W Boże Narodzenie TVN 24 proponuje nam film Ewy Ewart pt. „Gorbaczow. Człowiek, który zmienił świat”. Może nikt by tego nawet nie zauważył – jak wielu innych anonsów w portalach internetowych – gdyby nie słowa bohatera filmu:
„Zapytałem, co Pan myśli o stanie wojennym. Papież powiedział: "To była słuszna decyzja". Ja też tak uważam. (…) Powiedziałem papieżowi: Nie wiem, co Pan uważa, ale ja sądzę, że Polacy mieli wielkie szczęście z generałem Jaruzelskim. To człowiek honoru i oficer z zasadami, któremu, jak i innym,przyszło podjąć decyzje podyktowane interesami państwa.” Tak mówi w filmie ostatni sekretarz KC KPZR.
http://www.tvn24.pl/-2,1727919,0,1,gorbaczow-papiez-o-stanie-wojennym-sluszna-decyzja,wiadomosc.html
KOMUNIKAT: PAPIEŻ ZDRAJCĄ
Nie wiem, czy taki sposób zapowiedzi filmu był uzgodniony z reżyserką, czy też to pomysł piarowców TVN, producenta filmu a może szefa portalu TVN 24 Kuby Sufina znanego niegdyś – co akurat dzisiaj smutne – ze swoich prawicowych sympatii. To już nie jest takie ważne.
Ważne, że 30 lat po wyprowadzeniu stanu wojennego nie tylko wciąż nie ma winnych, nie ma ukaranych, ale nawet błogosławiony Jan Paweł II największy autorytet dla Polaków i największy Polak w historii XX i XXI wieku zostaje wmanipulowany w proces ostatecznego uniewinnienia generała, starego schorowanego człowieka… Skoro przecież sam papież miał uważać, że sowiecki agent, generał Jaruzelski jest OK i słusznie wyprowadził wojsko na ulice przeciw swojemu narodowi. Słusznie w takim razie zostali zamordowani kapłani Kościoła Powszechnego któremu on sam jako Biskup Rzymu przewodził: błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, ksiądz Zych, Niedzielak… Słusznie zginęło ponad stu innych Polaków. Więcej; stan wojenny od dzisiaj to nawet nie jest – jak chciał dotąd generał – mniejsze zło, lecz dobro. Papież jako następca Św. Piotra nie może przecież relatywizować dobra i zła. Taki komunikat płynie dla większości Polaków z filmu Ewy Ewart. Przynajmniej dla tej większości,która uważa, że stan wojenny został słusznie wprowadzony.
Dla pozostałych komunikat z filmu o Gorbaczowie, oczywiście pod warunkiem że w niego uwierzą, będzie znacznie gorszy. Oni dowiedzą się, że papież ich zdradził. Zdradził swój Kościół wiernych, kapłanów… Zdradził swój naród, a nawet samego Boga. Czyż przecież Jezus w błogosławieństwach na górze nie powiedział m.in.: Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Dla nich, jeśli uwierzą w kłamstwo Gorbaczowa, runie autorytet kościoła i jego najwyższego autorytetu. Zniknie ostatnia przeszkoda przed sekularyzacją, przed omnipotencją władzy państwowej w Polsce, przed szantażem tzw. wolnego rynku, przed Nowym Wspaniałym Światem. To sprytny komunikat. Niby nie wygłasza go ani stacja telewizyjna, ani reżyser filmu, ani dziennikarz. To przecież Michaił Gorbaczow wkłada je w usta Papieża, którego nie ma już od kilku lat pośród żyjących i nie może się bronić. A na domiar wszystkiego to przeciż on – Gorbaczow (nie Wojtyła) – jak chce autorka filmu, to
„CZŁOWIEK, KTÓRY ZMIENIŁ ŚWIAT”.
Dzisiaj Michaił Gorbaczow jest byłym – ostatnim przywódcą partii bolszewików KPZR i najbardziej nielubianym przez Rosjan byłym przywódcą. Poza tym jest nikim. Kimś był za Breżniewa, człowieka który zatopił we krwi m.in. Czechy w 1968 roku i rozpoczął trwającą właściwie do dziś rzeź w Afganistanie. To za kadencji Breżniewa Jaruzelski wprowadził stan wojenny w Polsce. Gorbaczow był wtedy przede wszystkim partyjnym aparatczykiem i członkiem Biura Politycznego czyli najwyższych władz komunistycznej partii. Nie wyróżniał się niczym – poza wiekiem – spośród innych genseków. Cieszył się reputacją nieugiętego, twardogłowego bolszewika.
Nic też dziwnego, że rządzący przez krótki czas po śmierci Leonida Breżniewa Jurij Andropow, który usiłował reformować sowieckie państwo metodami policyjnymi i administracyjnymi, upatrzył go na swego następcę. Gorbaczow został przywódcą państwa, które dzięki m.in. konsekwentnej polityce prezydenta R. Reagana oraz niewydolności systemu, musiało w końcu upaść. I upadło znacznie szybciej niż się spodziewano a wraz z nim upadł na dobre ostatni jego przywódca. Gorbaczow dobił ZSRR swoją polityką reform, które podjął – jak sam wtedy mówił – tylko po to aby ocalić komunizm. Z tych samych powodów nie wahał się posłać armię, specnaz na bezbronnych demonstrantów w Tbilisi, kwiecień 1989 r. (20 ofiar), w Baku, styczeń 1990 (ponad 130), Wilno – styczeń 1990 r. kilkunastu zabitych. Człowiek, który zmienił świat… On… Nie morderczy wyścig zbrojeń, który narzucił ZSRR Reagan, nie nowe wyzwania technologiczne – zwłaszcza na polu militarnym, którym Rosja nie była w stanie sprostać, ani klęska sowietów w Afganistanie, Solidarność, Jesień Narodów w Europie Wschodniej itd. itd. doprowadziły do upadku ZSRR…
Dokument oparty jest wg internetowej zapowiedzi na wywiadzie z Gorbaczowem. Być może w całym filmie jest tak jak w cytowanym przez portal TVN24 fragmencie: Gorbaczow mówi a autorka mu potakuje. Nie zadaje właściwie pytań. Nie weryfikuje ich. Przyjmuje na wiarę. Ale czy jest aż tak naiwna, albo zapomniała, że system sowiecki był oparty na kłamstwie, a jej interlokutor Gorbaczow najpierw go budował a potem za wszelką cenę – także wielu ofiar – starał się ocalić? Czy więc mógł powiedzieć jej prawdę?
W ciągu ostatnich 5 -6 lat Ewart zrobiła 3 filmy. Wszystkie przewidywalne, jednowymiarowe i oczywiste, dramaturgicznie słabe, przynajmniej za słabe na renomę i legendą, jaką usiłują jej dodać decydenci z TVN. Trudno się temu dziwić, skoro o swoim warsztacie Ewart może powiedzieć np. tak:
piotr_r: Która część pracy nad filmem jest dla pani najważniejsza?
Ewa Ewart:Tworzenie bazy merytorycznej, na której opiera się swego rodzaju serce filmu. Czyli dialog jaki się słyszy, materiały, które służą do prowadzenia filmu, komentarza. Jest to równorzędne z tworzeniem obrazu – towarzyszeniem przy tworzeniu obrazu, które należy do mistrzów kamery. Ale towarzyszenie im, przekazywanie swoich koncepcji jest to bardzo twórczy proces.
http://dziendobry.tvn.pl/rozmowa,relacja,cha4e553b56ebaca,1.html
TRZY FILMY EWART – TRZY NIEPRAWDY
I. Biesłan
W 2005 roku Ewart nakręciła film o Dzieciach Biesłanu. Film bardzo wyczerpał ją emocjonalnie, jak często powtarza w wywiadach. Bohatersko wzięła przecież na siebie tak wielki ciężar cierpień… Musiała słuchać tego wszystkiego i wytrzymać… Powstał film, który opowiadając o autentycznych cierpieniach dzieci, powiela jednak kłamstwo. Kłamstwo to głosi, że byli ŹLI TERRORYŚCI z Czeczenii i bezbronne rosyjskie – właściwie osetyjskie – dzieci. Ani słowa o tym, że wówczas czyli w 2005 roku od prawie 10 lat toczy zaraz obok wojna w Czeczenii, że rozpoczęła wojnę Rosja… Że słabo uzbrojeni w broń strzelecką partyzanci walczą tam z jedną z największych armii świata, walczą z atomowym mocarstwem na terytorium mniej więcej najmniejszego polskiego województwa. Że giną tam głównie bezbronni cywile, że Rosjanie zamordowali ponad 200 tys. ludzi, 1/5 narodu w tym ok. 40 tys. dzieci, a nikt nie liczy sierot i kalek… W filmie Ewart widz nie dowie się również, że większość dzieci w szkole w Biesłanie bynajmniej nie zginęła z rąk terrorystów. To rosyjscy żołnierze zaatakowali budynek… Ostrzelali, zbombardowali i podpalili na koniec salę gimnastyczną z setkami stłoczonych tam dzieci.
Ewart nie kryła w wywiadach, że jej pomysł na film sprowadzał się jedynie do tego, by o tragedii opowiadały dzieci… Dobry pomysł, ale pod warunkiem, że o wojnie, tragedii opowiadałaby obie strony konfliktu: np. czeczeńskie sieroty. W innym przypadku to tylko propaganda. Ewart musiała wiedzieć, że kilkuletnie dzieci żyjące poza strefą tzw. „KTO” czyli kontr terrorystycznej operacji wojsk rosyjskich nie mają jakiejkolwiek wiedzy o toczącej się wojnie, jej przyczynach, przebiegu, skutkach. Może nawet o kaukaskiej wojnie w ogóle nie słyszały. No i jak wytłumaczyć cudem ocalałemu z piekła dziecku np. że to „swoi” do nich strzelali, albo – co również nie jest wykluczone – terroryści z Biesłanu inspirowani i opłaceni byli przez swoich tj.- rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB). Przecież szły wybory, a jak kiedyś powiedział prezydent niepodległej Gruzji Michaił Sakaszwili „ gdy w Rosji zbliżają się wybory niemal zawsze leje się krew…” W filmie Ewart oskarżony bohater zbiorowy:, czeczeński terrorysta nie ma obrońcy ani nawet prawa głosu i bardzo szybko zostaje skazany na potępienie.
Cztery lata po ataku na szkołę w Biesłanie Ewart wraca do Płn Osetii. Tam już nikt z rodzin ofiar zamachu na szkołę nie ma wątpliwości, że Rosja nie chce wyjaśnienia okoliczności tragedii, a nawet że to Rosja jest winna śmierci, traumy ich dzieci. Wszyscy o tym mówią, ale Ewart tego nie słyszy. Robi film „Dzieci Biesłanu. Epilog”. Kolejny film i kolejny raz powtarzane kłamstwa. Jest jednak coś nowego. Nie zorientowany w sprawie widz dowie się z filmu, że oto właśnie maleńka Gruzja napadła na Rosję, że wywołała wojnę, że znowu wojna zagraża niewinnym dzieciom w Biesłanie. No właśnie. A film przecież nie był na zamówienie rosyjskiej telewizji…
II. Smoleńsk
W 2010 Ewart dostaje zlecenie z TVN na nowy film Temat to: dramat tych 96 rodzin, który jest wykorzystywany w celach politycznych. Moi bohaterowie mają tego pełną świadomość i bardzo ich to boli. Oni się o to nie dopominali, nie manipulowali tą tragedią – to nimi manipulowano. Chciałam, żeby oni sami mogli uświadomić społeczeństwu, że nie oczekują bycia na pierwszych stronach gazet. Jeżeli czegokolwiek oczekują, to tego, żeby zostawić ich w spokoju – deklaruje Ewart i zamiast zostawić ich w spokoju epatuje w filmie W milczeniu czymś, co jest najbardziej intymne; epatuje ich rozpaczą. Po co? By, zasłaniając się rzekomo przemyślaną artystycznie koncepcją, nie powiedzieć żadnej niewygodnej prawdy. Autorka opowiada zatem jedynie starannie wyselekcjonowany ułamek prawdy, który w filmie urasta do prawdy jedynej i zupełnie wystarczającej. Gdy Polacy domagają się wyjaśnienia tragedii, gdy śledztwa rosyjskie i polskie okazują się fikcją, gdy Rosjanie zamiast oddać Polsce dewastują wrak tupolewa, nie oddają czarnych skrzynek, ukrywają dowody, Ewart robi film o smoleńskich wdowach. O ich rozpaczy po stracie najbliższych. Rozpacz jest prawdziwa. Rodziny pogrążone są w traumie. Trudno jednak uwierzyć, że nie chcą poznać prawdy. W filmie Ewart wszyscy TYLKO rozpaczają. Jedynie Małgorzata Wasserman, Stefan Melak, Beata Gosiewska zadają pytania, chcą dociec prawdy… Ale pewnie dlatego mówią w filmie najrzadziej i najmniej. Są niemal zagłuszeni przez jęk, płacz, rozpacz pozostałych. Ciekawe, że tak na dobrą sprawę reżyserki nie interesuje nawet, kim byli ludzie, którzy zginęli, choć zginęła przecież elita kraju. W tzw artystycznej koncepcji reżyserki z BBC nie znalazło się miejsce na ich plany, sny, marzenia, na testament dla bliskich i dla Polski, na wartości, które przekazali potomnym. Ewart woli koncentrować się na płaczu. Dosłownie. Nie w przenośni. Traktuje Smoleńsk i ofiary katastrofy jak jedną z wielu tragedii, do jakich dochodzi np. na dziurawych polskich drogach. Tragedia smoleńska jest wyłącznie dla niej studium rozpaczy rodzin po stracie bliskich. Z czasem ten płacz już nie robi wrażenia, już się go nie słyszy. Widz ma dość. Woli zmienić kanał. Cóż to dla niego za odkrycie, że po zmarłych się płacze?
III. Papież, Gorbaczow, stan wojenny
W drugi dzień świąt Ewart pokaże nam – jak czytamy w zapowiedziach film, w którym Gorbaczow ujawnia także nowe wątki dotyczące Polski, stanu wojennego oraz kontaktów z Janem Pawłem II. W filmie Polacy w Boże Narodzenie dowiedzą się między innymi, że Papież popierał stan wojenny. Tym razem reżyserka stosuje inną metodę manipulacji. Tym razem nie mówi już cząstki prawdy, traktując ją jako prawdę jedyną. Ewart pozwala kłamać bohaterowi swojego filmu. Nie reaguje ani w pytaniach do Gorbaczowa ani w komentarzu. Skoro „Człowiek który zmienił świat” tak powiedział, to znaczy, że tak być musiało. Koniec i kropka. Jeszcze tego samego dnia kiedy ukazał się w internecie anons o nowym filmie Ewart, zareagował człowiek, który musi mieć o Janie Pawle II wiedzę największą. Stanisław Dziwisz były sekretarz papieża: Po konsultacjach z osobami uczestniczącymi w spotkaniach Papieża z prezydentem Gorbaczowem – stanowczo stwierdzam, że Ojciec Święty nie rozmawiał o stanie wojennym z Panem Gorbaczowem. Papieska ocena stanu wojennego była zdecydowanie negatywna.
Jak to?! Czyli człowiek, któremu Ewart poświęciła już dwa filmy, „Człowiek który zmienił świat” jest kłamcą? Papież nie tylko nie uznał stanu wojennego za słuszny, ale w ogóle z Gorbaczowem nie rozmawiał na ten temat. Czy to znaczy, że Ewart zrobiła entuzjastyczny film o zwykłym kłamcy? Dała się podejść jak dziecko, oszukać?
Trudno dzisiaj żałować doświadczoną reżyserkę BBC. Obsypana – co prawda niemal wyłącznie – polskimi (to zastanawiające) nagrodami, powinna umieć weryfikować prawdę, tym bardziej, że jest ona dostępna dzisiaj dużo łatwiej, niż wtedy gdy przyszła reżyserka BBC, kończyła studia w Warszawie i zaczynał się stan wojenny… Wystarczy dzisiaj wejść do księgarni i biblioteki; przeczytać dokumenty opublikowane np. w książce Kościół i społeczeństwo wobec stanu wojennego pod redakcją Wiesława Wysockiego (Warszawa 2004 ), by się dowiedzieć, że Jan Paweł II publicznie kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset razy PUBLICZNIE potępiał stan wojenny i regularnie modlił się za jego ofiary… Wystarczyło zresztą przeczytać jeden list papieża do samego Jaruzelskiego z 18.XII 1981 r.:
Wydarzenia ostatnich dni, wiadomości o zabitych i rannych o Rodakach w związku ze stanem wojennym wprowadzonym od 13 grudnia nakazują mi zwrócić się do Pana Generała z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem o zaprzestanie działań, które przynoszą ze sobą rozlew krwi polskiej (…) W tej perspektywie dziejowej nie można dalej rozlewać polskiej krwi; nie może ta krew obciążać sumień i plamić rąk Rodaków.
Zwracam się więc do Pana, Generale, z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem, ażeby sprawy związane z odnową społeczeństwa, które od sierpnia 1980 r. były załatwiane na drodze pokojowego dialogu, wróciły na te samą drogę…
Chociaż ten list i wszystkie inne wypowiedzi nie pozostawiają wątpliwości jak Jan Paweł II oceniał wprowadzenie stanu wojennego, to w świadomości ludzi czytających internet i oglądających telewizje pozostanie informacja, że nawet papież nie potępiał Jaruzelskiego, a stan wojenny był słusznie wprowadzony.
Ktoś wyprodukował taki film, dał na niego pieniądze i dzisiaj chce wyemitować w Boże Narodzenie… I wreszcie jest ktoś, kto ten film zrobił. Ktoś dał mu tytuł pełen entuzjazmu, podziwu i akceptacji dla bohatera filmu. Ktoś wreszcie ów film wyreżyserował i musi traktować jako swoją własną wypowiedź o świecie. Ewa Ewart. Lansowana od dobrych kilku lat reżyserka – celebrytka w telewizji TVN i pismach kobiecych.
EWA EWART I JEJ OSZAŁAMIAJĄCA KARIERA
Jest przed sześćdziesiątką. Urodziła się prawdopodobnie w 1955 może 1956 roku. Ciężko jej jest chyba pogodzić się z upływem czasu. Skrzętnie ukrywa swoją datę urodzenia. Nie znalazłem też informacji, jakie nosiła nazwisko panieńskie. Dziwne…
Skończyła studia – iberystykę – gdy zaczynał się stan wojenny w 1981 roku. W Polsce poznała Tima Ewarta korespondenta ITN w Warszawie i już wkrótceswojegomęża…
Z Polski wyjechała prawdopodobnie w 1985 roku do Waszyngtonu, gdzie dostał pracę mąż. Potem była Moskwa…Tam też Tim Ewart pojechał do pracy dla ITN. Dlatego kiedy Ewa Ewart wyjeżdża z Polski jej biografia staje się bardziej czytelna. Tam gdzie mąż, tam i żona.
Od 1993 r. pracuje w Brytyjskiej Telewizji Publicznej BBC. W latach 80-ych pracowała początkowo jako tłumaczka, a potem dziennikarka dla hiszpańskiej agencji prasowej EFE, następnie jako korespondentka Sekcji Polskiej Radia BBC w Waszyngtonie.
Od 1990 do 1992 r. pracowała w Moskwie dla amerykańskiej stacji telewizyjnej CBS, by następnie rozpocząć swoją oszałamiającą karierę w sekcji dokumentu społeczno-politycznego BBC. Można przeczytać w jej oficjalnej biografiii.
http://karierakobiet.eu/ewa-ewart.html
Napiszmy zatem, że Tim Ewarts w w tym samym 1993 roku co Ewa też zmienił pracę, a może raczej to on zmienił ją pierwszy. Otrzymał prestiżowe stanowisko Main Presenter BBC Newsroom South East Sept. W BBC wytrzymał trzy lata a potem wrócił do ITN. Ewa została na dobre w BBC i rozwiodła się z mężem. Zaczepiła się na dłużej jako producent w programie The Correspondent w BBC. Czy – poznany w najgorszych czasach nocy stanu wojennego – „zachodni mąż” był kluczem do kariery żony? To możliwe, bo po rozwodzie z bardzo znanym w branży mężem szybka dotąd kariera Ewy Ewart, (zmiany miejsc pracy, firm) jakby wyhamowała. Osiadła na stałe w Londynie. Jest producentką w prestiżowym programie ale jej filmy specjalnej furory na świecie nie robią. Tych jest zresztą znacznie mniej niż informuje w swojej biografii. W wikipedii albo w licznych wywiadach Ewa Ewart chwali się filmami, których nie wyreżyserowała lecz była ich producentką.
Producent – wyjaśnijmy – to ten, który bierze odpowiedzialność za film, ma decydujące, a bywa, że ostatnie słowo w tym, jaki będzie finalny efekt programu, filmu. W strukturze programu The Correspondent, w którym zrobiła karierę Ewart film – de facto – robi reporter. To on najwięcej ryzykuje, czasem życie i zdrowie On dokumentuje, jedzie na zdjęcia, pisze scenariusz i na koniec montuje film. Zawsze musi przekonać producenta, że ma rację a producent jest pierwszym widzem, który musi zrozumieć wszystko, co chce przekazać reporter. To oznacza, że bardzo wiele – dodajmy najlepszych filmów – Ewy Ewart zrobił za nią ktoś zupełnie inny Trudno zrozumieć dlaczego Ewa Ewart woli być znana jako reżyser a nie producent. W końcu producent to nie tylko wygodniejsza ale chyba bardziej prestiżowa funkcja w strukturze wielu telewizji – nie tylko BBC.
Bywało też tak, że Ewart brała udział w realizacji zdjęć i wchodziła w skład zespołu BBC. Tak pisze o niej w znakomitej książce pt. Kolacja z terrorystą Phill Rees – dzisiaj gwiazda Telewizji Al Jazeera/English. Rees dodaje jednak, że to urodzona w Polsce producentka o ogromnym doświadczeniu i odwadze. Rees pisze o wyprawie do obozów FARC w Kolumbii… Wspomina o Ewart tylko raz, mówiąc, że była w ekipie.
Phil Rees Kolacja z terrorystą. Spotkania z najbardziej poszukiwanymi bojownikami na świecie. Kraków 2008. Str. 116
http://www.philrees.tv/FILMOGRAPHY/tabid/100/Default.aspx
Oto część filmów wyprodukowanych przez Ewę Ewart:
„Dead Men Tell No Tales” – Reporter Janine Di Giovanni and produced by Ewa Ewart – BBC TV correspondent.
http://jamaica-gleaner.com/gleaner/20010923/lead/lead4.html
„Who is Putin”– Reporter: Bridget Kendall
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/correspondent/1156020.stm
„Poison City” – Reporter: Tim Samuels
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/correspondent/2818057.stm
„Cocain Wars” – Reporter: Phil Rees
http://www.worldcat.org/title/cocaine-war/oclc/052917844
„Killing Story” – Reporter: Tom Mangold
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/correspondent/1932609.stm
Wywiad z Gorbaczowem i pierwszy film o ostatnim przywódcy ZSRR pt.„Mikhail Gorbachev: The great dissident” zrobiła jak się okazujeBridget Kendal a nie Ewa Ewart .
Warto porównać zdjęcia i fotosy z tamtego materiału i tego najnowszego, zapowiadanego przez TVN, by się o tym samemu przekonać. Ewa Ewart korzysta z wywiadu koleżanki ile tylko może, ale sama rozmawia z Gorbaczowem dopiero teraz, wiele lat po tamtym wywiadzie.
Jedyne filmy, co do których nie mam żadnych wątpliwości, że nakręciła je samodzielnie Ewart to trzy ostatnie… Dwa o Biesłanie i jeden o Smoleńsku… Filmy, które czy się komuś podobają czy nie – nie mają wiele wspólnego z prawdą.
Film dokumentalny, który nie mówi prawdy, dyskwalifikuje przede wszystkim samego autora.
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/correspondent/2818057.stmstrong