Andrzej Owsiński 100 lat od uchwalenia konstytucji z 17 marca 1921 roku 100 lat temu uchwalono konstytucję odrodzonego państwa polskiego. Ten akt miał szczególne znaczenie bowiem po „półtorawiekowej” niewoli jak stwierdził w preambule, a praktycznie po dwóch wiekach utraty statusu państwa niepodległego, był dowodem odzyskania pełnej suwerenności. Najważniejsze w tym akcie jest nie to, co zapisane w poszczególnych jego artykułach, ale stwierdzenie w preambule, że odrodzone państwo polskie stanowi kontynuację Polski przedrozbiorowej, co zostało potwierdzone w jej nazwie „Rzeczpospolita”, w odróżnieniu od użytej zarówno przez Daszyńskiego jak i Piłsudskiego „Republiki”. Niby semantycznie prawie to samo, ale jedna nazwa odnosi się wyraźnie do polskiej historii, a druga do „zdobyczy” rewolucji francuskiej i w polskich warunkach oznacza całkiem inne […]
Andrzej Owsiński
100 lat od uchwalenia konstytucji z 17 marca 1921 roku
100 lat temu uchwalono konstytucję odrodzonego państwa polskiego.
Ten akt miał szczególne znaczenie bowiem po „półtorawiekowej” niewoli jak stwierdził w preambule, a praktycznie po dwóch wiekach utraty statusu państwa niepodległego, był dowodem odzyskania pełnej suwerenności.
Najważniejsze w tym akcie jest nie to, co zapisane w poszczególnych jego artykułach, ale stwierdzenie w preambule, że odrodzone państwo polskie stanowi kontynuację Polski przedrozbiorowej, co zostało potwierdzone w jej nazwie „Rzeczpospolita”, w odróżnieniu od użytej zarówno przez Daszyńskiego jak i Piłsudskiego „Republiki”. Niby semantycznie prawie to samo, ale jedna nazwa odnosi się wyraźnie do polskiej historii, a druga do „zdobyczy” rewolucji francuskiej i w polskich warunkach oznacza całkiem inne państwo. Coś na wzór kolejnych republik francuskich, trzeba przyznać zresztą, że przy formułowaniu niektórych artykułów nie uniknięto naśladowania francuskich wzorów.
W sumie przecież zachowano polski charakter dokumentu, jednakże na jego treści odbił się zarówno zbytni pośpiech w opracowaniu, jak i obawy przed indywidualnością Piłsudskiego, będącego Naczelnikiem Państwa z uprawnieniami niemal dyktatorskimi, ograniczonymi w akcie „Małej Konstytucji” z 20 lutego 1919 roku. Spodziewano się możliwości jego wyboru na stanowisko prezydenta, wobec czego postarano się o możliwie najdalej idące ograniczenie jego władzy. Natomiast sejm nadał sam sobie bardzo szeroki zakres uprawnień czyniąc z urzędu prezydenta, a szczególnie rządu, organy sobie podporządkowane.
Niezależnie od tych mankamentów konstytucja marcowa może poszczycić się wieloma rozwiązaniami, gwarantującymi tworzenie państwa zapewniającego obywatelom wolność i nieskrępowany wpływ na funkcjonowanie jego rządów. Szczególną uwagę poświęca samorządom stwierdzając że „samorząd jest podstawą ustroju państwa”.
W sumie ta konstytucja tworzy nowoczesne, przychylne obywatelom i wolne państwo. Jednakże te szczytne ideały nie bardzo przystawały do polskiej rzeczywistości, zarówno ze względu na stan politycznego przygotowania społeczeństwa, jak i jego zróżnicowanie, a przede wszystkim ze względu na zagrożenie zewnętrzne.
Stąd zmiany były nieuchronne, niestety przybrały one postać najgorszą z możliwych, a mianowicie wojskowego buntu, dowodzonego przez człowieka uznanego za przynajmniej jednego z twórców odrodzonego państwa polskiego. Mógł wprawdzie zakwestionować fakt, że osoba Naczelnika Państwa „najwyższego wykonawcy uchwał sejmowych w sprawach cywilnych i wojskowych” została pominięta na liście sygnatariuszy konstytucji, na której znaleźli się „wykonawcy” znacznie niższego szczebla. A przecież z treści „małej konstytucji” z 20 lutego 1919 roku wynika, że Naczelnik Państwa jest zwierzchnikiem rządu, sądownictwa i wojska.
Oczywiście takie rozwiązanie wynikało z niechęci do osoby Piłsudskiego ze strony prawicowej większości sejmowej, odbiło się to też na wielu postanowieniach konstytucji.
Najwyraźniej zabrakło odwago do pozbawienia go urzędu, posłużono się więc próbą maksymalnego ograniczenia władzy i faktycznego podporządkowania sejmowi.
Wprawdzie w treści konstytucji marcowej zorientowano się, że takie rozwiązanie jest z punktu widzenia prawnego, interesu państwa, a nawet zwykłej przyzwoitości – nie do przyjęcia, pozostawiono jednak dominującą rolę władzy ustawodawczej.
W tych okolicznościach Naczelnik Państwa miał prawo, a nawet obowiązek uchylenia „małej konstytucji” nadającej sejmowi suwerenną władzę w państwie i wprowadzając praktyczne dyktaturę sejmu. Suwerenem w monarchii jest panujący monarcha, a w ustroju republikańskim – naród.
Konstytucja zatem wymagała podpisu głowy państwa, a w tym przypadku Naczelnika Państwa. Piłsudski z całą pewnością nie podpisałby konstytucji w brzmieniu uchwalonym przez sejm, co skończyłoby się rozwiązaniem sejmu i ogłoszeniem nowych wyborów, a w następstwie opracowania nowej treści konstytucji.
Nie skorzystał z takich możliwości i wbrew swojemu przekonaniu dopuścił do wprowadzenia tej konstytucji w życie. Spowodowało to w konsekwencji odrzucenia możliwości objęcia przez niego urzędu prezydenta na warunkach konstytucyjnych, rezygnację z czynnego życia politycznego i wojskowego i usunięcie się do Sulejówka. A przecież można było w ten sposób uniknąć najgorszego, czyli krwawego przewrotu.
W rocznicę stulecia tej konstytucji nie warto chyba zajmować się kontrowersjami w niej zawartymi, ale raczej uwypuklić jej rolę w tworzeniu odrodzonego państwa. Dlatego właśnie uważam, że najbardziej godną wspomnienia jest zawarta w preambule definicja państwa polskiego. Po pierwsze, nawiązuje do historii polskiej państwowości, zarówno przez Invocatio Dei, jak i wymienienie konkretnych aktów.
Najistotniejsze jest jednak stwierdzenie, że nie powołuje się nowego państwa, ale przywraca do życia to, które istniało przed rozbiorami używając określenia „całej, zjednoczonej i niepodległej Matki – Ojczyzny”.
Dzisiaj może to brzmieć zbyt patetycznie i archaicznie, ale przecież znaczenie tych słów jest niepodważalne. Chodzi o całość państwa przedrozbiorowego, ożywionego duchem konstytucji 3 Maja i o takie państwo władze odrodzonej Rzeczpospolitej powinny się upomnieć, traktując odzyskanie jego w całości jako swój największy obowiązek.
Nie przeszkadzało to oczywiście w ubieganiu się o ziemie zagrabione przez Niemców przed rozbiorami jako przywrócenie sprawiedliwości dziejowej i zadośćuczynienie za wielowiekowe krzywdy.
Konstytucja marcowa, jakkolwiek uchwalona po traktacie wersalskim i na dzień przed zawarciem traktatu ryskiego, formułuje stanowisko które powinno obowiązywać od chwili odrodzenia państwa.
Niestety, politycy owych czasów, nie kwestionując ich wiekopomnych zasług w odzyskaniu niepodległości i budowaniu niezawisłego państwa, dali się złapać w pułapkę tworzenia całkiem nowego świata w Wersalu.
To, co pozostało aktualnego po tej konstytucji, to przede wszystkim zakres swobód obywatelskich i zręby ustroju państwa, cierpimy jednak na niedostatek obowiązków wychowawczych i określenia charakteru postawy obywatelskiej przedstawiony w niej wyraźnie.
Musiała jednak ulec korekcie w zakresie wzajemnych relacji między poszczególnymi składnikami władzy, a specjalnie w ustaleniu odpowiedzialności za losy państwa i narodu. Zostało to dokonane w konstytucji „kwietniowej” z 23 kwietnia 1935 roku.
Tym razem z kolei przesadzono z rolą władzy wykonawczej, a szczególnie z powierzeniem prezydentowi RP najwyższej władzy z odpowiedzialnością „wobec Boga i historii”, a więc niemal władzą królewską. Była to już jednak konstytucja szykowana na grożący wówczas okres wojny, stanowiąca przecież wyraźną kontynuację swojej marcowej poprzedniczki.
W 100 lat po uchwaleniu pierwszej konstytucji odrodzonego państwa polskiego możemy stwierdzić, że dziś brakuje Polsce podobnej ustawy zasadniczej tworzącej niepodległe i z charakteru polskie państwo.
W spadku po bezprawnych i antypolskich stalinowskich ukazach, mających za zadanie ostateczną likwidację Polski niepodległej, czyli „konstytucjach” PRL, sprokurowano akt, który w zakamuflowanej formie zmierza do tego samego celu. Niezależnie od kontynuacji bezprawia, treść stosowanej obecnie konstytucji stoi w jaskrawej sprzeczności z polską tradycją narodową i państwową i stanowi przeszkodę w tworzeniu prawdziwie polskiego, niezawisłego państwa.
Zadaniem podstawowym stronnictw politycznych, głoszących postawę niepodległościową jest opracowanie programu takich zmian konstytucyjnych, które nawiążą do polskiej ciągłości państwowej.
Jako jeden z ostatnich przedstawicieli Polski niepodległej oferuję w tym względzie swoją pomoc zgodnie z wielokrotnie publikowanymi przeze mnie propozycjami, przyjętymi też w programie polskiej chrześcijańskiej demokracji, a nawet włączonymi do opracowanego przeze mnie obowiązującego programu AWS, ale nigdy nie podjętego.