Jednakowe ceny na leki refundowane we wszystkich aptekach, to zuchwały rabunek polskich pacjentów
W Ministerstwie Zdrowia zakończyły się prace nad rozporządzeniem mającym wprowadzić stale marże i ceny na leki refundowane, we wszystkich aptekach na terenie kraju.
Chciałbym przypomnieć Panu Ministrowi Zdrowia i Panu Premierowi, że obecny bałagan cenowy polegający na tym, że każdy producent i każdy handlowiec sam ustala ceny na swoje wyroby (czy towary), dotyczy nie tylko leków, ale – o zgrozo!- WSZYSTKIEGO!
I to jest wielki błąd, który należy pilnie naprawić. Pierwszy krok we właściwym kierunku pani minister Kopacz, oraz jej następcy – którzy chcą ujednolicenia ceny leków- zasługuje na uznanie i pochwałę, ale na podobne uporządkowanie czeka cała polska gospodarka!!
Trzeba wprowadzić prawny obowiązek sprzedawania podobnych towarów i usług w jednakowych cenach w całym kraju! Nie może być tak, że chleb w jednym sklepie kosztuje 2 złote, a w innym 20!
Oczywiście wprowadzenie jednakowych cen, to dopiero początek reform. Jak nietrudno się domyśleć, producenci i handlowcy gwałtownie zaprotestują argumentując, że jeden wyrób drugiemu nie równy: buty ze skóry nie mogą kosztować tyle samo, co powiedzmy buty za skaju.
I poniekąd będą mieli rację. Dlatego też w drugim kroku reformy, należy całkowicie zunifikować całą polską produkcję, wprowadzając zasadę, że każdy producent może produkować tylko wyroby zatwierdzone przez Ministerstwo Cen (które dopiero powstanie). Rzecz jasna różnorodność produkcyjna nie będzie wskazana, a nawet będzie wykluczona gdyż stanowiłaby pretekst dla producentów aby różnicować ceny wbrew zasadzie, że mają być one jednakowe. Wydaje się, że w zupełności wystarczy jeden rodzaj wyrobu w każdej branży: jeden rodzaj butów (oczywiście dla pań i panów różne), jeden rodzaj chleba, jeden fason garniturów dla panów i sukienek dla pań i tak dalej.
Jest zrozumiałe, że prywatni wytwórcy napędzani żądzą zysku będą sabotować przedstawioną reformę sypiąc piasek w jej – że się tak wyrażę – szprychy, ale i na nich jest sposób: powszechna nacjonalizacja wszystkich fabryk i sklepów. Przejmie się mienie prywatnych nygusów na rzecz skarbu państwa, to inaczej oni zaśpiewają!
Gdyby do protestów producentów przyłączyli się też konsumenci zdemoralizowani obecną mnogością towarów i różnymi ich cenami, to od czego mamy w końcu policję, oraz siedem służb specjalnych zatrudniających już więcej tajniaków i jawniaków niż za komuny ORMO, policja, SB, PZPR i WSI razem wzięte?
Przedstawiona reforma musi zostać bardzo dobrze przygotowana, aby realizacja była sprawna i szybka. Jest jeszcze jeden (już niestety ostatni) kraj na świecie, który reformę dopiero u nas wdrażaną, praktykuje od kilkudziesięciu lat ze wspaniałym skutkiem: wszystkie wyroby są tam w takiej samej cenie, a nawet w ogóle nie mają ceny, gdyż i nie ma samych wyrobów.
Tym krajem jest Korea Północna, do której w trybie pilnym powinien się udać rząd Pan Tuska (zabierając ze sobą przy okazji całą opozycję), by na miejscu przejść stosowne szkolenia. Bogatsi o wiedzę i doświadczenia zdobyte w tym pięknym kraju, polscy politycy z panem Tuskiem, panią Kopacz i panem Arłukowiczem na czele, mogliby już tam pozostać na zawsze. Byłby to z ich strony piękny patriotyczny gest, które polskie udręczone społeczeństwo przyjęłoby z wdzięcznością i ulgą!
PS. Planowana „reforma”, jest w istocie zuchwałym rabunkiem dokonywanym w majestacie prawa na polskim społeczeństwie, a głównie jego najbiedniejszej części: emerytach i rencistach! Jednakowe ceny na te same leki we wszystkich aptekach oznaczają, że ze swoich głodowych emerytur polscy seniorzy nie kupią już tanich (często za symboliczny grosz) lekarstw, a jeśli tak, to być może nie wykupią ich w ogóle. Jeśli taki jest cel „reformy” Kopacz – Arłukowicz, to gratuluję pomysłu! Tak trzymać panie i panowie ministrowie: ojczyzna w potrzebie, a emeryci są jej zakałą!
Anthony Ivanowitz