Przyszedł do mnie pijany i dobijał się do drzwi. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc z całej siły pchnęłam drzwi, a że wychodziły bezpośrednio na klatkę schodową, Staszek zostanił nimi zepchnięty i tak nieszczęśliwie upadł… Taki dramatyczny wniosek wysuwa pani Joanna W., która pragnie pocieszyć prof. Marka – lekarza medycyny sądowej przeprowadzającego oględziny zwłok Pyjasa. Jak sama przyznaje w liście opublikowanym przez prof. Marka w jego książce, Joanna W. uczyła logiki w gimnazjum i na jej rozum, całkiem możliwy jest scenariusz nieumyślnego spowodowania śmierci Pyjasa, właśnie przez pokłóconą z nim dziewczynę. Teza co najmniej nie poważna. Widać, jak bardzo lekarz prowadzący sekcję zwłok i sporządzający efekty tejże, próbuje wybielić swój udział w tuszowaniu sprawy morderstwa Stanisława Pyjasa. W swojej […]
Przyszedł do mnie pijany i dobijał się do drzwi. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc z całej siły pchnęłam drzwi, a że wychodziły bezpośrednio na klatkę schodową, Staszek zostanił nimi zepchnięty i tak nieszczęśliwie upadł…
Taki dramatyczny wniosek wysuwa pani Joanna W., która pragnie pocieszyć prof. Marka – lekarza medycyny sądowej przeprowadzającego oględziny zwłok Pyjasa. Jak sama przyznaje w liście opublikowanym przez prof. Marka w jego książce, Joanna W. uczyła logiki w gimnazjum i na jej rozum, całkiem możliwy jest scenariusz nieumyślnego spowodowania śmierci Pyjasa, właśnie przez pokłóconą z nim dziewczynę. Teza co najmniej nie poważna.
Widać, jak bardzo lekarz prowadzący sekcję zwłok i sporządzający efekty tejże, próbuje wybielić swój udział w tuszowaniu sprawy morderstwa Stanisława Pyjasa. W swojej książce, opisując na wiele możliwych sposobów i wtłaczając do głowy wszystkim czytelnikom, że jedyna słuszna teza, jest ta postawiona zaraz po zabójstwie. Stara się pokazać, że wykluwająca się w tamtych czasach opozycja wykorzystała śmierć Staszka do politycznych rozgrywek. Szalenie zajmują go publikacje Bronisława Wildsteina, który już w okresie wolnej Polski idą w kraj z przesłaniem, że jednym z winowajców umorzenia śledztwa w latach 70. jest prof. Marek.
O winnych dużo by mówić. Chociaż lepiej brzmi słowo "podejrzanych", bo w myśl polskiego prawa obecnego, czy peerelowskiego, jedynym jak dotąd skazanym w sprawie Pyjasa jest Bronisław Wildstein(za obrazoburcze teksty, krytykujące "bezpodstawnie" m.in. organy ścigania III RP) oraz dwaj SBecy, którzy utrudniali śledztwo. Wielokrotnie we wspomnianej już przeze mnie książce, prof. Marek twardo obstaje przy założeniu nieszczęśliwego upadku ze schodów. W pewnym momencie swoich rozważań dodaje nawet, że wg jego wiedzy z zakresu medycyny sądowej, jeśli Stanisław Pyjas miał być zamordowany, to musiała być to zbrodnia doskonała. I była, bo skoro po ponad 30 latach nie wiemy nic więcej ponad to, co udało się ustalić jeszcze w czasie śledztwa to w określeniu zbrodni profesor ma jednak rację.
Na koniec, zamykając wątek udziału prof. Marka w całym śledztwie warto przytoczyć jego słowa, które poza autoryzacją powiedział Ewie Stankiewicz (autorce filmu "Trzech kumpli") w czasie rozmowy telefonicznej: "Pyjasa zatłukli!".
CDN