Kiedyś w towarzystwie pewnej kobiety, którą darzę ogromnym szacunkiem, na leśnej scieżce znależliśmy siedzącego gołębia. Zabraliśmy go do domu. Miał obrączkę nietypową i sporo czasu zajęło znalezienie jego właściciela.
Kiedyś w towarzystwie pewnej kobiety, którą darzę ogromnym szacunkiem, na leśnej scieżce znależliśmy siedzącego gołębia. Zabraliśmy go do domu. Miał obrączkę nietypową i sporo czasu zajęło znalezienie jego właściciela.
Gość mieszkał ok 80 km od nas. Zadzwoniłem i poprosiłem by odebrał ptaka. Wyśmiał mnie, więc mu powiedziałem, że następnego dnia mu go przywiozę. Niestety ptaszek w nocy zdechł.
Nie chce się przedstawiać jako jakiś wielki wrażliwiec. Kiedyś pracowałem w holenderskiej rzeźni, na szczęście bardzo krótko. Musiałem dotrzymać słowa. I to był koniec.
Wojciech Eichelberger napisał kiedyś, że gdyby rzeźnie miały ściany ze szkła – to wielu ludzi zrezygnowałoby z jedzenia mięsa, I to jest prawda.
Żremy mięso zwierząt umierających w ogromnym stresie, strachu i przerażeniu. Kiedy nie mają sił dowlec się do miejsca stracenia – są ciągnięte na smyka – mechanicznie, za nogi. Cierpią, ogromnie cierpią a poza tym czują nadchodzącą tragedię.
Od pewnego czasu unikam jedzenia mięsa. Dla zdrowia.
Mózg nie zapisuje w sobie wszystkich naszych przeżyć, strachów, upokorzeń, lęków itd. Zapisywane są one w całym naszym ograniźmie – to on jest tym tzw twardym dyskiem.
Jedząc to mięso – w jakiś sposób przekazujemy pewne informacje z życia zżeranych ofiar w nasz organizm.
Możesz w to nie wierzyć – ale przekopałem dużo współczesnych odkryć naukowych, o których w większości się milczy. Powoli wychodzą na jaw, dzięki odwadze uczonych i dostępowi do internetu.
W latach 60-tych, będąc małym chłopcem czytałem "Łuny w Bieszczadach" – Jana Gerharda. Książka o bandach UPA działających w Polsce, szczególnie w Bieszczadach. Sceny opisywane w niej przerażały. Odcinanie głów siekierą, cięcie ciał piłą (taką zwykłą – bo motorowych nie było).
Może i historia wyglądała inaczej, niż to opisywał Gerhard, który nawiasem pisząc zginął w dziwnych okolicznościach.
Kiedy jednak czytam o tym, co obecnie na Ukrainie robi się, z najwierniejszymi ludziom zwierzakami, jakim są psy – to…. Trudno mi opisać co czuję. Po prostu…. Chce się płakać.
Jak można w imię Euro 2012 mordować okrótkie tysiące psów???????
Pisze o tym Pani Anna Kubicka:
http://euro2012.wp.pl/title,Ukraincy-traktuja-zwierzeta-jak-smieci,wid,14044747,wiadomosc.html
Jak można truć psiaki albo ogłuszone łopatą wrzucać do krematoryjnego pieca, bądź przerabiać na karmę dla innych psów? To dotyczy tysięcy a może i dziesiątek tysięcy psiaków.
Mam w dupie Euro 2012 na Ukrainie. Ot i tyle.
Bo podejmują Ukraińcy te działania w ramach Euro 2012.
Co na to FIFA? Co na to Europa?
Chwała takim osobom jak Pani Anna Kubicka i jej ekipa.
Ja wiem, ze pies wymaga naszej troski, spacerów, karmienia.
Ale gdy spoglada z tak ogromną, spontaniczną radością w moje oczy – gdy mam zamiar wyjść z nim na spacer – to czuję Energię Spontanicznego i Kochającego Świata.
Niestety, rzadko mi się to zdarza w spotkaniach z ludźmi.
Zyje dosc dlugo i staram sie myslec. W zyciu dzialam na wielu obszarach :-) Fizyka, sztuka inzynierska i logika - to podstawy myslenia racjonalnego. Ale równiez wiem sporo o duchowosci. Bo przed nia przyszlosc.