Bez kategorii
Like

Łowcy jasnowidzów

06/01/2012
452 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Człowiekiem, który w otoczeniu Hitlera miał najsilniejsze ciągoty do spraw „nie z tego świata” był Heinrich Himmle

0


 O okultystycznych pasjach Adolfa Hitlera słyszeli wszyscy, nie wielu z nas jednak pamięta dlaczego kanclerz Hitler przestał interesować się okultyzmem. Doszło do tego w dość dramatycznych okolicznościach.

 

Człowiekiem, który w otoczeniu Hitlera miał najsilniejsze ciągoty do spraw „nie z tego świata” był Heinrich Himmler. Szef SS wynajął za symboliczną jedną markę rocznie zamek w Wewelsburgu, gdzie miał zamiar urządzić przestrzeń magii i mitów podobną do tej, jaka przed wiekami istniała na zamku Camelot w Kornwalii. Dzierżawa obejmować miała 100 lat, na taki okres podpisano umowę. Zamek miał stać się czymś w rodzaju środka wszechświata. Oczywiście dopiero wtedy gdy Rzesza ów świat podbije. W Wewelsburgu znajdował się nawet okrągły stół, przy którym zbierali się na tajnych obradach wszyscy gauleiterzy III Rzeszy. W latach trzydziestych i czterdziestych miał tu także swoją siedzibę człowiek, który kierował zespołem najbardziej niezwykłych specjalistów, jakich znał świat. Człowiek ten nazywał się Heinrich Bohne i zajmował się wyszukiwaniem osób o paranormalnych zdolnościach. Jego i podległych mu ludzi nazywano łowcami jasnowidzów.

Hitler patrzył na poczynania swego ulubionego hierarchy na przemian ze zdziwieniem, akceptacją i gniewem. Himmler robił wiele rzeczy na raz. Niektóre wcale nie podobały się Hitlerowi. Szef SS miał zwyczaj doszukiwać się śladów ideologii narodowo-socjalistycznej wszędzie, nawet wśród znalezisk archeologicznych na stanowiskach nad Łabą czy w Meklemburgii. Himmler kochał przeszłość i próbował tę miłość tchnąć w Hitlera. Odniósł bardzo mierny skutek. Kanclerz III Rzeszy mógł zaakceptować takie rzeczy, jak kompletowanie zespołu jasnowidzów, którzy rzeczywiście mogliby być przydatni. Mógł nawet zgodzić się na to, by Himmler zabawiał się w króla Artura i rycerzy okrągłego stołu. Nie mógł jednak akceptować rzeczy tak prozaicznej, jak odkrywanie germańskiej przeszłości przy pomocy archeologów. Dlaczego? To proste. Na przykład taki Mussolini, sojusznik co prawda, ale także konkurent, bez względu na to w którym miejscu Italii kazałby kopać, miał zawsze do dyspozycji wspaniałe dzieła architektury i sztuki. Germańska przeszłość, którą tak kochał szef SS napawała Hitlera odrazą, były to spróchniałe pnie i stare garnki. Odkrycia archeologiczne i mitologizowana przez Himmlera heroiczna przeszłość wzbudzała w wodzu nieufność. Owa nieufność Hitlera przenosiła się stopniowo także na inne dziedziny działalności Himmlera.

 

Po co Hitlerowi jasnowidz? Sprawa wydaje się dość oczywista, ludzie posiadający zdolności przewidywania wypadków, które nastąpią w przyszłości to prawdziwy skarb w rękach takiego człowieka, jak Hitler. Nie chodzi jedynie o to, że mogli oni „prorokować” przyszłość. Dzięki nim III Rzesza mogła zyskać o wiele większe możliwości wpływania na politykę europejską. Wiadomo bowiem było, że inne państwa także poszukują jasnowidzów i dobrych astrologów, którzy mają do spełniania określone zadania polityczne tylko pozornie nie wykraczające poza wizjonerstwo i astrologię. Hitler wierzył, że zespół złożony z ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach łatwi mu politykę prowokacji, zastraszania i agresji chroniąc jednocześnie jego samego i jego państwo przed takimi posunięciami ze strony państw sprzymierzonych. Europa międzywojenna pełna była ludzi zajmujących się zawodowo astrologią, kabałą i wieszczeniem. Stanowili oni swego rodzaju międzynarodówkę i byli wynajmowani przez wszystkie agencje wywiadowcze świata. Hitler wierzył, że kompletując własny zespół jasnowidzów posiądzie prócz możliwości wglądu w przyszłość, także możliwość wpływania na teraźniejszy bieg wypadków. Niestety nieco się w owych rachubach przeliczył.

Heinrich Bohne poszukiwał jasnowidzów po całej Europie. Nie wiemy dziś jakimi kryteriami się kierował, czy zmuszał tych ludzi do współpracy czy też może skłaniał ich do posłuszeństwa za pomocą obietnic lepszego życia i pieniędzy. Zespół jasnowidzów umieszczony został w zamku Wewelsburg i tam przebywał do maja 1941 roku. Później wszyscy członkowie grupy zostali aresztowani i osadzeni w obozach koncentracyjnych. Niewielu z nich przeżyło wojnę.

 

Wiosną 1941 roku Hitler i jego doradcy przygotowywali największą operację II wojny światowej – plan Barbarossa – atak na Związek Radziecki. Nie każdy ze ścisłego kierownictwa partyjnego NSDAP zgadzał się z decyzją ataku na Rosję sowiecką i nie każdy z przywódców Rzeszy widział sens w kontynuowaniu wojny na zachodzie. Wielu partyjnych przywódców uważało, że atak na Rosję powinien być poprzedzony negocjacjami z Wielką Brytanią i zamknięciem frontu zachodniego. Wizja zjednoczonej Europy walczącej z bolszewizmem ekscytowała wielu przywódców niemieckich. Nie brali oni pod uwagę faktu, że Hitler nie przywykł do kolektywnych decyzji i nie zamierzał podejmować najważniejszych z nich po konsultacjach z kimkolwiek. Brał to jednak pod uwagę partyjny zastępca Hitlera Rudolf Hess, który 10 maja 1941 roku wsiadł w samolot Messerschmitt 110 i wystartował kierując się w stronę Wielkiej Brytanii. Hess miał nadzieję, że zostanie potraktowany przez Brytyjczyków, jako wysłannik pokoju. Miał także nadzieję, że jego posunięcie postawi Hitlera przed faktem dokonanym i zmusi do podjęcia negocjacji z Londynem.

Hitler kiedy dowiedział się o ucieczce swojego zastępcy wpadł w szał. Kazał wydrukować we wszystkich niemieckich gazetach informację, że Hess zwariował, że jest niepoczytalny i wszystkie jego postępki to czyny politycznie nieważne. Jego wściekłość dosięgła także przebywających w Wewelsbergu jasnowidzów. Hitler uważał, że powinni oni przewidzieć ucieczkę Hessa odpowiednio wcześnie powiadomić go o jego zamiarach. W 1941 roku Hitler zwątpił w okultyzm i astrologię, los jasnowidzów był przesądzony. Byli dla wodza Rzeszy tylko gromadą oszustów żerujących na ludzkiej naiwności.

Nie wszyscy z uwięzionych wtedy ludzi zginęli i nie wszyscy byli oszustami. Wśród nich była kobieta do której jeszcze w 1940 i 1941 roku przyjeżdżały żony polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Kiedy zrozpaczone kobiety prosiły ją, by wskazała im miejsce śmierci lub pochówku ich mężów jasnowidza bez wahania wskazywała las katyński. Nie wiadomo czy odkrycie grobów w tym lesie przez niemieckich oficerów dokonane zostało w oparciu o informacje pochodzące od osadzonej w Mauthausen jasnowidzącej.

 

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Gdzie to jest dokładnie, pojęcia nie mam.

 

Informuję także, że dnia 13 stycznia, w piątek, o 18.00, w Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbędzie się spotkanie z blogerem coryllusem, autorem licznych książek i publikacji internetowych. Zapraszam. 

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758