Podwójne standardy ostrzeżeniem dla Polski
04/02/2012
403 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
Dla pełniejszego zdiagnozowania przyczyn obecnego kryzysu jest poszerzenie diagnozy o analizy typu behavioral finanace, agency cost, organizational i institutional economics
Konieczną lekturą do prawidłowego zdiagnozowania przyczyn światowego kryzysu jest poszerzenie diagnozy o analizy obejmujące organisational economics, jak i institutional economics. Pomocne w tym mogą się okazać publikacje „Financial Times” pod wspólnym tytułem „Capitalism in Crisis”. Przemawiająca powinna okazać się zwłaszcza, przywołana przez John Plendera w artykule „The code that forms a bar to harmony” praca z dziedziny ekonomii instytucjonalnej Mancour Olson’a „The Rise and Decline of Nations” Yale University Press, 1982. Otóż Olson zauważa, że narody upadają, gdyż wzrastający wpływ grup interesów („lobbying power of distributional coalitions, or special-interest groups”) powoduje powstanie nieefektywności i nierówności, ciągnących całe narody w dół.
W fazie schyłkowej
Według Plendera, o ile 30 lat temu głównymi grupami interesów były koncerny i związki zawodowe, to obecnie są to finansiści z Wall Street i Londynu. Dokonują tego poprzez finansowanie kampanii i donacje polityczne, kupując sobie protekcję przed społeczną odpowiedzialnością i przeciwdziałają uregulowaniom, które zmniejszają ryzyko ich funkcjonowania. Patrząc z tej perspektywy na Polskę, która wyprzedała swoje przedsiębiorstwa, media według oraz rynek zagranicy, nie dbając o wolność od zagranicznych wpływów i poddając się biernie politycznym wpływom zagranicy, jest już na pewno w fazie schyłkowej według metodologii Olsona, gdyż jest „rozszarpywana” przez najróżniejsze lobby, których interesów nie ma komu ucywilizować i konkurencyjnie ukierunkować. W tej perspektywie przygnębiającym musi być poziom debaty w Polsce nad tzw. „Paktem Fiskalnym”, w którym debata nie dotyczy materii spraw, lecz aspektów kryzysowych. Wbrew wypowiedziom premiera, zapisy „Paktu Fiskalnego” w zaproponowanej formie wprost stanowią, że na spotkaniach eurostrefy, które będą się odbywały co najmniej dwukrotnie w ciągu roku, będą spotykali się szefowie państw strefy euro i przewodniczący Komisji Europejskiej. Jest mowa o zaproszonym gościu, ale nie jest nim jednak premier Polski, lecz prezes Europejskiego Banku Centralnego. I mimo że w tym samym pkt. 1 tego artykułu jest mowa o wyborze „prezydenta” Eurostrefy i to na ten sam okres, co prezydenta Rady Europejskiej, to jednak zabrakło zapisów na temat innych gości. Wprawdzie później dopisano możliwość „doproszenia”, od czasu do czasu, szefów rządów innych państw w roli obserwatorów, ale pod warunkiem poddania się szkodliwym wymogom. I w całej tej debacie demoralizującym jest fakt, że obecnie domagamy się roli obserwatora procesu, podczas gdy niedawno zrezygnowaliśmy z roli decydenta, przyjmując Traktat Lizboński. Zapominając, że dopiero ten akt sformalizował istnienie Eurogrupy, która poprzednio spotykała się nieformalnie!
Zatrzymać pogoń za Zachodem
Gdy chodzi o merytoryczne, a nie prestiżowe zapisy, to szkodliwa zasada zrównoważonego budżetu, uniemożliwiająca krajom postkomunistycznym dogonienie krajów Zachodu na kredyt, bardzo restrykcyjnie zawęża możliwy deficyt do poziomu 0,5 proc., z możliwością dla krajów niezadłużonych wzrostu do zaledwie 1 proc. Wartym podkreślenia jest usunięcie w kolejnych wersjach wymogu budżetowego uwzględnienia wpływu starzenia się społeczeństwa („taking into account the budgetary impact of ageing”), w sytuacji kiedy prowadzenie polityki antyrodzinnej w Polsce dewastująco będzie wpływało na stan finansów publicznych. Szokująco nieprofesjonalny za to musi być wymóg, mówiący o zobowiązaniu się krajów, których dług przekracza 60 proc. PKB, do konieczności jego redukowania w przeciętnej wysokości 1/20 rocznie, nawet jeśli później dopisano zarządzenie uwzględniające konieczność redukowania nadwyżki ponad 60-proc. poziomu długu względem PKB. Nawiązując do doświadczeń Japonii, która przeżywa załamanie demograficzne i w myśl „paktu fiskalnego” powinna pierwotnie to uwzględniać w swojej projekcji deficytu fiskalnego. Likwidując nadmierny dług, powinna według rekomendacji zacieśnić politykę fiskalną i to na „szalonym” poziomie generowania nadwyżki budżetowej, w wysokości dochodzącej do 10 proc. PKB. A więc około 50 bln jenów (gdy tylko nadwyżki ponad 60 proc. to tylko nieznacząco mniej), ukazując polityczny charakter wskaźników „paktu fiskalnego”.
Spóźnione zwycięstwo Ameryki
Gdy zatrzymamy się nad historią gospodarczą Japonii, to zauważymy, że zgoda na niektóre wymuszone regulacje może zahamować ekspansję nawet kolosów gospodarczych. Pierwszy od 1963 r. deficyt handlowy okazał się spóźnionym wynikiem przyjęcia warunków z Hotelu Plaza. Tym niemniej, jak się okazało, nie aprecjacja jena do tego doprowadziła, lecz samobójcza polityka demograficzna oraz proces zestarzenia się społeczeństwa Japonii, których następstwem będzie pojawienie się deficytu płatniczego w 2018 r., kiedy to starzejące się społeczeństwo zacznie wycofywać swoje oszczędności z zagranicy. Artykuł Mure Dickie „Japan reveals first annual trade deficyt in three decades” w „Financial Times”, opisuje przyczyny powstania 2,49 bln jenów deficytu (Y77,63/dol.). O ile w pierwszej połowie roku, w wyniku tragicznego w skutkach tsunami, kanały dystrybucji wielu producentów uległy zakłóceniu, o tyle w drugiej połowie roku, silnie uderzyło 17-proc. wzmocnienie jena. Ponadto, wyłączenie 5 z 54 reaktorów jądrowych, w połączeniu ze wzrostem cen surowców energetycznych skutkowało 38-proc. wzrostem kosztów importu gazu – do poziomu 4,77 bln jenów. Ubiegłotygodniowa informacja o wystąpieniu pierwszego od 1963 r. deficytu handlowego Japonii jest, jak podkreśla w „Wall Street Journal Japan” Phared Dvorak „Decades Later, a Trade War Victory”, spóźnionym zwycięstwem Ameryki. O ile nawet wymuszona ponad dwukrotna aprecjacja jena w hotelu Plaza w 1985 r. (z Y239/$ do Y128/$ w 1989 r), wyhamowała ekspansję Japońską, to nie załamała jej eksportu („End of Era for Japan’s Exports”) Zrobiło to dopiero załamanie demograficzne, co powinno być również ostrzeżeniem dla Polski. Deficytowi handlowemu towarzyszy równoczesny spadek PKB o 0,4 proc., jak podał Bank Centralny Japonii. Gdyż w przypadku Japonii, opisany proces aprecjacji w połączeniu z niskimi stopami procentowymi, doprowadził do „baniek” spekulacyjnych na rynku aktywów, dekad stagnacji i 1 trylionowego zadłużenia, w wysokości, wg niektórych statystyk, już na poziomie 230 proc. PKB. pozbawią się możliwości zbudowania dobrobytu na kredyt, ale zostaną zmuszeni do oszczędności budżetowych i redukcji środków na emerytury, nie mając zakumulowanych oszczędności ani krajowych, a tym bardziej zagranicznych.
Intelektualna podróż w czasie
Jak podaje WSJ, obawy przed powtórzeniem efektu La Plaza, stoją za oporem Chin przed zgodą na aprecjację juana („The widely perceived trauma from the Plaza Accord has been cited by Chinese officials as a major reason for their hesitance to respond to similar pressure from the U.S. now to appreciate the yuan”.), ale przyjmowanie szkodliwych regulacji powinno być również odrzucane przez Polskę. Z tej perspektywy jednak interesująca jest diagnoza obecnego kryzysu, który dławi świat i Polskę, opisana przez Olson jak i cytowana przez Song Hongbing’a. A oto możliwe, że adresowany także dla polskiego czytelnika szokujący cytat zamieszczony na 91 str. „Wojny o pieniądz”: „Owe międzynarodowe […grupy interesu –cm] zdobyły kontrolę nad większością dzienników i magazynów w tym kraju. Wykorzystują prasę, specjalne, opiniotwórcze rubryki w gazetach, by nakładać kaganiec na urzędników rządowych a tych, którzy nie chcą się podporządkować, poprzez sterowaną krytykę ze strony mediów i opinii publicznej, zmuszają do opuszczenia stanowisk w administracji rządowej. Ludzie ci w rzeczywistości kontrolują obie partie, formułują ich założenia polityczne, sterują liderami, sprawują funkcje kierownicze w dziesiątkach prywatnych firm i wykorzystując wszystkie dostępne metody, umieszczają na najważniejszych stanowiskach – służących ich skorumpowanym interesom – kandydatów”. Otóż, zamieszczona wypowiedz nie jest opinią komentatora z dziedziny institutional economics lecz wypowiedzią byłego mera Nowego Jorku John Haylan’a, zamieszczoną w opiniotwórczym „New York Times” w marcu 1927 r. Moim twórczym wkładem było jedynie pominięcie w nawiasie kwadratowym części zdania: [bankierzy, wraz ze Standard Oil Rockefellera].