Obywatel ma siedzieć przed telewizorem a nie buszować po internecie.
„Gazeta Wyborcza” opublikowała dzisiaj artykuł z ciekawą konkluzją: wolność słowa w internecie sprzymierzeńcem nietolerancji. Redaktorzy „Gazety Wyborczej” tęsknią za latami 90. ubiegłego wieku, kiedy internet był jeszcze w powijakach, kanałów telewizyjnych po polsku było kilka a „GW” miała faktyczny monopol na rynku medialnym.
Co ciekawe, niechęć do internetu przejawiają także polscy politycy. Zauważmy, że od kiedy kilka lat temu internetowe portale stały się pierwszoligowym medium, co chwile pojawiają się propozycję wprowadzenia jakiegoś rodzaju cenzury w internecie. Oczywiście, wszystko dla naszego dobra, żeby nas chronić przed faszystami, terrorystami, pedofilami itp.
Internet jest bardzo niebezpieczny z punktu widzenia władzy. Do niedawna, żeby oddziaływać na masy, trzeba było mieć naziemną stacje telewizyjną. A to wymaga olbrzymich pieniędzy i koncesji, którą przyznają politycy. Tymczasem, portal internetowy możne założyć każdy, za relatywnie niewielkie (w porównaniu do telewizji) pieniądze.
Zauważmy, że Donald Tusk zapowiedział likwidacje ulgi podatkowej na internet. Jednocześnie politycy chcą z podatków dopłacać niezamożnym obywatelom do tego, by mogli odbierać cyfrową telewizję naziemną. Sygnał od polityków jest jasny: obywatel ma siedzieć przed telewizorem a nie buszować po internecie.
A oto link do omawianego tekstu w GW:
http://wyborcza.pl/1,75248,10725166,Licealisci_boja_sie__ze_Holocaust_moze_sie_powtorzyc.html
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."