Gdybym miał dziś wytypować najlepszą książkę dla 5 letniego dziecka nie wahałbym się ani sekundy. Jest nią 300 stronicowy, bogato ilustrowany wybór wierszy Marii Konopnickiej, Juliana Tuwima, Aleksandra Fredry i Urszuli Kozłowskiej pod tytułem: „Polscy poeci dzieciom”. Pozycja ta po raz pierwszy wydana została w 2006 roku, w półtwardej oprawie o wymiarach 15×18,5 cm, na mocnym papierze dobrej jakości, przez „Firmę Księgarską Olesiejuk” sp zoo. Zilustrowały ją dwie panie: Małgorzata Goździewicz i Elżbieta Śmietanka-Combik. Ich ilustracje mają najważniejsze dla nas atuty. Są harmonijne, czyste kolorystycznie i kompozycyjnie uporządkowane, czyli piękne. Nie koncentrują się na podtekstach, zakamuflowanych aluzjach, eksperymentach i udziwnieniach formalnych jak większość współczesnych ilustracji, za to starają się jak najbardziej nasycić rzeczywistość obrazu rozpoznawalnymi szczegółami. Dobrze kotwiczą treść wierszy […]
Gdybym miał dziś wytypować najlepszą książkę dla 5 letniego dziecka nie wahałbym się ani sekundy. Jest nią 300 stronicowy, bogato ilustrowany wybór wierszy Marii Konopnickiej, Juliana Tuwima, Aleksandra Fredry i Urszuli Kozłowskiej pod tytułem: „Polscy poeci dzieciom”. Pozycja ta po raz pierwszy wydana została w 2006 roku, w półtwardej oprawie o wymiarach 15×18,5 cm, na mocnym papierze dobrej jakości, przez „Firmę Księgarską Olesiejuk” sp zoo. Zilustrowały ją dwie panie: Małgorzata Goździewicz i Elżbieta Śmietanka-Combik. Ich ilustracje mają najważniejsze dla nas atuty. Są harmonijne, czyste kolorystycznie i kompozycyjnie uporządkowane, czyli piękne. Nie koncentrują się na podtekstach, zakamuflowanych aluzjach, eksperymentach i udziwnieniach formalnych jak większość współczesnych ilustracji, za to starają się jak najbardziej nasycić rzeczywistość obrazu rozpoznawalnymi szczegółami. Dobrze kotwiczą treść wierszy w obrazie, a obraz w wyobraźni dziecka.
Przez kilka lat szukaliśmy takiej pozycji na polskim ryku. Od tamtej pory szukamy drugiej podobnej książki, co o tym rynku mówi wiele. Nie szukaliśmy konkretnego tytułu, raczej chodziło o rzecz spełniającą określone przez nas wymagania. Niezbyt wyśrubowane z resztą, które jak się okazało tylko ta pozycja jako tako usiłowała spełnić. A przecież na naszym rynku winno znaleźć sobie stałe miejsce co najmniej kilkanaście podobnych wyborów poezji, przeznaczonych dla każdej grupy wiekowej spełniających określone przez nas (rodziców) minimum. Zamiast nich mamy śmieci. Całe mnóstwo bubli, z roku na rok coraz bardziej uproszczonych pod względem treści, tęczowo kolorowych, objętościowych i bezwartościowych. Świadczących o systematycznym, postępującym regresie intelektualnym konsumentów – zwłaszcza ludzi, którzy podejmują decyzje o zakupie, takiej a nie innej, książki dla dzieci.
Jakie więc były (są) te nasze wymagania?
Dlaczego piszę o tym akurat tu i teraz? Otóż właśnie zakończyliśmy w naszej rodzinie wieloletnią wspólną przygodę z tytułową książką. Moja młodsza córka Ania nauczyła się ostatniego już wiersza. Sukces tego projektu był większy niż oczekiwaliśmy. Dzięki niemu nasze córki znają na pamięć i potrafią recytować wszystkie wiersze z tego ponad trzystu stronicowego wyboru poezji.
Jest to niemałe osiągnięcie dla pięcio, sześciolatków, które oczywiście wymagało odpowiedniego uhonorowania. Z tej okazji moje recytatorki otrzymały stosowne dyplomy i wyrazy uznania. Są z nich bardzo dumne. Ich satysfakcja była tak wielka, iż w naturalny sposób oczekiwały, że wkrótce próżnię po ulubionej poprzedniczce wypełni kolejna książka, zdolna zapewnić kontynuację przygody. Niestety do tej pory nie udało nam się znaleźć na rynku niczego nadającego się do takiego zastosowania. Być może mój tekst zainspiruje jakieś wydawnictwo do rychłego wypełnienia tej luki rynkowej?
Doświadczenia i metody wypracowane podczas naszego przedsięwzięcia edukacyjnego są warte upowszechnienia wśród innych. Zwłaszcza wśród polskich rodziców, dla których ważne jest prawidłowe rozwijanie naturalnych zdolności i talentów ich własnych dzieci. Zwłaszcza rodziców przerażonych upadkiem moralnym reżymowego szkolnictwa, zdecydowanych iść pod prąd neomarksistowskim trendom, mającym na celu ogłupienie i zbicie w przyszłości ich pociech w pseudoekologiczną biomasę niezdolną do samostanowienia. Moim zdaniem jest to konkretna odpowiedź na pytanie: co robić?, na czym się dziś skupić kiedy świat idzie na przód, a ten przód bardziej podobny do tyłu? Jak się odnaleźć w szumie informacyjnym współczesności? Nie jest to co prawda odpowiedź kompleksowa i zbyt usystematyzowana, ale za to konkretna, możliwa do realizacji praktycznie przez każdego i nie mam żadnych wątpliwości, że wartościowa.
Jestem ojcem. Bronię rodziny przed pedofilią instytucjonalną