Prawda o ACTA jest banalnie prosta.
1.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o kasę.
2.
W 2010 roku w Łodzi został zatrzymany mężczyzna, który wg Związku Producentów Audio-Video wyrządził straty o wysokości 7.000.000,- PLN (siedem milionów złotych) rozpowszechniając w sieci pliki chronione prawem autorskim.
Był to prawdopodobnie największy polski pirat.
Tyle, że „strata” została arbitralnie ustalona przez poszkodowany związek.
I nawet nie wiadomo, w jaki sposób kwota została wyliczona.
3.
W USA jest dokładnie tak samo.
NIKT, ale to nikt nie przedstawił ani wiarogodnych danych o stratach wyrządzanych przez „piractwo”, ani nawet nie zająknął się na temat metodologii stosowanej przy tych szacunkach.
4.
Według ACTA poszkodowani będą mogli żądać odszkodowania w wysokości "ilości towarów stanowiących naruszenie przedmiotowych praw własności intelektualnej (…) pomnożonej przez kwotę zysku na jednostkę towarów", jak informuje adnotacja 1(i) do punktu 3b artykułu 9 ACTA.
(onet.pl)
5.
Amerykański ZAIKS, czyli RIAA wydał na prawników przygotowujących m.in. projekt umowy ACTA tylko w latach 2006-08 kwotę 64.000.000,- $ (sześćdziesiąt cztery miliony dolarów).
W efekcie mamy próbę (zaawansowaną) wprowadzenia globalnej umowy, która zabezpieczy na całym świecie interesy amerykańskich wydawców.
6.
Świat jest globalną wioską.
Internet po podpisaniu i ratyfikacji ACTA stanie się globalnym sklepikiem internetowym wuja Sama.
25.01 2012