POLSKA
Like

POLSKIE DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI Z BOHATERSTWEM ORLĄT LWOWSKICH

08/09/2018
1109 Wyświetlenia
0 Komentarze
69 minut czytania
no-cover

POLSKIE DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI  autor Aleszuma Aleksander Szumański Z BOHATERSTWEM ORLĄT LWOWSKICH  NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI 11 listopada 1918 roku po 123 latach niewoli rozbiorowej Rzeczpospolita Polska odzyskała należne jej miejsce w Europie jako niepodległe i suwerenne państwo i w tym Dniu odzyskała niepodległość. Droga do odzyskania niepodległości była żmudna, trudna i długa. Przed Polską piętrzyły się niebywałe trudności, a przede wszystkim antypolskość przywódców światowych liczących się państw. Niepodległość Polski.  Mołotow nazwał ją „potwornym bękartem traktatu wersalskiego”. Stalin mówił o niej jako „ o, przepraszam za wyrażenie – państwie”, a dla J.M. Keynesa, teoretyka współczesnego kapitalizmu była „ekonomiczną niemożliwością, której jedynym przemysłem jest „żydożerstwo”. Lewis  Namler uważał,  że jest „patologiczna”. H. Carr nazwał ją „farsą”. David Lloyd George mówił o „defekcie  historii” […]

0


POLSKIE DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI  autor Aleszuma Aleksander Szumański

Z BOHATERSTWEM ORLĄT LWOWSKICH

 NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI

11 listopada 1918 roku po 123 latach niewoli rozbiorowej Rzeczpospolita Polska odzyskała należne jej miejsce w Europie jako niepodległe i suwerenne państwo i w tym Dniu odzyskała niepodległość. Droga do odzyskania niepodległości była żmudna, trudna i długa.

Przed Polską piętrzyły się niebywałe trudności, a przede wszystkim antypolskość przywódców światowych liczących się państw.

Niepodległość Polski.  Mołotow nazwał ją „potwornym bękartem traktatu wersalskiego”.

Stalin mówił o niej jako „ o, przepraszam za wyrażenie – państwie”, a dla J.M. Keynesa, teoretyka współczesnego kapitalizmu była „ekonomiczną niemożliwością, której jedynym przemysłem jest „żydożerstwo”.

Lewis  Namler uważał,  że jest „patologiczna”.

  1. H. Carr nazwał ją „farsą”.

David Lloyd George mówił o „defekcie  historii” , twierdząc, że „zdobyła sobie wolność nie własnym wysiłkiem, ale ludzką krwią” i że jest krajem, który „narzucił innym narodom tę samą tyranię, jaką sam przez lata znosił”.

 Polska powiedział, jest „pijana młodym winem wolności, które jej podali alianci i uważa się za nieodparcie uroczą kochankę środkowej Europy”.

W 1919 roku Lloyd George powiedział, „że prędzej oddałby małpie zegarek, niż Polsce Górny Śląsk”, zaś w 1939 roku oświadczył, „iż Polska zasłużyła na swój los”.

Adolf Hitler nazywał ją „państwem, które wyrosło z krwi niezliczonej ilości pułków, państwem zbudowanym na sile i rządzonym przez pałki policjantów i żołnierzy, śmiesznym państwem, w którym sadystyczne bestie dają upust swoim perwersyjnym instynktom, sztucznie poczętym państwem, ulubionym pokojowym pieskiem zachodnich demokracji, którego w ogóle nie można uznać za kulturalny naród, tak zwanym państwem, pozbawionym wszelkich podstaw narodowych, historycznych, kulturowych, czy moralnych”.

Zbieżność tych uczuć, a także sposobów ich wyrażania, jest oczywista.

Rzadko – jeżeli w ogóle kiedyś – kraj, który właśnie uzyskał niepodległość, bywał przedmiotem równie krasomówczych i równie nieuzasadnionych zniewag.

Rzadko – jeżeli w ogóle kiedyś – brytyjscy liberałowie bywali równie beztroscy w formułowaniu opinii lub dobieraniu sobie towarzystwa. Kiedy wybuchła I Wojna Światowa, jeden ze współpracowników Józefa Piłsudskiego zapisał: „nikt na całym świecie Polski nie chce”.

Premier brytyjski Herbert Asquith mówił krótko przed wojną wybitnemu pianiście i orędownikowi sprawy polskiej na Zachodzie, Ignacemu Paderewskiemu: „nie ma żadnej nadziei na przyszłość dla ojczyzny pana”.

Oznaczało to, że w chwili wybuchu wojny sprawę polską uważano w Europie za wewnętrzny problem zaborców, Rosji, która z Francją i Wielką Brytanią znalazła się w obozie ententy oraz walczących z tym sojuszem państw centralnych – Niemiec i Austro – Węgier. Niezależnie od tego, dowództwa wojujących ze sobą na ziemiach polskich armii państw zaborczych chciały zapewnić sobie przychylność Polaków.

Rosjanie wydali odezwę, w której odwołali się do odwiecznej, rzekomo wspólnej walki Słowian z agresją germańską i obiecywali zjednoczenie ziem polskich „swobodnych w wierze, języku i samorządzie”.

Deklaracja nie miała najmniejszej wartości, a wydał ją stryj cara Mikołaja II – Mikołaj Mikołajewicz – wódz naczelny armii rosyjskiej. 

Jeszcze bardziej ogólnikowe obietnice składały państwa centralne, ograniczając się do wezwania do walki ze wschodnim barbarzyństwem. Z tej trudnej sytuacji zdawali sobie sprawę przywódcy dwóch głównych polskich obozów  politycznych, z których narodowodemokratyczny reprezentował orientację antyniemiecką, a irredentystyczny – antyrosyjską.

Dmowski poparł państwa ententy, które walczyły z Niemcami. Liczył na zjednoczenie wszystkich ziem przez Rosję, w następstwie czego Polska miałaby szansę odzyskania niepodległości. Wybuch wojny nie wpłynął jednak na zmianę polityki rosyjskiej wobec Polaków, którzy zarówno przez administrację carską, jak i elity polityczne byli uznawani za część społeczeństwa rosyjskiego.

Opanowanie Królestwa Polskiego przez państwa centralne w sierpniu 1915 roku nie zmieniło stosunku władz rosyjskich do polskich aspiracji. W tej sytuacji Dmowski, którego działania w Rosji nie przyniosły rezultatów wyjechał na zachód, gdzie aż do rewolucji lutowej (1917) bezskutecznie starał się zainteresować władze francuskie i brytyjskie sprawą polską.

Józef Piłsudski natomiast, zgodnie z przedwojennymi  deklaracjami stanął po stronie państw centralnych, nie wykluczał jednak zmian kierunku działania w przyszłości. Zorganizowane i dowodzone przez Piłsudskiego oddziały strzeleckie za zgodą Austrii i Niemiec na początku sierpnia 1914 roku wkroczyły na teren Królestwa Polskiego, aby wywołać powstanie przeciw Rosji.

Próba ta zakończyła się fiaskiem, żołnierze Piłsudskiego nie zyskali poparcia społeczeństwa polskiego, które wezwanie do walki o niepodległość przyjmowało obojętnie, a bywało, że niechętnie. Akcję niepodległościową strzelców potępił biskup kielecki Augustyn Łosiński.

Źródła antypolonizmu należy upatrywać w polityce germanizacji i rusyfikacji prowadzonej przez zaborców.

Otto von Bismarck, premier Prus i późniejszy kanclerz Rzeszy, powiedział o Polakach:

„Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję sytuacji, w jakiej się znajdują. Jeżeli wszakże chcemy przetrwać, mamy tylko jedno wyjście – wytępić ich”.

Według późniejszej teorii  niemieckiej , Polacy należą do kategorii podludzi niezdolnych do samodzielnego rządzenia.

Antypolonizm z antysemityzmem powiązał także Edmund Osmańczyk w wydanej w 1947 roku książce „Sprawy Polaków”.

Używany także m.in. przez Jana Józefa Lipskiego w analogicznym kontekście w latach Solidarności.

Na początku lat 90. termin antypolonizm pojawił się w polskiej publicystyce prawicowej i skrajnie prawicowej jako odpowiedź na oskarżenia o antysemityzm ze strony środowisk żydowskich.

Określenie zyskało popularność w trakcie sporu o pogrom w Jedwabnem.

Obecnie termin antypolonizm wszedł do obiegu językowego, używany jest powszechnie w prasie, pojawia się w oficjalnych dokumentach  Konferencji Episkopatu Polski.

Dyrektywa nr 1306 Ministerstwa Propagandy Rzeszy z dnia 24 października 1933 roku nakazywała oficjalne traktowanie Polaków jako podludzi .

– „Nawet dojarka musi mieć jasność sytuacji, że polskość jest równoznaczna z niższą ludzką wartością”.

 

ODZYSKANA NIEPODLEGŁOŚĆ

11 LISTOPADA 1918 ROKU POLSKA ODZYSKUJE NIEPODLEGŁOŚĆ

 

11 listopada 1918 roku był przełomowym dniem w dziejach całej Europy i Polski.

W lasku Compiégne pod Paryżem Niemcy podpisali rozejm kończący I Wojnę Światową. W tym samym dniu w Warszawie Rada Regencyjna przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu. Po 123 latach niewoli Polska odzyskała niepodległość.

Już przed wybuchem wojny Polacy zdawali sobie sprawę z tego, że światowy konflikt, który dotknie zaborców, może stanowić niepowtarzalną okazję do wyzwolenia kraju. Wykorzystali szansę, jaka powstała w związku z sytuacją międzynarodową.

Listopadowe wydarzenia poprzedził sukces, jakim było uwzględnienie 8 stycznia 1918 roku w 14-punktowym programie pokojowym prezydenta USA Woodrowa Wilsona punktu trzynastego, zakładającego konieczność przywrócenia Polsce niepodległości. Podpisanie rozejmu w Compiégne oznaczało, że w nowym, powojennym świecie znajdzie się miejsce dla Polski.

Tego samego dnia  oswobodzono Warszawę od Niemców. Był to osobisty sukces Józefa Piłsudskiego, który nawiązał rokowania, z przedstawicielami stacjonującego w stolicy Polski trzydziestotysięcznego garnizonu niemieckiego. Na mocy porozumienia Niemcy nie tylko musieli opuścić Królestwo Polskie, lecz także pozostawić znaczną część broni, oraz innego sprzętu wojskowego.

We wszystkich ośrodkach władzy powstających na ziemiach polskich z wyjątkiem Wielkopolski, zgadzano się, że najwłaściwszą osobą do objęcia zwierzchnictwa nad państwem jest Józef Piłsudski, który 18 listopada 1918 roku powołał pierwszy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, którego premierem został Jędrzej Moraczewski.

Piłsudski został Tymczasowym Naczelnikiem Państwa – powoływał rząd i wyższych urzędników, oraz zatwierdzał dekrety wydawane przez rząd.

22 stycznia 1917 roku prezydent Stanów Zjednoczonych (które wkrótce przystąpiły do wojny po stronie ententy), Woodrow Wilson wydał orędzie , w którym stwierdził m.in. że wszędzie mężowie stanu są zgodni, iż powinna powstać zjednoczona i niezależna Polska.

Stanowisko prezydenta było wynikiem zabiegów wybitnego męża stanu i pianisty Ignacego Jana Paderewskiego. 8 stycznia 1918 roku prezydent Wilson wydał orędzie, w którym wymienił 14 warunków przyszłego pokoju, w punkcie 13 uznano konieczność  stworzenia niepodległego państwa polskiego z dostępem do morza. Kolejnym, niezwykle istotnym wydarzeniem była deklaracja wersalska wydana 3 czerwca 1918 roku przez premierów Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Stwierdzono w niej, że powstanie niepodległego państwa polskiego jest warunkiem trwałego pokoju w Europie. Wcześniej, w kraju, 12 września 1917 roku została powołana przez okupantów niemieckich i austriackich Rada Regencyjna, która miała pełnić funkcję tymczasowej polskiej władzy państwowej.

7 października Rada Regencyjna wydała manifest do narodu polskiego, w którym za główny cel Polaków uznała powstanie niepodległego państwa polskiego. 10 listopada po zwolnieniu  z więzienia w Magdeburgu przybył do Warszawy Józef Piłsudski. Powrót  komendanta I Brygady Legionów do kraju zbiegł się z zawieszeniem broni pomiędzy Niemcami, a ententą 11 listopada, które zakończyło I Wojnę Światową i równocześnie okazało się utworzeniem polskiej państwowości, z powierzeniem przez Radę Regencyjną, Józefowi Piłsudskiemu dowództwa nad Polską Siłą Zbrojną.

Tego samego dnia  oswobodzono Warszawę od Niemców. Był to osobisty sukces Józefa Piłsudskiego, który nawiązał rokowania, z przedstawicielami stacjonującego w stolicy Polski trzydziestotysięcznego garnizonu niemieckiego. Na mocy porozumienia Niemcy nie tylko musieli opuścić Królestwo Polskie, lecz także pozostawić znaczną część broni, oraz innego sprzętu wojskowego.

We wszystkich ośrodkach władzy powstających na ziemiach polskich z wyjątkiem Wielkopolski, zgadzano się, że najwłaściwszą osobą do objęcia zwierzchnictwa nad państwem jest Józef Piłsudski, który 18 listopada 1918 roku powołał pierwszy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, którego premierem został Jędrzej Moraczewski.

Piłsudski został Tymczasowym Naczelnikiem Państwa – powoływał rząd i wyższych urzędników, oraz zatwierdzał dekrety wydawane przez rząd.

Tymczasem trwała wojna polsko-ukraińska (1918-1919) będąca  konfliktem zbrojnym o przynależność państwową zamieszkałej przez Polaków i Ukraińców Galicji Wschodniej.

Stronami konfliktu były proklamowana 1 listopada 1918 roku przez społeczeństwo ukraińskie Galicji Wschodniej  – Zachodnio Ukraińska  Republika Ludowa po jednej stronie, oraz polskie społeczeństwo Lwowa i lokalny lwowski Komitet Ochrony Dobra i Porządku Publicznego (Tymczasowa Komisja Rządząca), a po 11 listopada (w rzeczywistości 22 listopada) odrodzone Państwo Polskie, po drugiej.

7 października 1918 roku Rada Regencyjna ogłosiła manifest do narodu polskiego, ogłaszający powstanie niepodległego Państwa Polskiego. Zarząd miasta Lwowa wysłał więc 11 października 1918 roku do Rady Regencyjnej list zapewniający, że mieszkańcy miasta wezmą aktywny udział w budowie niepodległej Rzeczpospolitej. Na mocy dekretów Rady i rozkazu jej Komisji Wojskowej płk Władysław Sikorski rozpoczął organizację we Lwowie z byłych oficerów i szeregowych Polskiego Korpusu Posiłkowego oddziałów Wojska Polskiego, powołując Komendę Okręgową. Od lata 1918 roku istniały ponadto Polskie Kadry Wojskowe powiązane z Narodową Demokracją. Na ich czele stał kpt. armii austriackiej Czesław Mączyński, członek Ligi Narodowej.

W tym czasie nastąpiło też ożywienie działalności niepodległościowych organizacji ukraińskich.

 

OBRONA LWOWA – ORLĘTA LWOWSKIE

 

W pierwszej połowie października 1918 roku zwołano do Lwowa delegatów z ziem należących przed wojną do Austro – Węgier, na których mieszkali Ukraińcy – Galicji Wschodniej, Bukowiny i Rusi Zakarpackiej. 19 października utworzyli oni Ukraińską Radę Narodową, która ogłosiła utworzenie państwa ukraińskiego z ziem wschodniej Galicji aż po rzekę San.

20 października podczas posiedzenia Rady Miejskiej Lwowa przyjęto rezolucję o przyłączeniu miasta do Polski. Aktowi sprzeciwili się radni ukraińscy, uznając go za bezprawny.

30 października komendant lwowskiego okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej  (POW) – por. Ludwik de Laveaux podczas odprawy komendantów grup poinformował, że następnego dnia planuje zbrojne zajęcia Lwowa w imieniu Rzeczypospolitej, uprzedzając podobną akcję ze strony Ukraińców.

Przewidywał zajęcie Dworca Głównego wraz z magazynami wojskowymi, obsadzenie rogatki Łyczakowskiej, oraz zajęcie Ratusza, Poczty Głównej i komendy wojsk austriackich w gmachu namiestnictwa. Tego samego dnia ogłoszono także mobilizację, która spotkała się z szerokim odzewem, zwłaszcza wśród młodzieży.

Powstały wówczas Orlęta Lwowskie, rekrutujące się z chłopców i dziewcząt, którzy nie ukończyli 18 roku życia, reprezentujących wszystkie warstwy społeczne.

Mieli po kilkanaście lat, a nawet mniej. Zamiast zabawy w ciepłym, przytulnym pokoju wybrali nocne warty, służbę w okopach w śniegu i błocie. Bez rodziców, samotnie czuwali z karabinem w ręku na placówkach. Orlęta Lwowskie – ukochane dzieci swego miasta. Na ich grobach na cmentarzu Obrońców Lwowa, popularnie na Cmentarzu Orląt, zawsze leżą kwiaty i palą się znicze. Do nieba płynie modlitwa za bohaterów, którzy zginęli za Polskę.

Lwów był prastarym polskim i katolickim miastem, urzekająco pięknym, bogatym w zabytki, dzieła sztuki i ducha.

Miastem semper fidelis – zawsze wiernym, które najdzielniej broniło Polski. Lwów nigdy się nie poddawał. O jego mury rozbijały się najazdy Tatarów, Turków… Żyli tu obok siebie w zgodzie Polacy i Ukraińcy, szanując się nawzajem. Tak było do 1 listopada 1918 r.

Tego dnia rano lwowiacy obudzili się jakby w innym mieście: Ukraińcy zajęli Lwów. Zaskoczeni Polacy natychmiast podjęli obronę. Niestety, nie mogli liczyć na szybką pomoc z innych części kraju, bo wtedy jeszcze nie było niepodległej Polski. Musieli więc sami się zorganizować. Nikt nie miał wątpliwości: trzeba odzyskać Lwów dla Polski!

To nic, że mieszkańcy mieli niewiele broni, a jeszcze mniej doświadczenia, jak się z nią obchodzić. Najważniejsze, że były gorące serca pałające miłością do Ojczyzny. Ponieważ dorośli przebywali na innych frontach – wciąż trwała I Wojna Światowa – w zaszczytnym obowiązku walki o wolność i niepodległość postanowili zastąpić ich najmłodsi mieszkańcy Lwowa.

Do szeregów obrońców pospieszyły lwowskie dzieci, nazwane Orlętami Lwowskimi. Dumne i wolne jak te królewskie ptaki. To oni rzucili hasło: Nie damy Lwowa! Ten pomysł mógł wydawać się szalony: dzieci miały zmierzyć się z zaprawionymi w bojach żołnierzami ukraińskimi, świetnie uzbrojonymi, z doświadczonymi dowódcami. Czy to się mogło udać? Tak, bo Orlęta Lwowskie  oddały swoje życie Panu Bogu, jedynie w Nim pokładając ufność i nadzieję. Zanim młodzież polska wzięła do ręki broń, udała się do jednego z kościołów. Chłopcy i dziewczęta gorąco modlili się, by Pan Jezus przyjął ich ofiarę z samych siebie w zamian za uwolnienie Lwowa. Czy Niebo może odmówić takiej prośbie? Nie. Za taką ofiarę Pan Bóg zsyła wielkie łaski, daje moc, która jest ponad karabiny i armaty. Tak było i tym razem.

Uczniowie, studenci, tłumnie pospieszyli w szeregi obrońców. Poszli uczniowie w mundurkach szkolnych, studenci, ale także słynne lwowskie batiary – dzieci ulicy od najmłodszych lat zarabiające na chleb. Wesołe to, płatające psikusy i zawsze radosne towarzystwo. Wszędzie ich było pełno.

Po kryjomu wymykali się z domów, nie pytając rodziców o zgodę. Jeszcze niedawno sami bawili się ołowianymi żołnierzykami, z wypiekami na twarzy czytali o polskich bohaterach – rycerzach, hetmanach, wodzach. A teraz sami stanęli w obronie ukochanego miasta.

Najmłodszy obrońca Lwowa miał 9 lat, siedmiu – po 10, trzydziestu trzech – po 12, siedemdziesięciu czterech – po 13, stu dwudziestu siedmiu – po 14, sześciuset czterdziestu jeden – po 15-16, i pięćset trzydziestu sześciu – po 17 lat.

Jurek Bitschan – 14 lat. Symbol wszystkich Orląt Lwowskich – i tych znanych z nazwiska, i tych bezimiennych. Wychodząc z domu, napisał:

„Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska brakuje ciągle do oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Jerzy”.

Na jego biurku pozostała otwarta książka pt. „Śpiewy historyczne” autorstwa Juliana Ursyna Niemcewicza na stronie z fragmentem:

 

    „(…) Słuchajcie, rycerze młodzi

    Żałosnej lutni jęczenia

    Niech w was chęć do sławy rodzi

    Dawnego męstwa wspomnienia

    Słuchajcie, jak sławny wieniec

    Walcząc w ojczyźnie obronie

    Zyskał odważny młodzieniec

    I w szlachetnym poległ zgonie(…)”

 

Walczył w pierwszym szeregu. Został trafiony dwoma kulami na cmentarzu Łyczakowskim, tuż przed nadejściem odsieczy dla Lwowa. W tym samym czasie mama Jurka walczyła na innym odcinku jako komendantka Ochotniczej Legii Kobiet.

Tadzio Jabłoński – 14 lat. On też uciekł z domu, by dołączyć do obrońców Lwowa. Bił się jak bohater. Szedł zawsze w pierwszym szeregu, nawet bez rozkazu, gdyż jak mówił kolegom, „chciałby być jak najbliżej mamy”, która została w części miasta zajętej przez Ukraińców. Już nigdy jej nie zobaczył na ziemi. Zginął od kuli 18 listopada.

Antoś Petrykiewicz – 13 lat. Był uczniem drugiej klasy gimnazjum. Walczył na Górze Stracenia – na placówce szczególnie mocno atakowanej przez wroga. A potem poszedł ze swoim dowódcą bronić Persenkówki. Tam został ciężko ranny. Zmarł po trzech tygodniach cierpień w szpitalu.

Antoś Petrykiewicz jest najmłodszym kawalerem Orderu  Virtuti Militari.

W rejonie szkoły im. Henryka Sienkiewicza 5 listopada zginął piętnastoletni Wilhelm Haluza, o którego odwadze dowódca odcinka wyrażał się z najwyższym uznaniem.

Czternastoletni Tadeusz Wiesner  walczył na Kulparkowie. Aresztowany w domu rodziców, po przejściowej utracie tej dzielnicy przez Polaków, został rozstrzelany przez żołnierzy ukraińskich.

W natarciu na Szkołę Kadecką poległ jak wspomniałem czternastoletni Tadeusz Jabłoński. To tylko nieliczne przykłady heroizmu najmłodszych obrońców Lwowa. miasta Zawsze Wiernego – Semper Fidelis. 

Obok chłopców – dziewczęta. Helenka Grabska – uczennica, poległa razem ze swoim bratem Jankiem. Janeczka Prus-Niewiadomska zginęła, ratując rannego żołnierza.

Orlęta Lwowskie nie tylko walczyły ramię w ramię z dorosłymi. Były doskonałymi łącznikami – przenosiły meldunki, rozkazy, sprawdzały pozycje wroga. Dzięki ich odwadze i męstwu odzyskano najpierw część miasta, a 23 listopada, po nadejściu odsieczy, cały Lwów.

Jako jedyne miasto w Polsce, Lwów został odznaczony przez Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego Orderem Virtuti Militari – za niespotykane męstwo i dzielność. Poległym w walce Orlętom Lwowskim  Polacy wystawili przepiękny cmentarz, z rzędami jednakowych mogił, z kolumnadą, przez którą biegnie napis: „Polegli, abyśmy żyli wolni”. Bezimienne  Orlę Lwowskie spoczywa natomiast w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wzniesionym w hołdzie wszystkim obrońcom Ojczyzny.

 

PRZEMÓWIENIE PIERWSZEGO MARSZAŁKA POLSKI  JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

 

22 listopada 1920 roku Marszałek Jozef Piłsudski przybył do Lwowa, by dekorować miasto orderem Virtuti Militari. Uroczystość odbyła się na lwowskim pl. Mariackim, u stóp pomnika Adama Mickiewicza. Dekorując herb Lwowa Marszałek powiedział:

 

„Za zasługi położone dla polskości tego grodu i jego przynależności do Polski , mianuje miasto Lwów kawalerem Krzyża Virtuti Militari”.

 

 

Lwów! – któreż polskie serce nie drgnie na to miano. Za dawnych  czasów  Lwów  był  takim  miastem,  jakich  dawna Rzeczpospolita Polska miała wiele: miał swoje dni sławy i klęski,  lecz niezapomniana jego w historii rola zaczyna się w  noc  najczarniejszej  niewoli. Po  r.1863  Lwów  był  miastem  najmniej  ugodowym. Wówczas  to  wszędzie  panowała  ugoda,  wszędzie  hasłem była  tzw.  rozwaga,  tak  często  równoznaczna  z  tchórzostwem,  wszędzie  panował  tzw.  rozsądek,  który  jakże  często  był  tylko  bojaźnią.  Lwów  był  zawsze  najbardziej  bez trwogi.  Tu  serca  Polski  biły  najśmielej.  Kto  pragnął  odetchnąć uczuciem wolności  i nawiązać nić  tradycyjną myśli, czy  walki  o  niepodległość  Polski,  musiał  oprzeć  pracę  o

Lwów,  gdzie  biły  serca  goręcej  rwące  się  do  wolności. Na  tarczy  waszej  herbowej  wypisane  są słowa  „Zawsze wierny!”  –  i  dlatego  iluż  tu  wiernych  szukało  ucieczki.  Ilu

wiernych złożyło tu głowy, by swym duchem otoczyć opieką to, co tu w sercach najgoręcej żyło – wiarę, że jeszcze nie zginęła.  Niech  mi  będzie  wolno,  jako  temu,  który  tu,  we Lwowie,  o  ruchu  zbrojnym  marzył  i  w  czyn realizować  się go  starał,  złożyć  osobistą  podziękę  miastu,  które  mnie  i moich uczniów chowało,  gorącym swym uczuciem grzało.W  chwili,  kiedy  zginęła  zmowa  naszej  niewoli,  wam przypadł honor pierwszej walki przy waszych murach i domach.  Tak,  jakby  na  zakończenie  marszu  pogrzebowego, który grano nad Polską, u was zabrzmiał ostatni akord – nie pogrzebu,  lecz  tryumfu. Pozwólcie panowie, że przypomnę, w jakich warunkach była Polska wówczas – przed dwoma  laty. Nie była to Polska dzisiejsza, która rozporządza setkami tysięcy dłoni, zdolnych  pochwycić  żelazne  bagnety,  i  setkami  paszcz  armatnich,  które  jej  bronić  są  w  stanie.  Polska  sprzed  dwu  lat, powołując synów do broni, nie miała bagnetów, które by w ręce żołnierza włożyć mogła; gdy miała broń, nie miała odzie-

nia;  gdy  miała  odzienie,  nie  miała naboi.  Taką  była wtedy Polska,  gdy  w  łachmany  wojenne ubrane  zastępy  szły  pod Lwów,  by  go  od  najazdu  bronić. Bój był prowadzony o miasto oblężone. To nie jest zwykły bój, proszę panów. Miasto wywiera wpływ na żołnierza

niesłychanie  silny.  Każda  trwoga,  każdy  niepokój,  każde drgnięcie  serca  miasta niewidzialnymi  nerwami bieży  tam,gdzie  na krańcach jego  bój  się  toczy,  do  najdalej  wysuniętej placówki  żołnierskiej.  Żołnierz  staje  się  obywatelem  miasta, miasto staje się żołnierzem. Miasto i żołnierz żyją wspólnym życiem. Trwoga i lęk,  czy  ufność i wiara mieszkańców,to  potęgi  ciemne  lub  jasne,  które  dają  klęskę  lub  zwycięstwo.  Żołnierz  staje  się  zależny  od  siły  lub  słabości  tych,których broni,  tak,  że nie wiadomo nieraz,  co  ważniejsze, czy żołnierz, czy duch miasta, które żołnierz  ten broni. Lwów  w  dniach  dla  niego  ciężkich  stał  się  zbiorowym żołnierzem.  Od  jego  pewności  i  jego  wiary  zależało,  czy

każdy żołnierz stać będzie spokojnie na placówce. A miasto jest w cięższych warunkach, niż żołnierz na  froncie.  Miasto nie widzi nieprzyjaciela, nie widzi bezpośrednio rezultatów strzałów,  nie zna podniecenia, jakie  daje  walka  oko w  oko. Miastu przypadają w udziale tylko same męki i trwogi. Dzieciom  zagraża  nędza,  rodziców  chwyta  śmiertelna  obawa.Miasto musi brać udział w  zbiorowym wysiłku,  musi  opanować  swój  lęk,  trzymać  na  wodzy  swą  niepewność,  bystrachem  nie  zarazić  tych,  którzy  stoją  na  jego  straży.Tych kilkadziesiąt dni walki uczyniły ze Lwowa  dzielnego żołnierza.Dlatego  ja,  jako  naczelny  wódz,  który  ma  za  zadanie odznaczać najdzielniejszych  wśród  dzielnych,  najwaleczniejszych wśród walecznych, z  całą sumiennością, a zarazem z uczuciem  szczęścia  rozstrzygnąłem,  że  mogę  dać  zbioro-

wemu  żołnierzowi  miastu  waszemu  –  najwyższą  odznakę wojskową.

 

 

PRZEBIEG WALK O LWÓW

 

1 listopada 1918 roku nad ranem, żołnierze podlegający Ukraińskiemu Komitetowi Wojskowemu, uprzedzając polską akcję, opanowali większość gmachów publicznych we Lwowie.

W odpowiedzi powstały spontanicznie, w zachodniej części miasta, dwa polskie punkty oporu z bardzo nieliczną początkowo i słabo uzbrojoną załogą.

Były to – szkoła im. Henryka Sienkiewicza, w której znajdował się batalion kadrowy Wojska Polskiego pod dowództwem kpt. Zdzisława Trześniowskiego i Dom Akademicki przy ul. Isakowicza z niewielką grupą żołnierzy Polskiej Organizacji Bojowej (POW). Obie placówki rozpoczęły akcję obronną. Wkrótce powołano Naczelną Komendę Obrony Lwowa na czele z kpt. Czesławem Mączyńskim.

17 listopada 1918 roku rozkazem Józefa Piłsudskiego, na własne życzenie, na czele Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich w Galicji Wschodniej, potocznie nazywanego Armią Wschód, stanął gen. Tadeusz Rozwadowski.

Walki we Lwowie trwały do 21 listopada 1918 roku, kiedy to Polacy uzyskali znaczną przewagę.

Aby uniknąć otoczenia, dowodzący wojskami ukraińskimi płk Hnat Stefaniw rozkazał wojskom ukraińskim opuścić Lwów w nocy 22 listopada 1918 roku. Miasto było wolne ale nadal oblężone.

Podobne wystąpienia miały miejsce w Drohobyczu, Borysławiu, Samborze i Przemyślu.

W nocy z 24/25 listopada do oblężonego Lwowa przybył gen. Rozwadowski i przejął dowodzenie od gen. Bolesława Roi. Rozkazy nowego dowódcy nakazywały kontynuowanie ofensywy. Rozwadowski po rozpoznaniu sytuacji stwierdził, że polskie siły są na to zbyt słabe.

Generał przystąpił do przekształcania nierównych liczebnie i niezdyscyplinowanych grup ochotników w oddziały regularnego wojska.

Po wycofaniu się ze Lwowa Kwatera Głównej Ukraińskiej Armii Halickiej (UHA) wykorzystała na organizowanie oddziałów wojskowych. W połowie grudnia 1918 roku front polsko-ukraiński ustalił się na linii od Cisnej do Chyrowa, potem wzdłuż linii kolejowej Przemyśl – Lwów do Przemyśla, z powrotem wzdłuż tej samej linii na przedpola Lwowa, następnie do Jarosławia, przez Lubaczów, Rawę Ruską, Bełz do Kryłowa.

Z początkiem stycznia 1919 roku wojska polskie zdobyły Uhnów i Bełz, oraz zdobyły linię kolejową Jarosław – Rawa Ruska, co dało im dobrą pozycję do kolejnych operacji zaczepnych.

Pod koniec grudnia 1918 roku Naczelna Komenda Ukraińska przystąpiła do ofensywy mającej na celu zajęcie Lwowa i wyparcie  wojsk polskich za San. Gen. Rozwadowski w porę doskonale odgadł te zamiary. Według jego rozkazu grupa mjr Józefa Sopotnickiego uderzyła na tyły wojsk ukraińskich oblegających miasto.

Straty zadane Ukraińcom, spowodowały, że obrońcom Lwowa, mimo trudnej sytuacji w mieście udało się odeprzeć ofensywę. Kolejny nieudany atak na Lwów miał miejsce na początku stycznia 1919 roku. Po jego załamaniu dowództwo UHA zaplanowało przerwać połączenie pomiędzy Lwowem a Przemyślem. Była to tzw. „operacja wowczuchowska”, trwająca od 15 lutego do 19 marca 1919 roku. Początkowo zakończyła się ona sukcesem (połączenie przerwano), jednak w niekorzystnej dla armii polskiej sytuacji, przerwania walk zażądała Misja Wojskowa Ententy pod przewodnictwem gen. Josepha Barthelemy (linia Barthelemy).

Walki wznowiono 2 marca 1919 roku, a 19 marca wojska polskie odbiły linię kolejową Przemyśl – Lwów.

Nową propozycję rozejmu Rady Czterech (pod przewodnictwem gen. Bothy – linia Bothy) przyjęła Kwatera Głowna UHA, ale odrzuciły ją władze polskie, i przerzuciły oddziały armii Hallera w sile 35.000 żołnierzy na front polsko-ukraiński.

Pod koniec kwietnia 1919 roku Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich opracowało plan ofensywy przeciwko armii zachodnio – ukraińskiej w Galicji Wschodniej.

Celem operacji było rozbicie wojsk ukraińskich operujących na Wołyniu i Galicji Wschodniej, zapewnienie bezpieczeństwa polskiej ludności zamieszkującej te tereny, odzyskanie obszarów Galicji Wschodniej, oraz uzyskanie bezpośredniego połączenia Polski z Rumunią.

Pod rozkazami gen. Józefa Hallera zgrupowano znaczne siły. Ich trzon stanowiły I korpus gen. Daniela Odry, 1 i 2 Dywizje Strzelców z Armii Polskiej we Francji, Grupa Operacyjna gen. Aleksandra Karnickiego, Lwowska Dywizja Piechoty oraz zgrupowanie gen. Wacława Iwaszkiewicza z podległą mu Grupą Operacyjną gen. Władysława Jędrzejowskiego i nowo sformowane 3 i 4 Dywizja Piechoty. Łącznie stan bojowy oddziałów polskich przewidzianych do działań wynosił około 50. 000 żołnierzy, 200 dział i 900 karabinów maszynowych.

Siły armii zachodnio-ukraińskiej zebrane pod dowództwem gen. Mychajła  Omelianowicza – Pawlenki, posiadały w tym czasie około 44 000 żołnierzy, 552 karabiny maszynowe i 144 działa.

W połowie maja 1919 roku wojska polskie rozpoczęły ofensywę w Galicji i na Wołyniu. 14 maja jako pierwsze uderzyły oddziały I Korpusu Armii Hallera, Grupa Operacyjna gen. Aleksandra Karnickiego, oraz Lwowska Dywizja Piechoty. 15 maja weszło do akcji zgrupowanie gen. Wacława Iwaszkiewicza, uderzając z trzech stron na Sambor.

25 maja oddziały polskie doszły do linii Bolechów – Chodorów – Bóbrka – Busk. W tym samym czasie, 25 maja, armia rumuńska wraz z 4 Dywizją Strzelców Polskich rozpoczęła zajmowanie południowo-zachodnich terenów ZURL (Pokucia) z Kołomyją i Śniatyniem.

Część oddziałów ukraińskich (1 Brygada Górska UHA i Grupa „Hłyboka”) utraciły styczność z głównymi siłami, i zmuszone były przejść na Zakarpacie, gdzie zostały internowane przez władze czechosłowackie.

Zmusiło to dowództwo UHA do przesunięcia oddziałów na południowy wschód Galicji, ograniczony rzekami Zbrucz-Dniestr. Po odpoczynku i reorganizacji 7 czerwca oddziały Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej (UHA)  pod dowództwem gen. Ołeksandra  Hrekowa  przystąpiły do kontrofensywy („ofensywa czortkowska”).

W ciężkich bojach udało im się odrzucić wojska polskie na linię Dniestr – Gniła Lipa – Przemyślany – Podkamień, co obudziło nadzieję na zwycięstwo, i w konsekwencji spowodowało odrzucenie polskiej propozycji przymierza i utworzenia linii demarkacyjnej, zwanej linią Delwiga.

W niedługim czasie jednak siły UHA zostały ponownie wyparte na pozycje wyjściowe nad Dniestrem i Zbruczem. 28 czerwca 1919 roku armia polska przełamała front pod Jazłowcem i 16 lipca  zmusiła siły UHA do wycofania się za Zbrucz, na teren Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Oddziały UHA zostały użyte w celu wsparcia wojsk URL w walce z bolszewikami. Już 25 lipca na przeciw bolszewickiego frontu ruszył II Korpus Halicki, a reszta UHA wyruszyła 2 sierpnia 1919 (operacja kijowska).

Po zajęciu Lwowa, 22 listopada 1918 polskie władze wojskowe zatrzymały jako zakładników ukraińskich polityków:

Juliana Romanczuka, Kyryła Studynśkiego, Wołodymyra Ochrymowycza, Wołodymyra Starosolskiego, Iwana Kiweluka, Wołodymyra Baczynśkiego, Iwana Kurowcia.

Następnie rozpoczęto akcję internowania w obozach Ukraińców „podejrzanych o działalność na szkodę państwa polskiego”, w tym urzędników Zachodnio Ukraińskiej Republiki Ludowej ( ZURL), oraz żołnierzy Armii Halickiej.

Utworzono obozy internowania m.in. w Brześciu, Dąbiu, Dęblinie, Kaliszu, Lwowie, Modlinie, Pikulicach, Przemyślu, Strzałkowie, Szczypiornie, Tarnopolu, Tomaszowie, Wadowicach, Wiśniczu.

W końcu 1919 roku w obozach przebywało ogółem ok. 23 – 24 tysiące internowanych Ukraińców, a w sumie  przebywało w nich około 100 tysięcy Ukraińców. Około 20 – 25 tysięcy zmarło w obozach, głównie wskutek epidemii tyfusu i czerwonki.

Dekretem Naczelnika Państwa z 10 stycznia 1919 roku zlikwidowano Polską Komisję Likwidacyjną.

Na jej miejsce powołano Komisję Rządzącą dla Galicji, Śląska Cieszyńskiego, Orawy i Spisza.

7 marca 1919 roku rozporządzeniem Rady Ministrów ustanowiono Generalnego Delegata Rządu, który posiadał uprawnienia dawnego namiestnika Galicji, wyłączając z jego jurysdykcji radę szkolną, dyrekcję skarbu, zarząd lasów i dóbr państwowych. Ustawą z 30 stycznia 1920 roku rozwiązano Sejm Krajowy Galicji i Wydział Krajowy, wprowadzając tymczasowy samorząd. Ustawą z 3 grudnia 1920 roku wprowadzono nowy podział administracyjny byłego Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim oraz obszarem Spisza i Orawy na 4 województwa: krakowskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie.

Poważne niebezpieczeństwo  zagrażało również ziemiom północno-wschodnim Rzeczypospolitej (m.in. Wileńszczyźnie), które po wycofaniu wojsk niemieckich zajęli bolszewicy.

 

AGRESJA ROSJI SOWIECKIEJ ZATRZYMANA – POLSKA RATUJE EUROPĘ

 

Wojnę sowiecko – polską rozpoczęła agresja Rosji Sowieckiej na Polskę, która była przecież tym korytarzem wiodącym do bolszewickiego podboju Europy.

Wojna zaczęła się już na początku 1918 roku, aby rozszerzyć rewolucję bolszewicką w Europie. O wojnie zadecydowało Biuro Polityczne partii bolszewickiej – Włodzimierz Lenin, Józef Stalin, Lew Trocki, Lew Kamieniew.

Istniała jedyna droga aby swój cel osiągnęli; droga na Berlin i połączenie sił sowieckich z potęgą niemieckiego proletariatu i uprzemysłowionej gospodarki.    A właśnie Polska stanęła w tych zdawałoby się otwartych drzwiach do Europy.

 

PRZEDMURZE CHRZEŚCIJAŃSTWA – ANTEMURALE  CHRISTIANITATIS

 

Polskę stanowiącą Przedmurze Chrześcijaństwa, siły rewolucji bolszewickiej zamierzały zmienić na przedmurze mongolskie, zaprowadzić swoje komunistyczne porządki.

Przedmurzem Chrześcijaństwa nazywano także Bizancjum oraz Węgry.

Polskę zaczęto określać w ten sposób w XV w. Wydaje się, że polska dyplomacja posługiwała się tym pojęciem, by dowodzić, że Rzeczypospolita Obojga Narodów, broniąc swych granic przed Tatarami i Turkami, działa na korzyść całego świata chrześcijańskiego.

Sława Polski – antemurale christianitatis – rosła głównie dzięki obcym pisarzom, takim jak: humanista i dyplomata Filip Buonacorsi, zwany Kallimachem, wybitni humaniści Sebastian Brant, Niccolò Machiavelli i Erazm z Rotterdamu. Może to dowodzić powszechnego wśród europejskich elit przekonania, że Polska stoi na straży chrześcijańskiej Europy.

Już w listopadzie 1918 roku Józef Stalin drogę do Europy określił jako biegnącą przez „polskie przepierzenie”, które miała Armia Czerwona sforsować za jednym zamachem.

Wojna sowiecko-polska weszła wtedy w decydującą fazę.

Armia Czerwona przygotowywała od stycznia potężne uderzenie , które miało w maju rozbić Wojsko Polskie na froncie białoruskim. Naczelnik państwa Józef Piłsudski chciał uprzedzić to uderzenie i podjąć próbę realizacji najambitniejszego zadania.

Pragnął utrwalić niepodległość Polski poprzez ostateczne rozbicie imperialnego więzienia narodów na wschód od niej. Uzyskanie niepodległości przez Ukrainę miało zabezpieczyć nie tylko Polskę, ale także pozwolić na wolny rozwój mniejszych narodów od Kaukazu do Bałtyku. Tego celu nie udało się jednak w pełni osiągnąć. Żywioł niepodległościowy na Ukrainie okazał się zbyt słaby, a i siły Polski nie wystarczające do prowadzenia samotnej walki o przyszłość całej Europy Wschodniej, nie tylko przeciw Rosji Sowieckiej, ale także wbrew stanowisku głównych mocarstw zachodnich ( Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych ), które przyzwyczaiły się widzieć na tym obszarze jeden czynnik siły – Rosję.

Wielka Brytania w szczególności chciała się wówczas porozumieć z Moskwą nawet z „czerwoną” Moskwą jako jedynym na wschód od Niemiec istotnym partnerem w układaniu nowego ładu Europy po wielkiej wojnie.

Brytyjski premier David Lloyd George dążył od kwietnia 1920 roku do bezpośredniego porozumienia z Leninem jako rzeczywistym gospodarzem nie tylko Rosji, ale także patronem owego nowego ładu w Europie Wschodniej.

Polska niepodległa polityka, uwzględniająca istnienie innych, mniejszych państw na tym obszarze, a także zwracająca uwagę na ideologiczny charakter sowieckiego niebezpieczeństwa dla całej Europy – była w tej perspektywie  tylko przeszkodą.

Lenin wysłał do Londynu Lwa Kamieniewa, członka Politbiura, aby podtrzymał iluzję porozumienia państwa sowieckiego z Zachodem  za cenę oddania pod kontrolę Moskwy całej Europy Wschodniej.

Jednak w miarę odzyskiwania militarnej inicjatywy w wojnie z Polską i postępów Armii Czerwonej na zachód korciło go rzucenie rękawicy całemu systemowi wersalskiemu w Europie. Front Zachodni Michaiła Tuchaczewskiego miał ruszyć „przez trupa białej Polski” na Berlin. Nie tylko Polska miała być zsowietyzowana.

Skalę ambicji bolszewickiego kierownictwa latem 1920 roku oddaje najpełniej wymiana depesz między Leninem, a Stalinem ( który bezpośrednio nadzorował wówczas natarcie Armii Czerwonej na Lwów ).

23 lipca Lenin pisał do Stalina: „Uważam ,że należałoby w tej chwili pobudzić rewolucję we Włoszech. Uważam osobiście, że należy w tym celu sowietyzować Węgry, a być może także Czechy i Rumunię”.

Stalin, który obiecywał w ciągu tygodnia zająć Lwów, następnego dnia odpowiedział – „teraz kiedy mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej, czy bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną , byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech.

Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nieokrzepłych państwach jak Węgry, Czechy, (Rumunię przyjdzie rozbić). 

Najkrócej mówiąc trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako tako podreperować swojej rozwalającej się fury”.

Stalin, zanim ruszył pod Lwów, zdążył już zająć się opracowaniem teoretyczno – ustrojowych rozwiązań, aby poszerzyć sowieckie imperium. We wcześniejszym liście do Lenina zwracał uwagę, że przyszłe sowieckie Niemcy, sowiecka Polska, Węgry, czy Finlandia nie powinny być od razu przyłączone do sowieckiej Rosji na takiej samej federacyjnej zasadzie jak Baszkiria, czy Ukraina, ale zasługują na wprowadzenie dla nich zasady konfederacji, czasowo honorującej tradycje ich jako odrębności państwowe.

Trocki z kolei nalegał 17 lipca na zwiększoną agitację wśród polskich robotników i chłopów w celu zaszczepiania w ich świadomości nowych bohaterów narodowych których dotąd nie znali towarzyszy Dzierżyńskiego, Marchlewskiego, Radka, Unszlichta i innych.

Oni mieli zastąpić Piłsudskiego, Dmowskiego, Witosa, czy Paderewskiego w nowej Polsce.

W Moskwie trwał II kongres Międzynarodówki Komunistycznej. Delegaci z entuzjazmem patrzyli na wielką mapę, na której codziennie przesuwały się na zachód czerwone chorągiewki.

Izaak Babel, wielki pisarz, a w lecie 1920 roku politruk towarzyszący 1. Armii Konnej Siemiona Budionnego w wielkim rajdzie na Polskę tak zapisywał na gorąco swoje wrażenia z tego momentu:

– „moskiewskie gazety z 29 lipca. Otwarcie II kongresu Kominternu, nareszcie urzeczywistnia się jedność ludów, wszystko jasne ; są dwa światy i wojna jest wypowiedziana. Będziemy wojować w nieskończoność. Rosja rzuciła wyzwanie. Ruszamy w głąb Europy aby zdobyć świat.

Czerwona Armia stała się czynnikiem o znaczeniu światowym”.

Podniecony otwierającymi się perspektywami Lenin jeszcze 12 sierpnia nawoływał ze zniecierpliwieniem na posiedzenie Politbiura.

 

DOBIĆ POLSKĘ

 

 „Z politycznego punktu widzenia jest arcyważne, aby dobić Polskę”.

Polska jednak dobić się nie dała. Rozczarowanie Lenina było wielkie.

Zderzenie z siłą ugruntowanego w zdecydowanej większości społeczeństwa dojrzałego patriotyzmu było dla bolszewików zjawiskiem nowym.

Próba sowietyzacji Polski rozbiła się o to, co Richard Pipes nazwał europejskim nacjonalizmem, a co tak korzystnie odróżniło sytuację Polski od anomii społecznej, na której bolszewicy zbudowali swój sukces w Rosji, na Ukrainie, czy Białorusi.

 

PRZEKLĘTA CIEMNA POLSKA

 

„Przeklęta ciemna Polska”, jak pisał 4 września Kliment Woroszyłow, towarzysz Stalina z walk pod Lwowem – wykazała „szowinizm i tępą nienawiść do „ruskich„. Nie było już mowy przez następnych dwadzieścia lat – o sowieckiej Czechosłowacji, Węgrzech, Rumunii, w mocy pozostały traktaty pokojowe bolszewików z „burżuazyjnymi” rządami małych republik bałtyckich. Lenin zweryfikował stanowczo całość swojej strategii: pomoc „moralna” i materialna dla sprawy rewolucji w państwach imperialistycznych miała być utrzymana, a nawet zintensyfikowana, w szczególności na terenie kolonii, natomiast wykluczone zostało na długie lata bezpośrednie angażowanie militarne państwa sowieckiego w eksporcie rewolucji.

W każdym razie na terenie Europy. System wersalski został na 20 lat ocalony w Bitwie Warszawskiej, a później niemeńskiej.

Wraz z nim ocalała szansa niepodległego rozwoju Europy Środkowo – Wschodniej. Przynajmniej jej części i przynajmniej na pewien czas. Cena nie była mała.

Blisko sto tysięcy poległych i zmarłych w tej wojnie żołnierzy, młodych ochotników, których symbolem stali się akademicy warszawscy walczący pod Radzyminem pod duchowym przywództwem  księdza Ignacego Skorupki, akademicy lwowscy – Orlęta Lwowskie, z polskich Termopil – Zadwórnej, ochotniczki broniące bohatersko Płocka i Włocławka.

Ne zapominajmy o polskich jeńcach, którzy nigdy nie powrócili z sowieckiej niewoli.

Wykazujący się najwyższym poświęceniem młodzi członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), którzy zbierali informacje wywiadowcze na zapleczu sowieckiego frontu.

Racje w tej wojnie były podzielone. Na pewno nie w lipcu i sierpniu 1920 roku. Agresywny, totalitarny imperializm sowiecki niósł przemoc fizyczną i cywilizacyjną.

Narzucał siłą zmianę tożsamości swoim nowym poddanym.

Mieli stać się wyznawcami komunistycznej ideologii, opartej w swym rdzeniu na klasowej nienawiści, na stałym resentymencie wobec tych którym powodzi się lepiej, wobec tych którzy wierzą w coś lepszego niż partia. Rację mieli tylko ci którzy bronili Ossowa, bronili Polski, bronili Europy, bronili Boga.

Nie ci, którzy chcieli przygnieść Ossów, Polskę, Europę i Boga ciężarem czerwonej gwiazdy.

I o tej racji, racji polskiej z sierpnia 1920 roku, nie wolno nam zapominać.

Nie wolno nam zapominać jeśli mamy pozostać Polakami, a także jeżeli Europa ma zachować rdzeń swej duchowej tożsamości, tej w której jest wolność i chrześcijaństwo. W maju 1920 roku, kiedy żołnierz polski zmagał się z Armią Czerwoną o przyszłość Europy Wschodniej, w Wadowicach urodził się Karol Wojtyła.

Wyobraźmy sobie, że Polska poddaje się dyktatowi Lenina w sierpniu 1920 roku. Że powstaje nowa, skrojona według projektu Stalina, polska republika sowiecka.

Czy młody Karol mógłby usłyszeć o Bogu? Mógłby stać się Polakiem?

Te pytania dotyczą całego pokolenia – najwspanialszego bodaj w XX wieku pokolenia Polaków, urodzonych i wychowanych w wolnej Ojczyźnie.

Te pytania dotyczą także nas, dzieci i wnuków tego pokolenia. Owe pytania, pytania o pamięć roku 1920 przekształcają się dzisiaj w pytania jeszcze poważniejsze: czy chcemy nadal być Polakami, czy chcemy walczyć (walczyć naszą pracą, naszą odwagą dawania świadectwa swojej tożsamości) o Polskę i Europę wierną swym najlepszym duchowym tradycjom?

Czy chcemy Polski suwerennej, niepodległej, gotowej wspierać wolność mniejszych narodów naszej części kontynentu, czy godzimy się z rolą pionków ustawianych na geopolitycznej mapie przez mocarstwa lekceważące mniejszych i słabszych i narzucające im bezwzględnie dyktat swoich ideologicznych preferencji?

 

BITWA WARSZAWSKA STRATEGIA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

 

Bitwa Warszawska – „Cud nad Wisłą”– stoczona w dniach 13 – 25 sierpnia 1920 roku w czasie wojny polsko  -bolszewickiej – uznana za osiemnastą na liście przełomowych bitew w historii świata, zdecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę i nierozprzestrzenieniu się rewolucji komunistycznej na Europę Zachodnią.

Kluczową rolę odegrał manewr Wojska Polskiego oskrzydlający Armię Czerwoną przeprowadzony przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego, wyprowadzony znad Wieprza 16 sierpnia, przy jednoczesnym związaniu głównych sił bolszewickich na przedpolach Warszawy.

 Tak oto Polska ocaliła siebie i Europę przed klęską „Widma krążącego po Europie, widma komunizmu”, deklaracji programowej Związku Komunistów (niemieckiej partii komunistycznej) napisanej przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa na przełomie lat 1847 i 1848 i ogłoszoną w lutym 1848 roku w Londynie.

Edgar Vincent,  wicehrabia D’Abernon (ur. 19 sierpnia 1857, zm. 1 listopada 1941) – brytyjski polityk, dyplomata, pisarz, Bitwę Warszawską (Pod Warszawą 1920 roku) ocenił jako „ osiemnastą decydującą bitwę w dziejach świata” W swojej książce „ Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata” rok wydania 1932  napisał m.in.:

„(…)współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń, posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które byłoby mniej doceniane.

Gdyby bitwa pod Warszawą skończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęła by otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji… w wielu sytuacjach historycznych Polska była przedmurzem Europy przeciw inwazji azjatyckiej… w żadnym momencie zasługi, położone przez Polskę nie były większe, w żadnym wypadku niebezpieczeństwo nie było groźniejsze… zwycięstwo zostało osiągnięte dzięki strategicznemu geniuszowi jednego człowieka i dzięki przeprowadzeniu przez niego akcji tak niebezpiecznej, że wymagała ona nie tylko talentu, ale i bohaterstwa(…)”.

Po obronie Warszawy wojna nie była jednak jeszcze rozstrzygnięta. Pod koniec sierpnia na froncie południowym pod Komarowem Wojsko Polskie  pokonało   Armię Konną Budionnego, a w drugiej połowie września 1920 roku na froncie północnym rozbiło bolszewików w bitwie nad Niemnem.

Nieocenione zasługi w zwycięstwo nad bolszewikami wniósł polski radiowywiad – najdoskonalsze źródło wiedzy o działaniach Armii Czerwonej, który rozszyfrował nadawane drogą radiową depesze o planach nieprzyjaciela (m.in. polscy kryptolodzy przed bitwą warszawską łamali szyfr „Rewolucja”, który służył do szyfrowania rozkazów armii nacierających na Warszawę).

 

POLSKIE LEGIONY OFIARNY STOS

 

Marszałek Józef Piłsudski po 123 latach zaborów odzyskał dla Polski niepodległość. 

 

„Obserwowałem zawsze, że w mieście, gdzie leguni się zjeżdżają, ludzie dzielą się na smutnych i wesołych ludzi, co przy dźwiękach „My Pierwsza Brygada” zatykają uszy, i na tych, co melodię podśpiewują lub chociażby nucą. Życzyłbym bardzo, by w Lublinie

tych drugich było więcej niż pierwszych”

 

Józef Piłsudski, 9 sierpnia 1924 r.

 

Marszałek Józef Piłsudski stwierdził, iż „kulturę polską ożywiły pieśni żołnierskie. Jeżeli pieśń ma jakieś znaczenie, jeżeli to, co jest piękne, co odpowiada głębokiej potrzebie duszy, ma jakiś wpływ – to pieśń żołnierska”.

Pieśń żołnierska i legionowa zajmuje w historii miejsce szczególne. Jest ona doskonałym źródłem poznania odczuć i nastrojów tych, którzy 3 sierpnia 1914 roku poszli „czynem wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania„, choć „nie grały im surmy bojowe i nie huczał im róg”.

Bo czyż ta pieśń powstająca w tak różnych miejscach na „Drodze ku Niepodległości”: w marszu i bitwie, w okopach i przy ogniskach leśnych nie oddaje najlepiej klimatu wydarzeń, których świadkami i twórcami byli żołnierze Komendanta Józefa Piłsudskiego a później ich następcy w walce o Wolność?

Istotnie, pieśń w sposób niezwykle pełny oddaje to, „co się komu w duszy śni”, jak pisał w „Weselu” Stanisław Wyspiański.

Pieśń legionowa i żołnierska to pełna gama nastrojów duszy żołnierskiej: to radość „Pierwszej Kadrowej”, ale i smutek za Jasieńkiem, co „tam nad jarem gdzieś w wojence padł”.

To werwa i humor ułanów – „malowanych dzieci”, ale i zaduma nad „wojenką – cudną panią„. To także duma rycerska „Pierwszej Brygady”…

 

Adam Mickiewicz w „Konradzie Wallenrodzie” napisał: „Płomień rozgryzie malowane dzieje, skarby mieczowi spustoszą złodzieje. Pieśń ujdzie cało”. Pieśń żołnierska, legionowa, ułańska uszła cało, przeżyła zawieruchy wojenne, okupację i ponure lata zniewolenia komunistycznego, kiedy to tworzyła specjalny gatunek „piosenki zakazanej”… „

 

Polskie Legiony – I Kadrowa pod Jego dowództwem śpiewały  hymn:

 

Legiony to – żołnierska buta

Legiony to – ofiarny stos

Legiony to – rycerska nuta

Legiony to – straceńców los!

 

Refren

 

My Pierwsza Brygada

Strzelecka gromada

Na stos rzuciliśmy swój życia los

Na stos – na stos!

 

Nie chcemy już od was uznania

Ni waszych mów ni waszych łez

Skończyły się dni kołatania

Do waszych dusz do waszych serc

 

Refren 

My Pierwsza Brygada…

 

Umieliśmy w ogień zapału

Młodzieńczych wiar rozniecić skry

Niech życie swe dla ideału

I swoją krew i marzeń sny

 

Refren  

My Pierwsza Brygada…

 

Potrafim dziś dla potomności

Ostatki swych poświęcić dni

Wśród fałszów siać siew szlachetności

Miazgą swych ciał żarem swej krwi

 

 

Refren

 My Pierwsza Brygada…

 

Krzyczeli żeśmy stumanieni

Nie wierząc nam że chcieć to móc

Laliśmy krew osamotnieni

A z nami był nasz drogi wódz

 

Refren.

My Pierwsza Brygada…

 

Autorami hymnu Legionów są Tadeusz „Kostek” Biernacki, lub Andrzej  Hałaciński. Jak twierdził Biernacki ułożył tekst wspólnie z kolegami w nocy z 16 na 17 lipca 1917 roku, gdy przewożeni byli jako internowani przez Niemców do Szczypiorna w związku z kryzysem przysięgowym.

Andrzej Hałaciński także przyznawał się do pieśni i podawał, że powstała w Tyrolu w tym samym 1917 roku.

Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski nazwał ją „najdumniejszą pieśnią jaką kiedykolwiek Polska stworzyła”.

 

  Aleksander Szumański „Głos Polski” Toronto 09.11. 2011

 

 

Dokumenty, źródła, cytaty:

 

– dr Lucyna Kulińska – wykłady,

 

– prof. Andrzej Nowak wykład „Solidarni 2010”,

 

– prof. Andrzej Nowak  „Dziedzictwie roku 1920″ -„Nasz Dziennik” 13 – 15 sierpnia 2011,

 

– prof. Lech Wyszczelski „Wojna o Kresy Wschodnie 1918 – 1920,

 

– prof. VHR. D’Abernon „Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą 1920 r.” PWN Warszawa 1932 rok,

 

– Adam Dziurok, Marek Gałęzowski, Łukasz Kamiński (prezes IPN) , Filip Musiał „Od niepodległości do niepodległości” historia Polski 1918 – 1989 wyd. IPN Warszawa 2011

 

– Norman Davies              „Boże igrzysko”

 

 

 

0

Ryszard Wardyn

Przyjaciel ze Lwowa Aleszuma

13 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758