Największym skandalem jest postawienie Polski w roli murzyna, który odda każde bogactwo naturalne za paciorki lub poklepywanie po plecach.
Polskę czeka energetyczna rewolucja i właśnie w tym sektorze, w ciągu najbliższych lat mogą pojawiać się najciekawsze oferty pracy i kooperacji.
Rząd twardo obstaje przy polskim programie atomowym. Budowa dwóch elektrowni jądrowych jest właściwie przesądzona, więc każdy kto chciałby zarobić przy budowie pierwszych bloków, powinien zarezerwować sobie wolne zasoby na najbliższe lata. Oczywiście chodzi o prace budowlane, czy inżynieryjne, bo technologii jako takiej nie posiadamy.
Jednak prawdziwe zmiany czekają rodzimy rynek gazu. Złoża łupkowe, których wartość szacowana jest na bilion dolarów, mają szanse na trwale zmienić układ sił w Europie i na trwale uniezależnić nas od importu surowców energetycznych z regionów niestabilnych pod względem politycznym.
Naturalnie operacja pt. "Polski gaz" prowadzona jest nie bez problemów. Liczący na atomowe kontrakty Francuzi, przegłosowali u siebie zakaz wydobywania gazu z łupków, bojąc się konkurencji dla swej pozycji w UE. W ofensywie antyłupkowej biorą udział także lobbyści Gazpromu, bowiem spadek eksportu to prawdziwy cios w rosyjską gospodarkę. Warto przypomnieć, że gdy Ronald Reagan dogadał się z Arabią Saudyjską w sprawie ropy i ceny spadły – zawaliło się ZSRR. Chętnymi odbiorcami rosyjskich dotacji będą zapewne ekolodzy. Współpraca służb rosyjskich z rozmaitymi lewackimi organizacjami ma długie tradycje. Już teraz słychać o tym, że gaz łupkowy spustoszy nasze środowisko naturalne, lub, że jego wydobycie będzie bardzo drogie (w domyśle – nieopłacalne). Co zastanawiające, tego typu opinie wygłaszają co jakiś czas nawet prezydent Komorowski i wicepremier Pawlak.
Jednak największym skandalem jest postawienie Polski w roli murzyna, który odda każde bogactwo naturalne za paciorki lub poklepywanie po plecach. Koncesje poszukiwawcze otrzymały głównie firmy amerykańskie za ułamek ich rzeczywistej wartości. Jeśli chodzi o opłaty eksploatacyjne – Polska ustaliła je na poziomie najniższym w świecie. Podczas gdy w USA wynoszą 20 proc., w Wielkiej Brytanii 50 proc., a w Norwegii 70 proc., budżet RP dostaje zaledwie 1,5 proc.
To nieprawda, że nie będziemy potrafili wydobywać gazu z łupków. Mamy doświadczone firmy i pracowników, którzy potrafią rozwiązywać skomplikowane problemy techniczne. Polską racją stanu jest zagwarantowanie, aby korzyści z rodzimych złóż miało przede wszystkim społeczeństwo. Chyba, że nie chcemy być drugą Norwegią i wystarczy nam neokolonialna rola dostawcy surowców.
Artykuł ukazał się w magazynie "25 pomysłów na firmę"