(…) bardzo ułomne i zakłamane było tzw. „śledztwo smoleńskie”, skoro w tej przecież bardzo istotnej kwestii okazało się, że dotychczasowe ustalenia są funta kłaków warte (…).
16.01.2012
„Sprawa Błasika” pokazuje, jak bardzo ułomne i zakłamane było tzw. „śledztwo smoleńskie”, skoro w tej przecież bardzo istotnej kwestii okazało się, że dotychczasowe ustalenia są funta kłaków warte, to prowadzić może to wyłącznie do wniosku, że zapewne również inne ustalenia są równie mało miarodajne. Jednak poza spektakularnym pokazaniem, że strona polska bezsensownie, bezkrytycznie i bezrefleksyjnie przyjęła wersję rosyjską (raport MAK), zastanawiające mogą być reakcje tych, którzy wcześniej kłamali na temat roli Gen. Błasika. Co teraz robią? Przepraszają? Biją się w piersi? Ależ skąd, oni dzisiaj, jak gdyby nigdy nic, mówią, że nawet jeśli nie było go w kokpicie, to i tak… nic to nie wnosi do sprawy. Mówią, że nie zmienia to istoty rzeczy! Krzyczą, że możliwe, że i tak generał wywierał… presję psychologiczną na pilotach. Wreszcie mówią, że nie ma sensu powoływać nowej komisji, nowego śledztwa, bo i po co? Te reakcje są doprawdy zawstydzające, żenujące, skrajnie nieetyczne i nikczemne. To trzeba powiedzieć wprost.
Sprawa Smoleńska i prawda o Smoleńsku 2010 wyjdzie w końcu na jaw, tak jak wyszła po Katyniu 1940. Wyjdzie wcześniej niż niektórzy myślą i wcześniej niż niektórzy chcieliby, aby wyszła…