Tym razem starosc na optymistycznie … tak tez bywa, i o to chodzi ….
LUCIA
Zeby dotrzec do pani Lucii trzeba wdrapac sie po dosyc stromych schodach na ostatnie pietro kamienicy i wiadomo, ze najczesciej drzwi otworzy pan Franciszek , usluzny sasiad staruszki. Bedzie narzekal, zrzedzil, na innych, na pogode, na swiat i drozyzne. Siedzaca na fotelu staruszka bedzie kiwac glowa i mlaskajac lekko jezykiem potakiwac.
Kiedy powiedziala mi z duma ile ma lat musialam szczerze przyznac, ze swietnie sie trzyma. Bo pani Lucia ma ni mniej ni wiecej 99 lat ! – piekna cyfra a przy tym( z czego sie zawsze smieje » – jeszcze i nogi i glowe. Gdy pozna sie ja blizej i ze tak powiem spojrzy na nia z bliska – widac , ze jest wiekowa. Wskazuje na to pomarszczona cera szczuplej twarzy, jak i skora na rekach i prawie calym ciele. Okulary , ktore zaklada do ogladania telewizji maja grube szkla dalekowidzow , zas pomimo, ze zdejmowano jej juz bielmo z kazdego oka, nawet teraz widzi znow gorzej, lecz czemu tu sie dziwic? To przeciez wiek !
Nasza pani L jest na swoj sposob gadatliwa, szczegolnie, kiedy poznaje nowa osobe, ktora na pytanie odpowiada zapytaniem o jej zycie. Mozna sie dowiedziec, ze Lucia jest Wloszka z poludniowych Wloch ( bo tam sie urodzila i mieszkala do osiemnastego roku zycia). Ze przyjechala tutaj z rodzicami, ktorzy wyemigrowali jak wielu ich wspolziomkow w poszukiwaniu pracy. Jeszcze do niedawna wiekszosc murarzy oraz innych pracownikow budownictwa ( tynkarzy, ukladajacych glazury itp) ma mniej lub bardziej luzne zwiazki z Italia. Ostatnio robia im konkurencje Portugalczycy, lecz to zasluguje na odrebna opowiesc.
Lucia, kiedy zamieszkala w okolicy nie mowila wcale po francusku, lecz poniewaz znalazla sobie za meza Wlocha z rodzinnych stron, nie musiala na poczatku uzywac nieznanego jej jezyka. Wspomina, ze kiedy martwila sie, ze nie potrafi zrobic zakupow, jej przezorny maz poradzil jej :poszukaj jakiegos Wlocha lub Wloszki. Kiedy pierwszy raz udala sie do sklepu strasznie sie bala, lecz wspomniala rade meza i wykrzyknela w swoim jezyku : czy sa tu Wlosi -a wowczas okazala sie, ze jeden z kupujacych byl jej rodakiem – i dalej poszlo jak z platka. Wrocila do domu dumna taszczac zakupy i opowiedziala o wszystkim mezowi. Od tej pory starala sie korzystac z pomocy rodakow; ktorych w oklolicy bylo sporo.
Jak wiekszosc mlodych , niezamoznych kobiet zaczela prace w « filiaturze » jak starsze osoby nazywaja male fabryki . W miedzyczasie urodzila dwoje dzieci : syna i corke,, ktorzy obecnie po zalozeniu rodzin powiekszyli jej progeniture o wnuki i prawnuki. Martwi sie czasami o synowa, ktora dwa lata temu miala wylew i obecnie porusza sie na wozku inwalidzkim, co jest klopotliwe takze i dla syna, poniewaz zamiast nareszcie wypoczac na emeryturze , ma dodatkowe obowiazki wozic i « nianczyc » chora szescdziesieciolatke. Ona Lucia , w gruncie rzeczy nigdy specjalnie nie chorowala, a przeciez pracowala przez cale zycie : najpierw w fabryce, zas pozniej w szpitalu. Musiala, poniewaz je maz zmarl na zawal ( moze i z czego innego, lecz nikt tego nie dociekal),i zostala sama z dwojgiem dzieci; Pozniej zas zamknieto fabryczke, w ktorej przepracowala ponad dwadziescia lat i zaczela sie bac. Szla tak sobie i rozpaczala, kiedy zobaczyla mala klinike. Weszla smialo do srodka, stanela i pierwszej spotkanej pani wyjasnila, ze szuka pracy, bo musi pracowac. Ta pani zawolala szybko inna, ktora powiedziala : a czy wiecie, ze tutaj trzeba bardzo duzo chodzic i ze praca jest ciezka ? Nie boje sie, a chodzic potrafie !
Tak to znalazla miejsce w ktorym zostala az do emerytury. Roznie bywalo, lecz zawsze starczylo na chleb i na dzieci. Syn Lucii znalazl prace w okolicznej wielkiej fabryce i dzieki zdolnosciom oraz pracowitosci na emeryture przeszedl jako « szef » . Mieszka niedaleko, w N, gdzie wybudowal piekny dom. Corka takze zyje dostatnio i prawie codziennie dzwoni do starej matki. Zreszta telefon o wielkich cyfrach ( ma taki wiekszosc staruszkow) lezy z prawej strony, na wyciagniecie reki , tak jak szklanka , butelka z woda mineralna, paczka pipierowych chusteczek oraz pilot do telewizora. Zas pani L siedzi na fotelu, nogi przykryla malym kocykiem. Wlasnie jedna z interweniujacych u niej osob przebrala ja w nocna koszule, na ktora narzucila szlafrok a nastepnie ow kocyk. Na nogach ma miekkie pantofle. Jest juz po kolacji ( zreszta wieczorem je niewiele, zas w dzien pomagaja jej odgrzac posilek ) ma jedynie wode do picia. Przezorna corka zazyczyla sobie, zeby na noc kladla pieluche majtki, lecz to prawie niepotrzebne, bo Lucia radzi sobie z tymi sprawami. Tyle, ze ma coraz wiekszy problem z poruszaniem sie po mieszkaniu, wiec w sypialni stoi takze specjalne krzeslo- nocnik, ktorym zajmuje sie ranna « obsluga », czyli ci, ktorzy myja ja i ubieraja co rano, juz od kilku lat. Zycie staruszki nie jest tak zle .Otaczaja ja wygodne meble, ktore zgromadzila w swoim dlugim zyciu – stary kranes, stol, krzesla, fotel i kanapa. Troszke tu zagracono, lecz w ten sposob kobieta moze chodzic prawie opierajac sie o meble. Najgorzej jest jednak wstac na nogi, trzeba mocno podeprzec sie rekami, lecz czasami takze wyciagnac dlon do tych pan i panow z asocjacji, ktorzy przychodza do niej trzy razy dziennie. Na razie wieczorem odprowadza ich do drzwi, ktore sama zamyka, lecz corka przewidziala juz, ze w razie czego beda mieli klucz, zeby moc w kazdej chwili je otworzyc .
Lucia ma jednak mala tesknote. Od lat nie wyszla z domu, bo zejscie stromymi schodami z czwartego pietra kamienicy jest dla niej wyczynem rownoznacznym z zejsciem z Ewerestu!
W razie czego ludzie z pogotowia ratunkowego maja wygodne nosze, wiec czym sie tutaj martwic. Tyle ze widok z okna raczej nieciekawy : na spokojny zakatek, uliczke prowadzaca do parkingu w domu starcow : nic ciekawego, nawet nudno, wiec oglada sobie migajaca telewizje. Po francusku, chociaz czasami dzwoni do niej ktos z rodziny z Italii, wtedy zas mowia po wlosku, w jej ukochanym jezyku, ktorym wlada jak w mlodosci. Dzieci pozenily sie na miejscu i przyjely zupelnie francuski tryb zycia, synowa i ziec tez nie mowia w jej rodzinnym jezyku, lecz to nie jest wazne. Lucia jest dumna, ze poradzila sobie w obcym kraju, ktory z czasem stal sie jej nowa ojczyzna. Przezyla swoje zycie ciezko pracujac, lecz na cale szczescie zdrowie jej dopisalo, zas upor i charakter pomogl dozyc do sedziwego wieku w dobrym stanie psychicznym i fizycznym.
Bo Lucia ma oczywiscie male zaniki pamieci, czesto chetniej wspomina przeszlosc, ktora dla nie znaczy czas odlegly o nawet szesciesiat lat ( i wiecej, bo to chociazby wiek jej dzieci), powloczy nogami, wymaga pomocy innych, zmienila sie bardzo na niekorzysc. Lecz zyje zyciem prostym, zwyczajnym i ciekawskim ( zauwazylam, ze Wloszki z natury sa plotkarkami i lubia « afery ») w miare samodzielnie. Walka jaka stoczyla z przeciwnosciami losu zahartowala jej organizm, wymagala od mozgu wiekszego lub mniejszego wysilku. Mozna jej pozazdroscic nie tyle prawie stu lat, ile pogodnosci, wzglednej autonomii oraz dobrego stanu ducha i ciala….
Czyzby w miare ciezkie zycie , kiedy juz wyeliminuje organizmy slabsze i mniej przydatne ( taka jest « okrutna i naga » prawda a moze i prawa przyrody ) tym, ktorzy przeszli jego twarda szkole w nagrode ofiaruje pogodna jesien i starosc ?
Kiedy patrze tak na Lucie, na jej spracowane, pomarszczone dlonie, zywe oczy spoza okularow , umiech na zwiedlych ustach, kiedy slucham jej opowiesci z przeszlosci tak dla niej bliskiej a nam odleglej – jest to dla mnie oczywiste ……
W przestrzeni mojego bloga zbanowani, czyli odrzuceni z roznych powodow, maja swoja druga szanse na - wyjasnienie sprostowanie dodanie przekazanie obrone . Zamiast emocji proponuje wiec analize oraz rozsadek i wymiane mysli.