Z cyklu „Alfabet smoleński cz.I
Motto: „Nie da się nawet pod sztandarem biało – czerwonym ukryć prawdziwych intencji, każda mistyfikacja trwa do czasu. Prawda i tak wychodzi na jaw. Po owocach poznamy prawdziwe zamysły.” /Yurko/
Opracowanie podzielone na części, w całości jest wznowieniem i kontynuacją analiz prowadzonych i prezentowanych w latach 2010-18 na stronie internetowej NowyEkran.pl, 3Obieg.pl i ArkaNoego.net oraz dakowski.pl. Poświęcam pamięci Pawła, blogera 3ZET, a dedykuję tym z którymi współpracowałem bądź współpracuję i tym którzy inspirowali mnie do dalszej pracy.
Pochylając się nad tajemnicą „Smoleńska 10.04.10” stwierdzam kolejny już raz, jak bardzo „informacje medialne” fragmentarycznie podawane Polakom przez System na przestrzeni już dziewięciu lat odbiegały od faktów. Starano się prawdę ukryć narzucając narrację „ten i tylko tam” i tajemnica ta wciąż jest oficjalnie zakryta. Niestety, dotąd Polakom nie powiedziano prawdy o „Smoleńsku”. Uznano, że „nie dorośli oni” do jej poznania. W powszechnym mniemaniu trudno wyobrazić sobie, że w „tamtą” tragiczną sobotę było inaczej niż podały nam media, a potem komisje. Mgielna zasłona jednak opada…
Analiza obrazu to nie jedyna metoda odkrywania prawdy. Jest jedną z wielu ścieżek. Jedno zdjęcie niewiele powie… choć czasem wystarczy. Możemy stwierdzić, czy jest prawdziwe lub jest fotomontażem. Jednak gdy zestawimy ze sobą więcej zdjęć wykonanych o różnym czasie, z różnej perspektywy i różnej głębi i przeanalizujemy porównując ze sobą, zacznie wyłaniać się inny obraz większej całości. Na tej też podstawie możemy prześledzić działania objęte metodą starą jak Związek Radziecki, czyli „maskirowką”. (patrz: „Maskirowka smoleńska”, Bollinari, 2018)
Jednym z filarów „kłamstwa smoleńskiego” była fałszywa mapa „zdarzenia” pochodząca z satelity i pokazana światu 12 kwietnia 2010r. Posłużyła ona do propagandy i narzucenia oczekiwanego sposobu myślenia i kojarzenia. Wskazywała w rzucie poziomym sztuczne ułożenie części samolotowych jako prawdziwe (inż. Cierpisz), to znaczy – była wzorcem według którego dostarczone w różny sposób części – ustawiano i dopasowywano na polance samosiejek. Zdjęcie z satelity musiało być zrobione wcześniej, gdyż brak na nim krzątających się ludzi i ciężkiego sprzętu (K. Cieszewski). Ilość złomu zwiększono komputerowo poprzez narzędzie klonowania. To sztuczne ułożenie miało dać fałszywe podstawy do późniejszych badań i fałszywe wyobrażenie o 10.04.10. Miało być na długo wiążące do wszelkich odniesień.
Na mapie ciał nie widać nawet przy bardzo dużym powiększeniu zdjęcia.
Tylko złom. Za pomocą siatki podzieliłem pole ze złomem na sektory w celu policzenia ilości fragmentów przedstawionych na mapce. Ich liczba sięga niespełna 1000 fragmentów. Jest to więc ilość inna niż ta podawana przez media.
Między ulicą Kutuzowa, wschodnim brzegiem pasa startowego lotniska Siewiernyj i murem odgradzającym polankę samosiejek od zakładu SMaZ nie wydarzyło się nic, co można by nazwać „katastrofą”. Musiałaby się odbyć się bez pasażerów… Gdyby to była „zwykła katastrofa”, tragiczna w skutkach, niedorzecznością byłoby z „miejsca oficjalnego” zabierać wszystkie charakterystyczne samolotowe fragmenty i ustawiać je następnie w innych miejscach nie wskazujących na jakiekolwiek zdarzenie. Takie miejsca stojące w sprzeczności z oficjalnym przekazem pokażę w dalszej części. Czynności przemieszczania części i inne fałszerstwa byłyby zbędne, a Rosjanie musieliby zaprzeczyć samym sobie tj. raportowi MAK i całej medialnej oficjalnej narracji.
Zmiany, przemieszczanie części służyły ich stopniowej wymianie (dublety i więcej) i dopasowaniu do oszukańczej mapy satelitarnej z 12.04.2010 i dawały sposobność ukrywania faktu podrzucenia ciał. (Przykłady ze wskazanymi klonowanymi fragmentami złomowiska publikowane były przed laty na stronie p. Kurtyki – potem zniknęły).
Powyższe kadry z filmu „Wiśniewskiego” umieszczam nieprzypadkowo, choć nie jest pewne kiedy ten film tak naprawdę powstał. Północny kraniec polanki to jedyne miejsce gdzie przez chwilę na użytek kamerzysty wystąpiły małe ogniska, polewanie pianą gaśniczą i największe późniejsze zaleganie ciał i fragmentów według badań archeologów. Nałożyłem mapę – rysunek z dokumentacji archeologicznej na mapę „sat” skalując proporcjonalnie do zdjęcia z satelity i używając kopiowania warstw oraz mieszania filtrów i dopasowując według kilku punktów odniesienia jak choćby „bruzdy” w ziemi by poznać lokalizację i rozłożenie szczątków ludzkich według badań archeologów.
„Czerwone punkty” leżą obok „katastrofy” przede wszystkim wzdłuż północnego skraju, tam gdzie stał biały ZIŁ (A- lokalizacja powszechnie znana) w linii od obiektu nr 71 po miejsce gdzie leżała fałszywa szachownica (B). Samochód stał na drodze wydeptanej przez chodzących przez polanę na skróty. Punkt C to płyty betonowe na których stał dźwig. Uwagę zwraca liniowe ułożenie zarówno szczątków jak i złomu, a nie promieniste rozrzucenie.
Poniżej – poprzez inny filtr szczątki złomu wyraźnie oddzielone od gruntu oraz punkty archeologów i punkt gdzie stała biała ciężarówka.
Druga lokalizacja białego ZIŁa została wypatrzona przez Pawła 3ZET. To miejsce (zielona strzałka) tuż przy płocie oddzielającym polanę od zakładów SMaZ zajmujących się utylizacją starych samolotów:
Relacje smoleńskich pielęgniarek:
„Początkowo biegałyśmy i szukałyśmy żywych ludzi. A nuż… A może jednak?
A może kogoś tam przycisnęło, może jakieś szumy lub pukania usłyszymy.
A nuż gdzieś ktoś tam… A jak potem spojrzałyśmy, jak już się ta mgła rozeszła, dopiero wtedy zobaczyłyśmy jaki tam jest koszmar.
Stałyśmy tam może pół godziny. Najpierw było pięć ciał, ale ledwie się odwróciłyśmy,
było ich już prawie dziewięćdziesiąt. Wszystko odbywało się bardzo szybko”.
Poniżej fragmenty inscenizacji z ciałami ludzkimi. Tak wyglądał teren w tym rejonie wskazany w porównaniu Vlad Igoreva – kadry z filmu Koli 1:24 i filmu „S. Wiśniewskiego”. Nie jest to ilość ciał lub szczątków przedstawiona przez archeologów. Niezależni patolodzy dopatrzyli się tu także kilku manekinów.
Dalej, ujęcie tego sektora od drugiej strony – wschodniej i północnej. Według dokumentacji archeologów tutaj znaleziono największą liczbę fragmentów ludzkich. Te same, trzy charakterystyczne brzozy są punktem odniesienia. Dobrze widoczne oddzielenie pasma złomu i pasa na którym archeolodzy znaleźli ponoć najwięcej szczątków ludzkich.
Co ciekawe, istnieją zdjęcia ukazujące w tym miejscu gondole z kołami:
A tak wyglądały badania w tym miejscu kiedy wszystko już przez wszelakie służby smoleńskie zostało posprzątane:
Bo jeśli tak jak sugeruje Vlad Igorev, samolot poddano destrukcji w zakładach SMaZ zaledwie przez płot od „miejsca Katastrofy” po ściągnięciu go z pasa („mieliśmy wypadek ale żyjemy”, „był w błocie po sam kadłub”) lub przeholowaniu przez śmigłowiec z miejsca „okolice czołgu” („polski samolot rozbił się i stanął w płomieniach”) – wskazanie miejsca i sposobu zniszczenia TU 154 nr. 101 może okazać się ponad możliwości śledczych. Dotyczy to także obecności dwóch 101’ek w Polsce dnia 10.04.2010r. Nieznane jest bowiem miejsce z którego dowożono większość części które leżą na bocznym Siewiernym. Przykładem jest słynna „przysalonkowa” burta 00003 lub skrzydła inaczej zniszczone niż te podnoszone z błota polanki. Bowiem, na polance można rozpoznać fragmenty dwóch, trzech samolotów, ale nie samolotu z nr. bocznym 101 (prof.E. Wróbel).
Jeżeli chodzi o ludzi, to przede wszystkim w sektorze wschodnim polanki na „filmie Wiśniewskiego” można odnaleźć wśród strzępów białej folii (tej „śniegowej”) jedno ciało o nieustalonej tożsamości, a nie dziesiątki a może nawet setki szczątków, jak opisali w swym raporcie archeolodzy. Prawie niewidoczne gdyż leżące w błocie – bliżej wschodniego krańca na wysokości silnika i pochylonych ku zachodowi uciętych kikutów drzewek. Przy ciele dostrzegamy fragmenty granatowego ubrania. Inne podrzucone to te w walonkach bliżej miejsca nr. 71 i trzecie nieopodal osiowo głową w kierunku południowym. Trudno je dostrzec bo leży w zagłębieniu. (Sam Wiśniewski twierdził, że na miejscu ciał nie widział). Jest to ilość zbliżona do tej przytoczonej początkowo przez smoleńskie pielęgniarki.
Gdy piana opadła – w miejscu gdzie strażacy wylewali pianę gaśniczą (patrz porównania fotek Vlad Igoreva) widoczna jest pewna, nieznana, niewielka liczba ciał niezidentyfikowanych osób. W tym samym miejscu leżała też niewielka liczba foteli bez stelaża, z pokrowcami innymi niż te z foteli tupolewa ze zdjęcia mającym uwiarygodniać obecność Lecha Kaczyńskiego na pokładzie nr. 101. Takie są fakty.
W mediach opisywano, że najwięcej ciał leżało pod płytami betonowymi. Jest to obszar przed czerwonym zaznaczeniem na panoramicznym zdjęciu. Prawda jest jednak inna – film „S.W” wskazuje, że leżał tam tylko wąż strażacki i ścięte przez smoleńskich drwali drzewa.
Satelita ciał nie widział, bo nie mógł widzieć. Jeżeli archeolodzy znaleźli setki szczątków ludzkich to znaczy, że je dorzucono, a także pewna ich część mogła dodatkowo pochodzić z innej, jakiejś starej katastrofy, która miała kiedyś tu miejsce (FYM).
Poniżej: drzewa ścięte przez smoleńskich drwali, brak szczątków w obszarze późniejszego pasa położonych płyt betonowych (linia węża strażackiego) pod którymi według prasy miały leżeć dziesiątki jak nie setki szczątków.
Inny sposób dowiezienia szczątków – wyrzucanie ziemi z ładunkiem niewiadomego pochodzenia przez wywrotkę:
Inne ujęcie – wywrotka wjeżdża z ładunkiem niewiadomego pochodzenia pobranego z nieznanego miejsca.
Yurko
Cud wcielonego ducha, pierwsze slowa z wiersza Cypriana Norwida pt. PISMO, czyli nie szermowac, krzyczéc, Lecz cala sila dzialac
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: Fałszywa mapa, ślepy satelita - POLITYKA POLSKA