Wlasnie ( czyli od 11 stycznia ) rozpoczela sie we Francji „goraczka” wyprzedazy .
Tak zwane "soldes" czyli "wyprzedaze" lub inaczej "przeceny" we Francji odbywaja sie dwa razy do roku : w zimie ( styczniu) oraz w lecie ( sierpniu) . 11 Stycznia w wiekszosci departamentow ( wojewodztw – oprocz przygranicznych z Belgia i Luksemburgiem, gdzie dostosowano sie do wczesniejszych przecen sasiadow) rozpoczely sie przeceny…
Pomimo kryzysu, drogiego paliwa i braku gotowki zaczyna sie "owczy ped" za "okazja", czyli "super i hiper tanim" ubraniem, sprzetem, gadzetem, bibelotem – byle czym , lecz tanszym o co najmniej 20%, a jezeli jest to 70 % to juz osiagniecie na miare sukcesu…( no wlasnie jakiego ?)
Coz , ja takze wybralam sie z "dzieckiem" i dalam sie namowic na ogladanie i przerzucanie tych "drogocennosci" za " bezcen"…
Dobrze, ze zanim musialam wchodzic do wypelnionych sklepow przeszlam ponad kilometr ( z parkingu do centrum) w piekny, sloneczny styczniowy dzien .
Wczoraj w Belforcie bylo chlodno, lecz slonecznie i moze dlatego na ulicach bylo tlumnie i wesolo,bo kupil nie kupil, lecz wiekszosc napatrzyla sie nie tylko na ceny i liczne towary …
Mysle, ze z sytuacji skorzystaly nawet golebie, chociaz te chyba nie gloduja w tym goscinnym miescie, gdzie zawsze znajdzie sie co najmniej jakis okruszek …
W przestrzeni mojego bloga zbanowani, czyli odrzuceni z roznych powodow, maja swoja druga szanse na - wyjasnienie sprostowanie dodanie przekazanie obrone . Zamiast emocji proponuje wiec analize oraz rozsadek i wymiane mysli.