dowartościowywać.
Pewnego ranka dostaję e-mail od Binoche: "Małgosia, nie martw się, potrzebowałaś tego, ja to wiem z filmu, który zrobiłyśmy, to jest twój czas, potem przyjdzie czas n a twojego syna, który rośnie jak małe drzewko koło ciebie ". I miała rację, nigdy nie byłam tak blisko z synem jak teraz.
Ciekawe czy równie blisko z synem jest dzisiaj „jego tata”. Ciekawe co na to sam Maciek? O tym już Małgorzata Szumowska nie pisze. A Binoche na premierze filmu nazwała Szumowską "wielką reżyserką". "Bardzo chciałabym jeszcze kiedyś z nią pracować" – wyznała francuska gwiazda.
http://wyborcza.pl/1,91446,11096941,Binoche_w_Warszawie_o__Sponsoringu___pytamy__czym.html
Może bym o tym wszystkim nie pisał. Uszanował prywatność „światowej klasy reżyserki”… Jeśli jednak ona sama nie robi z tego tajemnicy a dzięki sławie staje się dla wielu ludzi punktem odniesienia , wzorem, to czuję się zwolniony z udawania, że tego nie widzę.
MĘŻCZYZNA JEST OK – POD WARUNKIEM, ŻE GEJ
Już po premierze filmu „Ono” niektórzy krytycy zarzucali Szumowskiej feminizm. Reżyserka przedstawiła w nim historię Ewy, która objaśnia świat swojemu nienarodzonemu dziecku. Wtedy autorka broniła się , mówiąc, że po prostu zrobiła film o kobiecie.
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/film_szumowskiej_to_soft_porno___18759/
W 33 scenach z życia mężczyzna jest albo alkoholikiem (ojciec Julii) , albo cwaniakiem i tchórzem (brat Julii), albo jest nieobecny (mąż Julii) albo jest nudziarzem (przyjaciel rodziny Adrian). O najnowszym obrazie Sponsoring prasa francuska (Le Figaro) pisze, że film Szumowskiej powiela „antymęskie” stereotypy.
Według recenzenta gazety film prezentuje miałkość i jest to „soft porno". Dość krytyczny wobec dzieła jest też recenzent "Le Monde", który wytyka reżyserce stronniczość w negatywnym "przerysowaniu" męskich postaci.
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/film_szumowskiej_to_soft_porno___18759/
Co na to Szumowska? "Nie uważam, by sceny erotyczne w tym filmie były na granicy pornografii, one są, moim zdaniem, po prostu do bólu realistyczne. I takie miały być".
http://wyborcza.pl/1,91446,11096941,Binoche_w_Warszawie_o__Sponsoringu___pytamy__czym.html
Czy to oznacza, że pornografia w przeciwieństwie do filmu Szumowskiej realistyczna przynajmniej do bólu nie jest?
Kolejny po „Sponsoringu” film Szmowskiej wkrótce opuści stół montażowy i trafi do kin. Dziennikarka Gazety Wyborczej już wie o czym będzie dzieło: Mówi się, że to będzie film o księdzu i o seksie…
Szumowska:
– Tam wcale nie ma seksu. Jest religia. I namiętność. Jest człowiek, ksiądz, samotny, z gigantyczną tęsknotą za miłością. Nie za seksem, tylko za taką przestrzenią, gdzie duchowe i fizyczne się spotyka.
Jeśli ktoś zastanawia się co to za przestrzeń, (gdzie duchowe i fizyczne się spotyka), to chwilę później sprawa się wyjaśnia : to szczera miłość gejowska. Ksiądz według tej logiki musi być z definicji homoseksualistą bo przecież żyjąc w celibacie nie ma żony itd.
Ksiądz w moim filmie spotyka (…), wiejskiego chłopaka o przezwisku Dynia, którego gra Mateusz Kościukiewicz. Jest nim zafascynowany. Wydaje mu się, że ten prymitywny Dynia ma większy kontakt z bytem, jest bardziej uduchowiony niż on, który do wiary dochodził intelektualnie, poprzez filozofię, literaturę, modlitwę. I jest taka scena: idą razem, ksiądz i ten chłopak, koło ogromnego pola kukurydzy. Chłopak wbiega pomiędzy kukurydze, znika. Ksiądz woła go, szuka.
No tak. Może wystarczy. Zafascynowanego prymitywnym bytem księdza gra Andrzej Chyra. A prymitywnym bytem jest… – najnowszy boy friend reżyserki Mateusz Kościukiewicz. W filmie wystąpi taż Maja Ostaszewska, dla której Englert porzucił Szumowską. A zatem znowu prawdziwie rodzinna atmosfera.
Ciekawe, że kreowany przez Chyrę ksiądz będzie chyba pierwszym pozytywnym męskim bohaterem w twórczości filmowej Małgorzaty Szumowskiej. Jak sama mówi ksiądz będzie:
inny niż w polskim kinie. W ogóle nieksiężowski. Chodzi w T-shircie. Coś sobie pichci. Czasem się upija. Na ścianie ma tybetańską flagę, czyta Mertona, brakuje tylko, żeby jogę ćwiczył, ale on jogging uprawia. Jest totalnie otwarty w swoim katolicyzmie, wierzący w to, co robi, bez zawahania. . (…) Ma takie niebieskie oczy Andrzeja Chyry. Takie oczy miał też Terence Stamp w "Teoremacie" Pasoliniego. I naraz wszyscy od niego czegoś chcą. Ksiądz staje się obiektem pożądania, i dla wychowawcy z poprawczaka, i dla chłopców, i dla żony wychowawcy…
Może właśnie dlatego, chociaż ksiądz (czyli zacofany "katol") to jednak homoseksualista i pewnie także przez to taki nowoczesny i tak bardzo ludzki… Może właśnie dzięki homoseksualnym skłonnościom nawet mężczyzna może wywoływać u reżyserki i jej widzów, fanów ludzkie uczucia. Samotny ksiądz szukający bliskości najlepiej upośledzonego chłopca. Jakież to piękne… Czemu taki bohater?
Chcę pokazać pułapkę religii, która coś odbiera i coś narzuca. Bierze człowieka w karby.– odpowiada Szumowska.
Film z pewnością będzie miał świetny odbiór i zrobi karierę w zdehumanizowanej, zeświecczonej Europie i w całym zachodnim świecie. Kariera nie ominie też Mateusza Kościukiewicza (filmowy prymitywny Dynia) który z pewnością właśnie z miłości do genialnej reżyserki wdrapie się na wyżyny swego aktorskiego kunsztu.
Poniżanie tradycyjnych wartości, zanurzenie religii katolickiej w homoseksualnym sosie to nieskomplikowany sposób na sukces. Szumowska o tym doskonale wie, więc nie marnuje czasu na wysilanie się na jakiś nonkonformizm czy coś równie passé… Liczy się tu i teraz: splendor, nagrody na festiwalach i tzw. fun. Nawet wtedy gdy w „33 scenach z życia” umiera matka Julii to ją najbardziej wyprowadza z równowagi ktoś, gdy przez telefon informuje , że nie przyjęli jej prac na wystawę. Szumowska rzeczywiście nie lubi przegrywać, zna smak wygranej. Wie, że o nią łatwiej gdy brak hamulców moralnych, gdy nie ma Boga i tabu… To właśnie dlatego i w autobiograficznym filmie fabularnym i w dokumencie o ojcu, bezceremonialnie pali papierosy na cmentarzu, przy grobie rodziców.
DYSKRETNY UROK PROSTYTUCJI
To tytuł recenzji z najnowszego, ukończonego filmu M. Szumowskiej pt . „Sponsoring”. Recenzji, dodać trzeba, entuzjastycznej, pełnej przymiotników. „Ekranowa fascynacja bohaterki prostytucją nie jest tanim fabularnym chwytem albo vouyerystyczną perwerą. To tylko zaproszenie do humanistycznej i – co ważniejsze – wspartej na relatywizmie refleksji.”Czyli prostytucja jest OK bo taka humanistyczna i wsparta na czymś… Jakiż mądry to bełkot…
http://www.filmweb.pl/reviews/Dyskretny+urok+prostytucji-12419
Większość Arabów, czy muzułmanów poważnie traktujących religię, uważa, że np. kobieta w bikini na plaży to prostytutka. Kobieta pokazując ich zdaniem publicznie swoje wdzięki sprzedaje je przecież nie jednemu a wielu mężczyznom. A przecież kobieta stworzona jest dla tego jednego… Oczywiście w naszej przestrzeni kulturowej takie stawanie sprawy wdaje się anachroniczne. Nagie ciała kobiet na reklamach, bannerach, w telewizji i w gazetach nikogo nie dziwią. A jednak, chociaż w islamie prostytucję definiuje się szerzej niż w – bądź co bądź – wciąż jeszcze chrześcijańskim Zachodzie, to przecież ocena prostytucji byłai jest wszędzie taka sama. Wszędzie jednoznacznie negatywna. Prostytutka to kobieta upadła. Nikt nie będzie dumny z matki prostytutki. Większość mężczyzn nie zakocha się i nie założy rodziny z prostytutką.
Film Małgorzaty Szumowskiej chciałby to zmienić. Prostytucja przecież jest według niej całkiem cool.
„Przyszła: 23 lata, superubrana, elegancka, uroda nieciekawa, ale atrakcyjna. Uprawiała sponsoring w Warszawie. Myślałam, że spotkam kogoś, kto mi opowie, jak strasznym doświadczeniem jest prostytucja, jakie to poniżenie. A ona mówiła głównie o seksie, z upodobaniem.” Taka wypowiedź Małgorzaty Szumowskiej została wybrana jako lead do wywiadu z reżyserką zamieszczonym w Gazecie Wyborczej. Prostytutki są według Szumowskiej OK, bo mają w sobie dużo kobiecego ciepła (…) pomagają mężczyznom, których żony nie spełniają erotycznych fantazji, bo całą swoją seksualność, w sensie czułości, przelewają na dzieci.
Pamiętam, że kiedyś robiąc jakiś reportaż o prostytutkach dałem się uwieść historii jednej z nich. Opowiedziała straszną historię jak ją uprowadzono do Holandii chyba. Źli ludzie zabrali paszport. Udało się jej uciec po miesiącach traumy. Teraz ma dziecko i musi na nie zarobić, ale pada z nóg bo pracuje 7 dni w tygodniu i tylu klientów musi obsłużyć… Potrzebuje jakiejś odmiany, oddechu… Ubłagałem właściciela agencji. Poszliśmy na dyskotekę. Niech się biedna jakoś rezerwie pomyślałem. Niech potańczy i nie myśli przez chwilę o swoim strasznym życiu. I tyle ją widziałem. Nagle zniknęła. Po jakimś czasie dostrzegłem ją gdzieś przed lokalem na skwerze gdzie obsługiwała jakiegoś klienta. Mówiła mi potem, że to dobry biznes bo mogła tu przed dyskoteką umilać czas mężczyznom i nie płacić haraczu alfonsowi. Czysty zysk.
W tym jest coś nowego. Element równouprawnienia. Faceta mojej rozmówczyni, tego, z którym ona chce się pobrać, to właśnie kręci, że spała z wieloma za pieniądze. – opowiada z entuzjazmem 38-letnia reżyserka o prostytutce którą znalazła w Warszawie, z ogłoszenia, uwierzyła a potem jej historię i emocje przelała na scenariusz „Sponsoringu”.
WSZYSCY ARTYŚĆI TO PROSTYTUTKI
Chce mi się śpiewać… To piosenka Kazika Staszewskiego z uniwersalnym przesłaniem:
Wszyscy artyści to prostytutki,
w oparach lepszych fajek, w oparach wódki
A jedne są lepsze, a drugie są gorsze.
A gorsze są tańsze, a lepsze są droższe.
Wszyscy artyści to prostytutki,
w oparach lepszych fajek, w oparach wódki
A jedni są lepsi, a drudzy są gorsi.
A gorsi są tańsi, a lepsi są drożsi.
(…)
Czy ty to widzisz!? , Czy się nie wstydzisz?!
Czy w najnowszym filmie reżyserki będzie znowu tyle palenia fajek? W „33 scenach życia” najwięcej jest papierosów i trochę mniej wódki. Ale wiadomo bez papierosów i wódki polskie kino nie dałoby rady.
Jeden komentarz