Pan który sam siebie określił mianem „człowiek do wynajęcia” z pewnością nie przemawiał w naszym interesie. Tego jednego możemy być pewni. Jednak czemu miało służyć ostatnie wystąpienie?
Mieszanka głupoty i pychy niekiedy inspiruje do heroizmu choć częściej kończy się tylko na śmiesznej bezczelności. Prawdę powiedziawszy, nie wiemy kto i w jakim celu napisał to przemówienie. Niewątpliwie tekst został precyzyjnie skonstruowany, z rozmysłem, znakomitą angielszczyzną a następni wyrecytowany zadziwiająco nieładnie brzmiącą, przesadną i sztuczną wymową.
Zręcznie podłożona świnia
Sikorski wykonał tanią autopromocję u głównego rozdawcy stanowisk unijnych. Zazdrosny Tusk błyskawicznie zareagował przypisując sobie autorstwo, sprowadzając oxfordczyka do roli posłańca, aby ten tylko nie odebrał jakiegoś atrakcyjnego europejskiego stołka. Wygląda jednak na to, że rudy lis został wykołowany. Przyjrzyjmy się reakcjom.
Amerykanie
Natychmiast podchwycili temat pomocy Niemiec dla zagrożonych krajów unii: Grecji, Włoch, Portugalii i Hiszpanii. Według Amerykanów taka „pomoc” powinna być szybka, duża i bezwarunkowa. W istocie Amerykanie szydzą z Niemców. Każda niemiecka „pomoc”, szczególnie „bezwarunkowa”, zostałaby natychmiast wyssana przez instrumenty pochodne, zasiliła amerykańskie fundusze hedgingowe i błyskawicznie zamordowała niemiecką gospodarkę.
Hiszpanie
Zareagowali nerwowo, spod słodkich frazesów przebija się przede wszystkim niepokój o utratę wpływów w Komisji Europejskiej. Stąd zalew hiszpańskich pomysłów racjonalizatorskich typu „wzmocnijmy dotychczasową unię, dodajmy uprawnień Komisji”.
Niemcy
Na prowokację zareagowali prowokacją czyli udawaną medialną euforią. Wszyscy przecież wiedzą, że takie jest rzeczywiście marzenie establishmentu Niemiec, i właśnie dlatego, by nie spalić szans na realizację tego marzenia, nigdy, pod żadnym pozorem nie było werbalizowane. Z tego powodu użyto tylko mniej poważnych mediów a oficjele milczą jak zaklęci.
Reszta
Siedzi cicho. Nawet zbyt cicho. Ta cisza z pewnością nie jest wyrazem aprobaty.
Polska
Nie ma co się rozpisywać, każdy może włączyć telewizor i posłuchać tych wszystkich ochów i achów. W istocie kryje się za tym naiwna nadzieja establishmentu, że przyjdzie Niemiec, zrobi porządek z bałaganem narobionym przez sam establishment i może da jeszcze trochę pożyć z administracji. Nadzieja dziecinnie naiwna bo wielokrotnie bardziej prawdopodobne są odwiedziny Ruska niż Niemca. Poza tym, niezależnie kto w końcu do nas zawita, ostatnią rzeczą o którą zadba będzie dopieszczanie PRLowskich elit. Pieszczoty stosuje się tylko na wcześniejszym etapie.
Genialna intryga czy przypadek kliniczny?
Patrząc na efekt można odnieść wrażenie, że Sikorskiemu udała się genialna intryga. Zapakował gówienko w błyszczący papierek, powiedział, że to cukierek i skusił nim łakomczucha blokującego szansę kariery. Jednak Pana Sikorskiego znamy przecież nie od wczoraj, przywykliśmy już do jego najrozmaitszych dyplomatycznych „sukcesów”: a to jako pogromcę Białorusi, a to jako orędownika Polonii, twardego negocjatora tarczy czy nawet jako poważnego kandydata na sekretarza NATO. Do tego jeszcze trzeba doliczyć dziwne tiki, sztywny krok i nieco porywcze zachowanie. Obraz jaki się z tych obserwacji wyłania jest naprawdę niejednoznaczny. Tym bardziej, że nie poinformował o swoim pomyśle nawet żyrandolowego przyjaciela. W tej sytuacji trudno wykluczyć i taką wersję, że mieliśmy szansę doświadczyć szczerego strumienia przemyśleń wypływających z głowy Pana ministra.
Przewodnik zagubionych. Wszystko co moze zainteresowac milosników knucia i spiskowania.