Niniejszy tekst dotyczy budowy na jednym z większych bielskich osiedli kolejnej w mieście galerii handlowej kosztem alternatywnej koncepcji stworzenia w tym samym miejscu zielonego rekreacyjnego zakątka dla okolicznych mieszkańców…
W naszym mieście szykuje się nie lada skandal. Na jednym z największych bielskich osiedli – Karpackim – położonym tuż przy Śródmiejskiej Obwodnicy Zachodniej trwają przymiarki do postawienia kolejnej galerii handlowej. Nowe centrum jest planowane na niezagospodarowanym terenie między obwodnicą – Aleją Generała Władysława Andersa, a jednostką C osiedla, tuż obok przejścia podziemnego. Ktoś może powiedzieć, że to nic nowego i nadzwyczajnego, że wszyscy już przywykli do powstających co jakiś czas nowych galerii handlowych i hipermarketów. Wygląda jednak na to, że tym razem plany budowy kolejnego centrum handlowego mogą trafić na zdecydowany opór i protest mieszkańców osiedla, w bezpośrednim sąsiedztwie których planowana jest budowa. Choć urzędnicy z Ratusza nie udzielają jednoznacznej odpowiedzi co do lokalizacji nowej inwestycji, mówią, co prawda, że jest ich kilka ale podkreślają też, że pozwolenie na rozpoczęcie prac budowlanych nie zostało dotąd wydane. Sam jednak fakt, że komuś przyszedł do głowy pomysł ulokowania kolejnej galerii w dodatku niemal w samym środku dużego osiedla mieszkaniowego budzi uzasadnione pytania oraz obawy zwykłych ludzi. Wielu słysząc o tych planach zadaje jedno zasadnicze – po co im kolejne centrum handlowe i supermarket i do tego tuż pod ich oknami.
Sprawa jest na razie mało nagłośniona i mało znana przez Bielszczan, poza rzecz jasna mieszkańcami osiedla. To się jednak powoli zmienia. Atmosfera wśród znającej te plany części lokatorów osiedla zaczyna się bowiem podgrzewać. Pikanterii sprawie dodaje także fakt, jakim kosztem miałaby być zrealizowana nowa inwestycja. Okazuje się bowiem, że jeszcze do niedawna był zupełnie inny, alternatywny, zdecydowanie bardziej przyjazny mieszkańcom plan zagospodarowania tego terenu. Miał tam powstać tzw. „Zielony Zakątek, swoisty park rekreacyjny mający służyć mieszkańcom blokowiska zwanego popularnie „Troclikiem”. Plany te jednak zostały zarzucone na rzecz budowy kolejnej galerii handlowej.
Przyjrzyjmy się może pokrótce obydwu koncepcjom zagospodarowania tego terenu. Najpierw „Zielony Zakątek”. Jego projekt, stworzony jeszcze przez poprzednią kadencję Rady Osiedla Karpackiego wygrał w pierwszym etapie drugiej edycji konkursu na zagospodarowanie tego terenu. Pomysł spotkał się z bardzo przychylną oceną komisji, która napisała między innymi: „Projekt zagospodarowania terenu uwzględnia potrzeby lokalnej społeczności, mieszkańców trzynastotysięcznego osiedla mieszkaniowego. Będzie to także cenna propozycja dodatkowej rekreacji dla osób przyjeżdżających na pływalnię.” Komisja doceniła pomysł zaadoptowania pobliskiej góry ziemi po wykopach fundamentów bloków na taras widokowy na jej szczycie wraz z torem saneczkowym dla dzieci na zboczach. Dalej komisja pisała: „Centralną część zajmie plac zabaw otoczony żywopłotem z huśtawkami i zjeżdżalniami dla dzieci oraz skatepark dla młodzieży.” Projekt przywidywał ponadto trawnik do rodzinnych pikników i leżakowania, całość miała zostać powiązana” dróżkami spacerowymi z ławkami wśród zakomponowanych skupisk zieleni niskiej i wysokiej”. Jak komisja podsumowała dzięki temu Zielony zakątek stałby się „dla mieszkańców miejscem wypoczynku i rekreacji, w miejsce nieużytku, służącego tylko pijanym.” W projekcie przewidziane były między innymi takie elementy jak: ścieżka, żywopłot, ciek wodny, drzewa i krzewy, huśtawki, kładka nad ciekiem, stoły z ławkami, duża i mała zjeżdżalnia, domek zabaw dla dzieci, słup informacyjny oraz rynna do zjeżdżania na rolkach. Trzeba zdecydowanie przyznać, że takich miejsc rekreacyjnych nie tylko na osiedlu, ale i w całym mieście ciągle jest jak na lekarstwo. Stworzenie więc na drugim co do wielkości osiedlu w mieście takiego zielonego parku na pewno przyniosło by mieszkańcom dużo radości oraz poprawiło ich samopoczucie. Mieliby też miejsce, gdzie mogą odpocząć i się zrelaksować. Na pewno skorzystałyby na tym dzieci, dla których poza kilkoma niewielkimi placami zabaw nie ma innych bezpiecznych miejsc do zabawy. Trafna i ukazująca istotę sprawy jest wypowiedź jednego z mieszkańców jednostki C osiedla w jednym z artykułów na bielskim portalu, którą pozwolę sobie zacytować: „W jednostce C nie ma gdzie wyjść z dzieckiem, ale sklepów pełno. Jest Kaufland i parking przy nim, jest głośno i… betonowo. Tymczasem wygląda na to, że po cichu szykuje się nam zabranie ostatniego kawałka trawy, gdzie można zagrać w piłkę czy wyjść z dzieckiem na spacer, a w zamian za to będzie kolejny, zbędny sklep i parking. W Bielsku-Białej prawie nie ma parków. Pięknie położone miasto zamienia się w betonowe centrum handlowe”.
Tak to prawda, w naszym mieście co jakiś czas ma miejsce otwarcie kolejnego hiper lub supermarketu, rzadziej kolejnej galerii handlowej. Ludzie w dużej mierze się już do tego przyzwyczaili, a w zasadzie zostali przez zwodnicze chwyty marketingowe przyzwyczajeni i nie widzą problemu. Przecież dzięki takim centrom handlowym będą mieli blisko na zakupy, będą mieli co chwila nowe promocje, bonusy czy popularne gratisy, a dzięki temu mogą tylko zyskać. Tak przynajmniej mówi obecna wszechobecna propaganda konsumpcjonizmu – kupuj i konsumuj jak najwięcej. Tylko czy nowy kolejny kompleks handlowy dwóch obiektów, składający się z supermarketu oraz wielofunkcyjnego obiektu handlowego, będący drugą alternatywą zagospodarowania terenu jest tym co jest naprawdę niezbędne mieszkańcom? Czy tylko to jest ważne? Czy potrzeba kolejnej na osiedlu „Biedronki” zajmującej aż 1200 metrów kwadratowych powierzchni i drugiego obiektu zajmującego kolejne ponad 4 razy więcej od niej przestrzeni? Czy trzeba każdy kolejny kawałek wolnej przestrzeni przekopać, zabetonować i zalać asfaltem? Czy naprawdę szczytem szczęścia mieszkańców i czy leży w ich interesie budowa kolejnych sklepów, drogerii, apteki, sklepów odzieżowych, obuwniczych, sportowych, RTV AGD oraz kolejnych punktów usługowych których już teraz nie brakuje na osiedlu i pobliskim hipermarkecie? Są tego wszystkiego granice.
Ciągła ekspansja zagranicznych sieci handlowych i usługowych powoduje tylko i wyłącznie szkody dla małych lokalnych osiedlowych sklepów. Choć na „Trocliku” nadal stosunkowo dobrze trzymają się mniejsze sklepy i niektóre punkty usługowe to należy wspomnieć, że ich właściciele nie mogą spokojnie patrzeć w przyszłość. Sklepy działające obecnie na pewno mają gorszą sytuację od momentu pojawienia się hipermarketu Kaufland. Przetrwały one jego pojawienie się w swoim bezpośrednim sąsiedztwie kilka lat temu, nie znaczy to jednak, że przetrwają pojawienie się kolejnego kolosa w okolicy. Hipermarket w momencie pojawienia się spowodował konieczność likwidacji funkcjonujących wcześniej sklepów lub punktów usługowych – ich prywatni właściciele zwyczajnie musieli zamknąć swoje interesy z powodu nieopłacalności, gdyż nie stać ich było na równorzędną konkurencję z marketem. Co prawda część działających obecnie prywatnych kiosków i sklepów utrzymuje się dzięki grupie stałych, wiernych klientów, ceniących sobie choćby wyższą jakość czy wartość odżywczą oferowanych produktów żywnościowych w porównaniu z tymi w marketach, niemniej tym małym podmiotom jest coraz trudniej z każdym dniem. Potencjalne pojawienie się w okolicy kolejnego handlowego giganta sprawi że będzie im jeszcze trudniej się utrzymać i może być dla nich przysłowiowym gwoździem do trumny. W ten sposób budowa kolejnego centrum handlowego może zwyczajnie zmieść z powierzchni ziemi tych, którzy jeszcze w okolicy działają i dają sobie radę. To jednak najwyraźniej nie jest ważne dla tych, którzy wydają pozwolenia na budowę kolejnych marketów zagranicznych sieci i dla samych właścicieli sieci. Dla nich liczy się tylko i wyłącznie zysk, efektywność i wydajność. Czynnik ludzki de facto nie jest brany pod uwagę w ogóle lub znajduje się dopiero na dalszej pozycji.