Ola była spokojna. Krzyczała tylko na mnie. Lubiłyśmy się, ale to był specyficzny rodzaj więzi. Taki, który łączy ludzi zupełnie różnych od siebie. Trudno powiedzieć kto kogo traktował z większą pobłażliwością.
Nikt nie przekonywał Oli do zdobywania dobrych ocen i bycia najlepszą uczennicą. Zawsze wszystko wiedziała najlepiej, pisała wypracowania na piątkę, a nauczyciele patrzyli na nią jak w obrazek. Pochodziła z dziwnych środowisk, z takich, gdzie nikt nie wychodzi na ludzi, a miarą sukcesu jest nic- im większe nic masz, tym bardziej cię szanują. Wszyscy są identyczni, mają takie same rozrywki, takie same zarobki, takie same m2, takie same pranie powieszone na rozpadającym się balkonie. Jej rodzice byli chyba najlepiej ustawieni w całym środowisku. Wyjezdzali na wakacje nad morze, co tydzień jeździli na bazar po ubrania i klapki, a Ola zawsze miała na kino i popcorn. Nie wiadomo, czy rodzice byli dumni z Oli. Chyba tak, gdyż w takich środowiskach, kiedy ktoś się dobrze uczy to budzi podziw. Mysli się o nim: odniesie sukces, będzie miał dobrą pracę. Zupełnie na odwrót niż u mnie w domu. Nigdy nie miałam dobrych ocen (no prawie nigdy!), nie pisałam dobrych wypracowań (zmora polonistów- kazdy chciał, zebym wpadła do jeziorka melioracyjnego), gardziłam uczeniem się głupich rzeczy z głupich ksiązek. Dobrze tylko mi szła nauka fizyki, gdyz na tym poziomie nauczania wszystko dla mnie było jasne i logiczne i nie rozumiałam, czemu ludzie marnują swój cenny czas na opowiadanie tak normalnych, oczywistych rzeczy. Z historią tez szło mi nieźle- jako wzrokowiec łatwo zapamiętywałam daty, a przyporządkowanie ich do wydarzeń to już pestka! Tak było aż do dwudziestolecia między wojennego. W tym okresie okazało się, że historia przez całe życie wpajana mi była do głowy przez rodziców i ukochaną babcię jest nieprawdziwa. W szkole na przykład dowiedziałam się, ze Józef Piłsudski nie jest postacią pozytywną, poniewaz "w rzeczywistości położył kres polskiej demokracji". Wybraźcie sobie jaki szok musiałam przezywać jako nastolatka. W moim domu na kazdej ścianie wisiał (i do tej pory nie przestał) portret marszałka. A to w drewnie, tam w mosiądzu, drobny ze srebra, znowuż grafika i w kolorze. Mój ojciec ma nawet jego popiersie z jakiegoś szlachetnego metalu, które zapewne kosztowało więcej niż całe moje wychowanie. "Położył kres polskiej demokracji". Później wojna. No i się zaczęło. Cały komunizm według mojej historyczki, która nie myła włosów,a już napewno ich nie czesała, sprowadzał się do kartek na mięso i bohatera narodowego Lecha Wałęsy (bardziej znanego jako TW Bolka*). Ale pewnego dnia ksiązka "Historia klasa III Gimnazjum" ukazała tytuł "Kontrowersje wokół stanu wojennego"- jakie kontrowersje? Wydawało mi się, ze jedyny dylemat jaki się wiąze z SW to czy zabić Jaruzelskiego, czy wtrącić do lochu i karmić szczurami do końca jego nędznego zywota. Rozpętała się dziwna wymiana zdań, po tym jak powiedziałam co wiedziałam. Pani historyczka zaczęła przybierać dziwne pozy i opowiadać:
– Mój znajomy, który był wojskowym opowiadał, ze oni na codzień to siedzieli w koszarach z ruskimi i pili wódkę, a na kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego już była panika, nie pili wódki, nikt ze sobą nie rozmawiał- wszyscy się bali.
Kiedy już przestałam się zastanawiać, skąd Pani I. zna PRLowskich wojskowych oraz co robili ruscy w naszych koszarach. Ola przejęta dodała:
– No tak. Mój tata mówił, ze przy wschodniej granicy stały czołgi rosyjskie. Poza tym tak wszystkim łatwo mówić, a oni by napewno weszli.
– No widzisz Marysiu, nie wszytko jest tu takie oczywiste- z zadowoleniem poinformowała mnie brudna historyczka.
Takie nasze Rzeczypolspolite. Dlatego nie powinno nas dziwić, czemu 50% Polaków twierdzi, ze SW był słuszny. Nie dopatrujmy się w badaniach błędów, czy przekłamań. Dopatrujmy się błędu w systemie.
Olu, jeśli przeczytasz kiedyś tę publikację internetową i nadal powtarzasz po swoim tacie te brednie. Apeluję. Zaprzestań.
Pozdrawiam z zacisza,
Lombard
* zapozyczone od jakiegoś blogera. Zapomniałam od którego.
Beznamietna opowiesc, która jeszcze nikogo nie zachwycila, co wiecej, na to sie nie zanosi. Fascynujaca, oczarowana, zakochana. Rowerem. Na desce. Zastawiona w Lombardzie Zludzen, gdzie ziemia jest plaska jak wewnetrzna czesc dloni.