Sejmowa komisja a transwestyta Anna Grodzka
27/01/2012
542 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Śledzińska-Tarasińska zrobiła to co chciała. Telwizja Trwam – bez koncesji.
Fundacja Lux Veritatis, ubiegająca się o miejsce na multipleksie dla TV Trwam decyzją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – po prostu dostała kosza.
Kilkunastu mocodawców startowało w konkursie na 4 wolne miejsca na pierwszym multipleksie. Za sprawny proces cyfryzacji naziemnej oraz wydawanie decyzji odpowiada KRRiT.
Posłowie PiS i Solidarnej Polski zgodnie twierdzą, iż ta niekorzystna decyzja dla Fundacji Lux Veritatis dyskryminuje katolicką stację telewizji w Polsce, a także wydana została z obejściem prawa i jest niezgodna z Konstytucją RP.
Koncesję na nadawanie naziemnej telewizji cyfrowej otrzymali przede wszystkim Polsat i TVN oraz pochodne spółki, kapitałowo z nimi powiązane.
Posłowie PiS zażądali powołania sejmowej komisji kultury i środków przekazu oraz kontroli państwowej. Żądali wyjaśnień na temat odrzuconego wniosku fundacji.
x
Wczoraj czyli 26 stycznia, w późnych godzinach nocnych obejrzałam w TV Trwam transmisję z połączonych, sejmowych komisji.
Boże mój, doznałam szoku.
Sala z fotelami jasnobeżowymi, lekko bujanymi, kręconymi, a siedzący w nich posłowie, swymi ostrymi ruchami w lewo, w tył, w prawo: po prostu wprowadzali chaos.
Zawsze posiedzenia z sejmu transmitowano z sali z drewnianymi, stabilnymi krzesłami, które trzymały w ryzach rozbrykanych posłów, tworzyły ład i porządek.
W dodatku przewodnicząca sejmowej komisji kultury i środków przekazu, Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka przez kolejnych VII kadencji, jako wytrawny gracz wiedziała jak podpuścić rozentuzjazmowanych a dochodzących swych praw posłów z PiS. Jest mistrzynią w PO do rozsierdzania posłów z opozycji.
Za stołu prezydialnego głosem kategorycznym, władczym, nie znoszącym sprzeciwu – bezprawnie przerywała posłom pytania. Dała dwie minuty na ich sformułowanie. Oczywiście nie podzieliła na partie tematyczne np. pięć pytań i odpowiedź lecz ala long pytania kierowano do Dworaka.
Dlaczego posłowie PiS zgodzili się na taką konwencję? W ten sposób część pytań powtarzała się. Celowe przerywanie pytań przez przewodniczącą, rozbijało harmonię dyskusji jak te obrotowe fotele, które tworzyły nastrój klubokawiarni, luzu.
Przewodniczący Dworak i Krzysztof Luft oraz pozostali reprezentanci z KRRiT siedzieli w rzędzie, stabilnie, wyprostowani, z kpiącymi minami. Pogardliwym spojrzeniem omiatali rozognione twarze posłów z PiS, a którzy niewątpliwie mówili z sensem.
Lecz wciąż zagłuszani byli kolejnymi upomnieniami Śledzińskiej-Katarasińskiej. Ten jazgot słów dawał odgłosy sieczkarni.
Apogeum tego bajzlu to moment, gdy reprezentująca posłów PiS, posłanka Elżbieta Kruk, swój czas na zadanie pytania, chciała oddać gościowi, samemu ojcu Rydzykowi.
I zaczął się magiel. Na prawie była Kruk i nie ustępowała, ale przewodnicząca postawiła weto. W którymś momencie, chyba dostała jakiś cynk od prawników, wyszła z sali, przekazując prowadzenie posłowi Maciejowi Łopińskiemu jako wiceprzewodniczacemu posiedzenia, a które dalej przebiegło sprawnie.
Wróciła przewodnicząca, naładowana, naostrzona osa-kosa i niestety wprowadziła jeszcze większy ferment.
Niespodziewanie za stołu prezydialnego odezwała się posłanka z Ruchu Palikota, Anna Grodzka : – ja sprawdziłam. Na liście lobbystów nie ma pana Rydzyka.
Na sali zawrzało. Grodzka komentuje – pan to nie jest obraźliwe słowo.
W tym momencie Jan Dziedziczak z PiS zwrócił się do Grodzkiej per „pan”
Dziś we wszystkich wiadomościach telewizyjnych, mówiono o owym incydencie jako o największym skandalu na posiedzeniu obu komisji.
Nie komentuje się meritum sporu lecz to, że Dziedziczak o transwestycie powiedział „ pan”.
W rewanżu Palikot podaje Dziedziczaka do komisji etyki i wnioskuje o jego ukaranie. Teraz biedak kaja się, że nie było jego zamiarem obrażanie Grodzkiej, a zrobił to celowo, w formie protestu przeciw łamaniu przez Grodzką norm kulturowych, bowiem o księżach nie mówi się per "pan".
x
Przewodniczący Dworak, przypominający mi do złudzenia aktualnie urzędującą głowę państwa /czy to rodzina czy co?/ – odpowiadając na pytania posłów, zaczął od aluzji do TV Trwam. Nie odniósł się rzeczowo na zadane pytania. Tłumaczył również, że fundacja nie otrzymała koncesji, bo ma niestabilną sytuację finansową i jeszcze coś tam, coś tam… gadał.
Rozjuszeni Posłowie PiS przerywali jego tyradę wołając: nieprawda! Nie na temat!
Dworak, elokwentny erudyta i cwaniak nad cwaniaki, dworował sobie z posłów.
Posłowie obracali się nerwowo na jasno-beżowych fotelach chcąc dogłębnie rozpatrzeć powierzoną sprawę. Tylko nikt nie traktował ich poważnie.
Dobrze, że tę szopkę przerwano.