Dyskusja w komentarzach (miejscami ożywiona) z komentatorem Zbigniew-Grzymski skłaniła mnie do pogłębienia tematu inwestycji(przepraszam -SPEKULACJI) prof. Rybińskiego
Prognozy prof. Rybińskiego dotyczące polskiej gospodarki na ten rok nie są zbyt optymistyczne. Nie posunął się On w swoich przepowiedniach co prawda tak daleko jak jasnowidz Jackowski, który już na listopad 2011-tego , wróżył upadek Polski, jednak wizja trzycyfrowej wartości indeksu WIG20 jest bardzo niepokojąca.
Niepokojąca oczywiście dla tych, którzy wierzą w moc polskiej gospodarki, polskich przedsiębiorstw, i w związku z tym inwestują w ich akcje na GPW. Dla profesora Rybińskiego taka wizja nie jest wcale niepokojąca, wręcz przeciwnie- jest okazją do zarobienia sporej kasy.
Z prognozami ekonomistów jest tak jak z wróżeniem z fusów. Coś tam może się i sprawdzi, a któremuś na pewno sprawdzi się w 100%-ilu ekonomistów tyle wizji i prognoz. Należy je oczywiście przyjmować z dużą nieufnością , w końcu ekonomiści mogą mówić co chcą- nie ryzykują swoimi pieniędzmi tylko ewentualnie reputacją, a i z tym jest tak,że po paru miesiącach nikt nie pamięta kompromitujących słów i delikwent dalej może uchodzić za guru.
Profesor Rybiński postanowił jednak uwiarygodnić swoją prognozę własnymi pieniędzmi i pochwalił się tym publicznie:
http://newsne.nowyekran.pl/post/48874,prof-rybinski-zarobie-na-spadku-akcji-pekao-s-a
Dyskusja w komentarzach (miejscami ożywiona) z komentatorem Zbigniew-Grzymski skłaniła mnie do pogłębienia tematu inwestycji(przepraszam -SPEKULACJI) prof. Rybińskiego.
Dogrzebałem się więc do oryginału autorstwa prof. Rybińskiego:
http://rybinski.nowyekran.pl/post/47378,wyprzedaz-akcji-unicredit
gdzie autor informuje o posiadaniu kontraktów short na WIG20 I PEO. W dniu sporządzenia tej notki tj 9 stycznia wartośc indeksu WIG20 wynosiła 2126 pkt na zamknięciu, a wartośc akcji PeKaO SA to 137.70zł na zamknięciu.
Wartości obecne to odpowiednio 2260 dla WIG20 i 153zł dla PEO.
Wynika z tego ,że albo Pan Rybiński liczy ogromne wirtualne na razie straty uzupełniając depozyt, albo został wyrzucony z rynku a kontrakty automatycznie zamknięte. Pewniejszy jest ten pierwszy scenariusz, nie posądzam profesora o taki nierozsądek,żeby ulokował duży procent środków w ryzykowne bądż co bądź instrumenty. Zapewne ma z czego dokładać, ale nie zazdroszczę stresu w sytuacji gdzie indeksy amerykańskie przebiły się przez ważne linie oporu a nasz rynek aż przebiera nogami ,żeby wystrzelić do góry, przynajmniej w krótkim okresie.
Czas pokaże jak będzie, ale ten przypadek daje dużo do myślenia tym, którzy bezkrytycznie ufają ekonomistom, nawet takim , którzy bezlitośnie punktują nieudolne rządy Tuska i przez to wydają się wiarygodniejsi.
trzydziestokilkulatek, Katolik ,chlop z dziada pradziada, wolnosciowiec.