Bez kategorii
Like

C Z Y Ś C I E C

20/02/2011
509 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

                                                                           C Z Y Ś C I E C     co to za mutant? – wybacz Panie ! wybacz to gorzkie zapytanie tę o narodzie myśl co rani wbitą jak cierń za sprawą drani pod splot słoneczny obcą dłonią… jak go zrozumieć – Chryste Panie ! nie przez Dekalog przez pytanie słowa płynące brudną Wisłą przez naszą pamięć niezawisłą przez czyny w których zdrada dzwoni gdy zaciskamy w szponach dłoni ten ochłap co nam zdrajca rzuca pod stół okrągły jak moneta co toczy się przez […]

0


                                                                           C Z Y Ś C I E C

 

 

co to za mutant?

– wybacz Panie !

wybacz

to gorzkie

zapytanie

o narodzie

myśl co rani

wbitą jak cierń

za sprawą drani

pod splot słoneczny

obcą dłonią…

jak go zrozumieć

– Chryste Panie !

nie przez Dekalog

przez pytanie

słowa

płynące

brudną Wisłą

przez

naszą

pamięć

niezawisłą

przez czyny

w których zdrada

dzwoni

gdy zaciskamy

w szponach dłoni

ten ochłap

co nam zdrajca

rzuca

pod stół okrągły

jak moneta

co toczy się

przez nasze dzieje

w których

handlarze

i

złodzieje

w niebieskim niebie

gwiazdki palą

nad głową tych

co dziś się żalą

że

im macochą jest

Ojczyzna

że

nasza Panie ojcowizna

zarasta perzem

naszych czynów

w

głupiej wolności

naszych synów

wpatrzonych

w

złudny

blask

pozorów

dla których

nie ma innych wzorów

jak ekonomii

liczba sucha

a

myśmy Panie!

przecież z ducha

wyrośli tu

na polskiej ziemi

gdzie Bóg ramiona

gdy zdjął z krzyża

to nimi objął nas

serdecznie

i

szepnął

bądźcie ze mną

wiecznie

przez Dekalogu

święte prawo

bo

to za jego

właśnie sprawą

będziecie szli

do swojej ziemi

z

Honorem

Bogiem

i

Ojczyzną

zrośnięci krwawo

z

ojcowizną

przez naszych dziejów

czyny wasze

że

nie będziecie

jak

Judasze

owym trzynastym

apostołem

co

gdy już Panie

nic nie wskóra

to

wtedy

argumentem sznura

przypieczętuje

swą

niesławę…

 

jaki to mutant

Panie Boże !

tak

zdeformował

nam sumienie

że

w jego miejscu

tylko dziura

głęboka

i

ukryta wstydem

zalana wapnem

jak latryna

pełna zarazy

w naszych czynach

w

miejscu

gdzie serce się narodu

gdy się podniesie

warstwę błota

tłucze śmiertelnie

lecz nie może

wrócić do życia

by

w honorze

przed Tobą stać

aby

w

pokorze

odczytać prawdę

Dekalogu…

jak

mamy zatem

spojrzeć Bogu

w oczy

co sądzą

nasze czyny
i

nasze

podłe

w życiu trwanie

co moim gorzkim

jest pytaniem

o

naszą drogę

ku przyszłości

o

zabijanie

w nas miłości

przez tych

co głupie

obce prawo

wnoszą do domu

jak chorobę

która śmiertelnie

nam zagraża

a

my

odchodząc

od ołtarza

wierzymy

w

bożka

E u r o p y !

a ja..?

całując

Twoje stopy

mówię

litości

Dobry Panie

wróć nam

Twe

każde

przykazanie

niech w nas

jak

dobry anioł stanie

przy naszej

drodze

do

przyszłości

byśmy

po Twoich

krwawych śladach

szli mimo trudu

ku

miłości

by

prawdy

była w nas potrzeba

że

przez

Ojczyznę

wprost

do

nieba…

 

co

to

za

mutant ?

wybacz Boże !

że

ja

przed

matką

w

gniewnym sporze

staję

z bluźnierczą

metaforą

aby

potrząsnąć

kłamstwa zmorą

co nam na sercu

ciężko siada

i

o

bezsile opowiada

bo

gdy cię tak

okaleczyli

że

nie potrafisz

chodzić sama

to

zachwalają ci

protezy

i

w wózek kładą

polski

dramat

i

mówią ci tolerancji

o

przychylności

dla kaleki

co swoje miejsce

ma wśród innych…

a ja

ci mówię

rzuć protezy

i

powstań

w

blasku Dekalogu

bo

Bóg

nie takie

czyni cuda

jeśli uwierzysz

to się uda

na własnych nogach

dojść

do Boga !

i

do

Ojczyzny

co

w

zagonach

stojąc

otwarte ma ramiona

by

objąć cię

naczynie kruche

co mocne jest

jednie duchem

który przez Niego

wiecznie

wieje

i

który

nasze

polskie

dzieje

podnosi

do

godności krzyża…

 

patrzymy czujnie

Dobry Boże !

czemu nas ciągle

czarny orzeł

straszy

na

naszym

polskim

niebie

i

w

progu

domu

cień się

kładzie

i

przypomina nam

o

zdradzie

co nam zabrała

radość domu

komu więc mamy ?

Panie !

komu ?

zanosić

skargę

oraz

wstyd

gdy to nie

Niemiec

Ruski

i

nie

Żyd

a

nasze

nieudolne trwanie

obłuda

małość

zakłamanie

obroże nam

na karki wkłada

że

wolność dla nas

jak

dla dziada

zbyt wielki

i

dziurawy

wór

przez który

ziarna Dekalogu

gubimy

biegnąc

za ochłapem

bo

wyciągamy

brudną łapę

po świecidełka

nic nie warte..!

a

czas

odwraca

ciągle kartę

i

zostajemy

na rozdrożu

zgubieni

na swej własnej ziemi

która grobami

wciąż się pyta

jaka

to

R Z E C Z

jest

P O S P O L I T A !

co

nie szanuje

krwi

i

kości

i

która

mówi

o

miłości

ale…

czynami

jej

zaprzecza !

i

stojąc

ciągle

w

cieniu miecza

o swoją przyszłość

wiecznie

drży…

 

do kiedy zatem

będzie Panie !

ten czyściec trwać

do kiedy w ranie

będziemy grzebać

bez umiaru

nieufni

wobec

Twych

zamiarów

bo

bo nam się zdaje

że dla innych

łaskawszy los

wybrałeś

Boże !

a

przecież

przez

Czerwone Morze

przeszliśmy

i

na oczach świata

wskazałeś

żeśmy Tobie mili

i

że

możemy

w każdej chwili

liczyć

na Twoje

przebaczenie

jeżeli tylko

w nas sumienie

odwróci głowę

z drzewa krzyża

choćby jak łotr

dotychczas żyło

to nam przebaczysz

i

drzwi

otworzysz nam

do chwały…

jeśli się jednak

tak nie stanie

to będzie nas

głupoty kamień

na dno wciąż ciągnął

jak przez lata

gdy

się na niebie

często krata

ukazywała

zamiast

Ciebie!

gdy obcy

szydził

z naszej wiary

a

czas

mierzyły nam

zegary

w których umierał duch

narodu

kiedy śmiertelny wiatr

ze wschodu

lub

innej

groźnej strony świata

Requiem śpiewał

w

brzóz

sztandarach

albo

nas straszył

brudnym

dymem

ponad

Majdankiem

Oświęcimiem

w

katowniach

gdzie

przez

mroczne

dni

Kain

się

pławił

w

polskiej krwi

i

tamte gorzkie

smutne

lata

gdy prawda

z ciężką kulą w głowie

w Katyniu

Miednoje

Charkowie

w

plecy

bagnetem

zdrady

pchnięta

w

czeluści dołu

kłamstwem przywalona

leżała

w sercu

Europy

głucho

wrastając

w

stygmat

krwawy

na gruzach

prawdy

i

Warszawy

jakże

nam teraz

zrzekać się wolności

i

nie pamiętać

o

przeszłości

tych

co z popiołu

i

sumienia

z

honoru

wiary

i

marzenia

lepili ją

jak gniazdo

ptaka

na drzewie

naszej wspólnej

wiary

jakże nam teraz

spojrzeć w oczy

tych co wzywali

jej pomocy

w pacierzach ufnych

w

gestach trwogi

gdy

czarnych orłów

cień złowrogi

kładł się

śmiertelnie

pod ich nogi

a

potem

wbijał w ptaka serca

swe ostre

i

drapieżne

szpony

jakże nam teraz

żyć bez twarzy

i

o

przyszłości

naszej marzyć

gdy w sercu mamy

chłodny kamień

i

zaciśniętą

pięść

chciwości

a

wyrzucony

Róg Wolności

leży

w śmietniku

Europy

i

nikt

nie słyszy

jego płaczu

w głośnym chichocie

naszych wrogów

którzy

na naszym

świętym progu

wspierają

swoją

ciężką

stopę

oraz

bluźniercze

obraźliwe

słowo

jakże

do polskich świętych

będziemy wołać

pohańbioną

mową

Matko Przenajświętsza !

Nadziei Królowo !

Matko Polskiej Korony !

zaplątanej w ból

wsłuchanej

przez lata

w

długi

chichot

kul

jak popatrzymy

w

oczy

Tobie

gdy

blizny

Twoje

znowu krwawią

obie

bośmy

podnieśli

dziś

na

Ciebie

miecz

a

to

straszliwa

i

tragiczna

rzecz

gdy nas zostawisz

samych bez opieki

może na lata

a

może na wieki

rzuconych

w polski

czyściec

grzechu

nie okłamujmy się

że

tak być miało

że

Europa

dla nas chwałą

że

nasza polska

racja stanu

to ów kaganiec

struna smyczy

co w sercu głośno

nam skowyczy

jak wilk

co

przytrzaśniętą łapę

musi zostawić

strzępem krwawym

by

znowu wrócić

do

Warszawy

i

w

Wiśle

obmyć

kikut krwawy

nie okłamujmy się

bo

prawda nasza

to

część

Konrada

część

Judasza

to

poplątane w nas

sumienie

nie wypełnione

przyrzeczenie

i

testamentu

wola święta

co zapisana

krwią

i

kością

chocholą

pali się miłością

i

znowu

gaśnie

i

wybucha

narodowego

niosąc ducha

na wielkich skrzydłach

naszej

wiary

co

                                                            to

za

mutant ?

wybacz Panie!

wybacz to gorzkie

zapytanie

ten lęk

co

moje serce trwoży

że ta głupota

to jest dopust boży

przez który znów

będziemy szli

przez długie

ciernie naszych dni

aż zrozumiemy

sens

OJCZYZNY

 

co jak osika

z lęku drży

aż po ostatni

z naszych dni

 

BOGA

co waży nasz

niepewny los

                                                kiedy zabrakło

                                                      w nas

HONORU..

 

 

 

0

40i4

NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid

789 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758