Kartka z kalendarza historii.
7 stycznia 1949 r. w niejasnych okolicznościach zginął Jan Rodowicz „Anoda”. Oficjalna wersja aparatu bezpieczeństwa mówi o tym, że wyskoczył z czwartego piętra budynku Urzędu Bezpieczeństwa . Według wielu hipotez został z niego wypchnięty lub zamęczony podczas śledztwa i samobójstwo było upozorowane.
„Anoda” urodził się 7 marca 1923 r. w Warszawie. Uczęszczał do prywatnej Szkoły Powszechnej Towarzystwa Ziemi Mazowieckiej, gdzie wstąpił do 21. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. gen. Ignacego Prądzyńskiego. Podczas nauki w Państwowym Gimnazjum im. Stefana Batorego został członkiem 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego, tzw. Pomarańczarni.
Po wybuchu II wojny światowej wstąpił do Szarych Szeregów, gdzie uczestniczył w akcjach sabotażowych. Kontynuował także naukę na tajnych kompletach w Liceum Batorego. Pracował w warsztacie elektrotechnicznym, a następnie w Zakładach Radiowych Philipsa. Po maturze brał udział w kursie budowy maszyn i elektrotechniki, a później kształcił się w Państwowej Szkole Elektrotechnicznej.
Uczestniczył w wielu akcjach bojowych m.in. w sławnej akcji pod Arsenałem, podczas której odbito z rąk niemieckich Jana Bytnara „Rudego”. Dowodził sekcją „butelki”- pierwszy rzucił „koktajlem Mołotowa” w niemiecką furgonetkę więzienną, a w czasie odwrotu wyniósł spod kul niemieckich Aleksego Dawidowskiego „Alka”. Został za to odznaczony Krzyżem Walecznych. Brał udział w akcji „Celestynów”, mającej na celu odbicie więźniów przewożonych do obozu koncentracyjnego Auschwitz oraz w akcji „Taśma”, w ramach której zaatakowano posterunek niemiecki w Sieczychach.
W 1943 r., po stworzeniu Batalionu „Zośka”, Rodowicz został zastępcą dowódcy 3. plutonu Konrada Okolskiego 1. kompanii, którą dowodził Sławomir Bittner pseud. Maciek. W tamtym okresie uczestniczył m.in. w akcji uwolnienia więźniów pod Milanówkiem, w ataku na posterunek żandarmerii niemieckiej oraz w wysadzeniu przepustu kolejowego pod Rogoźnem.
Po wybuchu Powstania Warszawskiego walczył na Woli a następnie wziął udział w walkach o Cmentarz Ewangelicki. Został ciężko ranny w czasie ataku na szkołę przy ul. Spokojnej. 11 sierpnia został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy. Otrzymał również stopień porucznika. Po ewakuacji Starówki przedostał się kanałami na Śródmieście. Trafił do szpitala przy ul. Hożej, a później dołączył do kolegów walczących na Czerniakowie. W walkach ponownie został ranny, a trzeci raz podczas transportu do szpitala.
Nocą z 17 na 18 września „Berligowcy” przewieźli go pontonem przez Wisłę na Pragę. Po leczeniu w Otwocku powrócił na początku 1945 r. do rodziny przebywającej w Milanówku. Odnowił kontakty z współtowarzyszami z Batalionu „Zośka” – m.in. Henrykiem Kozłowskim pseud. Kmita, który polecił go na dowódcę oddziału dyspozycyjnego szefa Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych płk Jana Mazurkiewicza. „Anoda” zajmował się tam m.in. akcjami propagandowymi przeciwko władzom komunistycznym oraz ochroną odpraw szefostwa Delegatury. W sierpniu 1945 r., po rozwiązaniu DSZ, przeprowadził się do Warszawy, gdzie wspólnie z członkami Batalionu „Zośka” nadzorował ekshumację i pochówek poległych współtowarzyszy na stołecznych Powązkach.
We wrześniu 1945 r., po apelu płk. Mazurkiewicza, ujawnił się przed Komisją Likwidacyjną AK Okręgu Centralnego. Zaczął zajmować się spisywaniem list poległych i zaginionych żołnierzy Batalionu „Zośka” i współtworzyć „Archiwum Baonu Zośka”. Podjął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, z którego w kolejnym roku przeniósł się na Wydział Architektury.
24 grudnia 1948 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i przewieziony do gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie poddano go brutalnemu śledztwu. Zatrzymanie nastąpiło na polecenie dyrektora V Departamentu MBP płk. Julii Brystygier. Wyprowadzanemu z mieszkania „Anodzie” matka zdążyła podać jedynie opłatek wigilijny.
12 stycznia 1949 r. ekipa funkcjonariuszy UB przywiozła ciężarówką zawinięte w koc ciało „Anody” do Zakładu Pogrzebowego. Po przełożeniu ciała do trumny, polecili je wywieźć natychmiast na powązkowski Cmentarz Komunalny i pochować jako NN. Rodzina została powiadomiona dopiero 1 marca 1949 r.
Dzięki pomocy grabarzy – pracowników Zakładu Pogrzebowego, z którymi wcześniej Jan Rodowicz współpracował, udało się im odnaleźć ciało „Anody” i złożono je w rodzinnym grobie Rodowiczów na Starych Powązkach. Spoczął obok swojego starszego brata Zygmunta, poległego w czasie Powstania Warszawskiego.
Cześć i Chwała Bohaterom. Pamiętamy
" Patriotą się jest lub się bywa, bywają ci dla których interes własny jest ważniejszy od ojczyzny" - Rotmistrz Witold Pilecki. Patriotyzm to nie słowo, to godność bycia Polakiem.