W składzie starego-nowego rządu Tuska kuje w oczy brak nazwiska Schetyny. Czyżby informacje o zemście za planowaną rebelię znajdowały potwierdzenie?
Wieść gminna niesie, że do skutecznego pałacowego przewrotu, który miał odsunąć Tuska od roli dyrygenta w PO zabrakło… minimalnie słabszego wyniku PO. Ponoć Schetyna był już "zapięty" z Komorowskim w sprawie zawiązania koalicji PO z Palikotem i SLD, jeśli PO miałoby kilkanaście mandatów mniej. Prezydent miał Schetynie, a nie Tuskowi powierzyć w takiej sytuacji misję tworzenia rządu…
Przyjmując, że taki plan był możliwy, można zrozumieć przeciąganie pod kilem, którego teraz doświadcza Schetyna. Przy okazji na jaw wychodzą konflikty w PO, które biorąc przykład z PiS może pójść ścieżką "wzmacniania się przez podział".
Dekompozycja sceny politycznej po prawej i lewej stronie nie daje najlepszych prognoz na nadciągający ponoć czas totalnego kryzysu… Paradoksalnie powatanie nadzieja na powstanie zupełnie nowych sił politycznych, które będąc mniej uwikłane w skostniałe układy zalezności formalnych i nieformalnych wprowadzą nową jakość do polskiej polityki.