Trwają rozmowy międzyrządowe mające podsumować 20-lecie traktatu polsko-niemieckiego z roku 1991 i wyznaczyć kierunki dalszej współpracy. Wszyscy są zgodni co do tego, że traktat ten nie daje równych praw Niemcom i Polakom po obu stronach granicy. Sami Niemcy twierdzą, że ta asymetryczność jest celowa i uzasadniona. Przez nich. Kwiat polskiej dyplomacji konsularnej oraz rządowej przekonywał Polaków w Niemczech przez całe 20 lat , że traktat jest dobry, daje szerokie możliwości i jest sukcesem. Na początku tej parady mówców stał premier Rzeczpospolitej pan Jan Krzysztof Bielecki, brali w niej udział panowie ambasadorowie i ministrowie, a ostatnio pojawił się na pomoc w środku błazeńskiego karnawału pan Konrad Lax, attache’ prasowy Ambasady Niemiec w Warszawie. Niedługo otrzymamy potwierdzenie, że wszystko było jak najbardziej […]
Trwają rozmowy międzyrządowe mające podsumować 20-lecie traktatu polsko-niemieckiego z roku 1991 i wyznaczyć kierunki dalszej współpracy. Wszyscy są zgodni co do tego, że traktat ten nie daje równych praw Niemcom i Polakom po obu stronach granicy. Sami Niemcy twierdzą, że ta asymetryczność jest celowa i uzasadniona. Przez nich.
Kwiat polskiej dyplomacji konsularnej oraz rządowej przekonywał Polaków w Niemczech przez całe 20 lat , że traktat jest dobry, daje szerokie możliwości i jest sukcesem. Na początku tej parady mówców stał premier Rzeczpospolitej pan Jan Krzysztof Bielecki, brali w niej udział panowie ambasadorowie i ministrowie, a ostatnio pojawił się na pomoc w środku błazeńskiego karnawału pan Konrad Lax, attache’ prasowy Ambasady Niemiec w Warszawie.
Niedługo otrzymamy potwierdzenie, że wszystko było jak najbardziej prawidłowo i wspaniale, a rządowi NIemiec i Niemcom nie mamy nic do zarzucenia. Pan Bingen z panem Kalucca z Niemieckiego Instytutu d.s. Polski , właśnie redagują w Darmstadt na zlecenie niemieckiego rządu wielostronicowy raport mający być dowodem w sprawie i świadczyć o wspaniałomyślności zleceniodawcy. O materiały wyjściowe dla panów redaktorów zadbali we wrześniu we Wrocławiu polscy postępowi intelektualiści w randze profesorów, doktorów i redaktorów, niektórzy znajdują od wielu lat poczesne miejsca na niemieckich listach wypłat honorariów za udział w konferencjach, odczytach i sympozjach organizowanych przez niemieckie prawicowe fundacje, prawicowe partie polityczne, ministerstwo spraw zagranicznych jak i wewnętrznych. Także działalność w radach nadzorczych rozlicznych fundacji czyni ten horyzontalny zawód wielce politycznym i intratnym.
Podczas rozmów międzyrządowych spotykają się ludzie, którzy nie ustalili ze sobą znaczenia podstawowych pojęć, które używają. Niemcy nie chcą uznać w sposób prawnie wiążący podstawowej prawdy, że niektórzy obywatele Niemiec są Polakami. Zamiast tego używają konstrukcji słownych, nie mających żadnego znaczenia jak "z polskimi korzeniami", "przyznającymi się do polskiej kultury" itp.
Taki punkt widzenia jest prostą kontynuacją bismarckowskiej polityki germianizacji budowanej na bazie kolonialnego stosunku Niemców do Polaków i Niemiec do Polski.
Proszę zwrócić uwagę, że obywatel Rzeczpospolitej Polskiej podający się za Niemca, jest uznany przez obydwa państwa właśnie za Niemca, jego prawa są respektowane. Polak, będący tylko obywatelem Republiki Federalnej Niemiec, jest traktowany przez obydwa państwa także za … Niemca. Dyskryminacja ? Ależ skąd! To raczej rasizm.
Jest to niewątpliwie spowodowane tym, że Polska dała grupie swoich obywateli przyznających się do języka i kultury niemieckiej prawa mniejszości narodowej i to wcale nie małe.
Rozmowy międzyrządowe trwają z udziałem przedstawicieli polskich organizacji w Niemczech. Ich widocznym celem jest przeniesienie wszelkich konkretnych ustaleń po 16 czerwca. 17 czerwca będzie wielka imreza ze śpiewami, szampanem, kawiorem i medalami na koszt Polaków w Niemczech. Pan Jan Krzysztof Bielecki i Konrad Lax podadzą sobie ręce. Potem będzie następne dziesięć lat funkcjonowania koszmarnego traktatu -bez monitorowania dotacji, bez instancji odwoławczych.
Chyba że przyjdzie Łokietek.