Czy jedno z najwyższych odznaczeń państwowych i poczet Kawalerów Orderu Odrodzenia Polski zostały zhańbione oszustwem? Skąd wywodzi się to profesorskie oszustwo?
Spójrzmy na okładkę książki niemieckiego wydawcy, który znalazł sobie polskiego autora nie tylko w celu uzyskania profitu, ale również w celu propagowania niemieckiej kultury. Bertelsmann nie mógł sobie lepiej wybrać. Już we wnętrzu okładki wymagana jest od polskiego czytelnika akceptacja kłamstwa opublikowanego przez niemieckiego wydawcę.
"Kanclerz Orderu Odrodzenia Polski stwierdza ze Prezydent Rzeczpospolitej
dekretem z dnia 1 stycznia 1986
zaliczył
Profesora Dr WŁADYSŁAWA B A R T O S Z E W S K I E G O
w poczet Kawalerów Orderu Odrodzenia Polski nadając mu odznaki Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą
tego orderu".
Dekret podpisano w dzień świąteczny, wolny od pracy.Który prezydent nadał mu to odznaczenie nie jest tak łatwo zgadnąć. Kto dokonał tego oszustwa i nadał panu Władysławowi Bartoszewskiemu order jako fałszywemu profesorowi i fałszywemu doktorowi? Nazwiska pod dekretem są niezbyt dobrze czytelne. Czyżby zachodziła tutaj nieuczciwa działalność, hańbiąca londyńskiego, emigracyjnego prezydenta, pana Edwarda Bernarda Raczyńskiego, który złożył urząd wkrótce po wydaniu dekretu, dnia 8 kwietnia 1986 roku w wieku 95 lat?
Niemiecki „Świat Książki” i jego autor Pan Władysław Bartoszewski prezentują ten, oraz inne sfałszowane dokumenty na stronach książki „…mimo wszystko, wywiadu rzeki księga druga”. Ja nie wnikam w to kto te dokumenty sfałszował.
Faktem jest jednak to, jako pewien objaw niemieckiej kultury, chlubienie się przez niemieckiego wydawcę tymi fałszywymi tytułami, zapewne za wiedzą i zgodą pana Władysława Bartoszewskiego na publikacje fałszu. Przecież trudno sobie wyobrazić sytuację, że stało się to bez jego wiedzy to, co jest niejako jego wizytówką, wizytówką jego osobistej uczciwości. Jego pytanie: "Czy można nielegalnie mówić o historii" jest jak gdyby zwieńczeniem tej książki przez człowieka, który przez wiele lat podawał się w Niemczech oficjalnie za historyka – nigdy nim nie będąc. Wprawdzie studiował, ale polonistykę, nie historię . Czy jego konsekwentny wybór zaniechania wieczorowego lub zaocznego uzupełnienia wykształcenia, przydatnego i zazwyczaj wymaganego przy zajmowaniu wysokich państwowych urzędów, został równie konsekwentnie zastąpiony przez prezentację w urzędach, jego fałszywych dokumentów i tytułów mających dowodzić jego rzekomego autorytetu i kwalifikacji?
Czy zgarnianie przez pana Władysława Bartoszewskiego jego niemieckich nagród pieniężnych było wynikiem zwykłej ludzkiej pomyłki naiwnych osób, które zostały wprowadzone w błąd przez jakichś nieznanych niemieckich oszustów? Przecież nie przychodzi mi nawet do głowy to, że mogłoby to być efektem podszywania się pana Władysława Bartoszewskiego pod historyka i profesora doktora w celu wyłudzenia nagród pieniężnych. Których to, podobnie jak dochodów z jego książek/praw autorskich nie ujawnił jako dochody w jego oświadczeniach o majątku.
Przenikliwy.Pisze o malo znanej patologii. Od stanu wojennego jestem glownie w Niemczech gdzie reaktywuje sie od roku 2000 politycznie sterowana kulture i Eksport NEOkultury - Wiodacej Kultury Niemiec - DEUTSCHE LEITKULTUR, zakazy jezyka polskiego