Jam Królem Mataczy
Valldemossa, rok 1922.
– Dzień dobry, Panie Romanie!
– A dzień dobry! O, widzę, że trafił Pan bez problemu.
– Faktycznie, jakoś się udało.
– Czyli naprawdę chce Pan przeprowadzić ten wywiad?
– Nie zabiorę Panu dużo czasu. Możemy zaczynać?
– Od kiedy się tu przeprowadziłem… zaraz, to już prawie cztery lata… Starałem się unikać… No niech tam, zaczynajmy.
– Pięknie tu…
– Fakt. I klimat całkiem znośny.
– No dobrze, przejdę do rzeczy. Jak Pan ocenia porażkę naszej dyplomacji w Paryżu oraz jej pośredni efekt: powstanie Judeopolonii?
– Cóż, nasi… to znaczy, chciałem powiedzieć: wasi – zasadniczo tam się nie popisali. Ale wątpię, czy sprawy mogły się potoczyć inaczej.
– A może gdyby to Pan tam był?
– Nie sądzę…
– Ale ludzie przecież świetnie to pamiętają: "Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie."
– No i?
– No i niektórzy twierdzą, iż: Zdradził Pan Polskę. Że Pana hipotetyczny udział w tamtych obradach – zdecydowanie byłby działaniem dla dobra Polski. A Pan po prostu zrejterował…
– Bzdury mówią!
– Tak Pan uważa?
– Oczywiście! Bo po pierwsze: nigdy nie można być pewnym, co jest "dobrem Polski". Parafrazując Poncjusza Piłata: "Cóż to jest "dobro Polski"?" A może ta Judeopolonia wcale nie będzie dla was taka zła? Przecież większość sklepów posiadają Żydzi – po uzyskaniu wolności, również tej gospodarczej – Polacy nie odbudowaliby handlu, bo nie potrafią tego robić.
– Chyba się przesłyszałem…
– Ależ nie, mój Panie! Po drugie: gdyby ktoś urodził się przed zaborami – to jeszcze ewentualnie mógłby zdradzić, z tym że: Rzeczpospolitą. Ale ja miałbym zdradzić "Polskę"?! Skoro jej wtedy nie było na mapie?
– I naprawdę myśli Pan, że Polacy mogą podzielić tak osobliwy pogląd?
– Ale ja nic na to nie poradzę. Ja tylko mówię prawdę, jak się sprawy mają. A że 90% idiotów nie potrafi tego zrozumieć (i tego ostatniego niech Pan nie wykreśla!) – to naprawdę, ja nic na to nie poradzę.
– Hmm, gwarantuję Panu, że o niczym nie zapomnę…
– Poza tym, po trzecie – no niech mi Pan powie, jak ja mogłem zdradzić "Polskę"? Skoro jej nic nigdy oficjalnie nie przysięgałem.
– Ale…
– Co więcej, nic takiego jak "Polska" i w sensie czysto prawnym – nie istnieje. I nie zaistnieje. No to niech mi Pan w końcu powie, jak ja mogłem zdradzić "Polskę"? No jak? Nijak. Po prostu nie mogłem – nawet gdybym bardzo chciał.
– Hmm… No, załóżmy, że tak… A zmieniając temat: Jak Pan prognozuje rozwój wypadków w Europie?
– Bo ja wiem… Zauważyłem bardzo obiecującego, przebojowego przywódcę w Niemczech. Gdyby doszedł do władzy – pewnie wprowadziłby m.in. niskie podatki. A to przecież ważne. Kto wie, czy nawet nie najważniejsze.
– Aha… Rozumiem. Zatem dobrze… Miało być krótko, więc muszę już kończyć. Dziekuję za ten wywiad.
– Ja również dziękuję.
– Do widzenia.
– Zobaczy Pan – kiedyś z pewnością pojawią się tacy, którzy będą się na mnie powoływać, głosząc jednocześnie to wszystko, co teraz Panu powiedziałem. Na przykład to, że: "Nikt nigdy nie zdradził Polski". A skoro nikt – to chyba ja też nie, prawda-ż? Więc niech Pan to tak opisze. A kiedyś wspomni Pan moje słowa… Zatem: do widzenia.
– Powiem szczerze: liczę, że już tych czasów nie dożyję. Do widzenia.
http://jkm.nowyekran.pl/tag/2443,OBOWIĄZEK
http://jkm.nowyekran.pl/tag/165,POLSKA
"Jestem Polakiem – więc mam OBOWIĄZKI POLSKIE"
http://www.romandmowski.pl/default.php?dzial=teksty&id=33
P.S. Podziękowania za inspirację:
http://jkm.nowyekran.pl/post/48674,dosc-niesamowite