Rzeczą kuriozalną jest, że bojownicy o zupełnie inne wartości niż reprezentuje Hajdarowicz, biorą od Hajdarowicza wypłaty, a po fajrancie piszą publiczne donosy na szefa. Coś tu ewidentnie nie gra z tym lizaniem, powiedzmy ciastka, przez szybę.
Nie ja tak uważam, ale dotychczasowa redakcja Uważam Rze, dokładnie w tym duchu się wypowiada, co gorsze zachowuje. Mamy do czynienia z jakąś mentalną pułapką, wszyscy, którzy pamiętają czasy PRL podświadomie uciekają do słodkich lat dzieciństwa i wczesnej młodości. Oddzielną sprawą jest, w jaki sposób nastąpiło przejęcie Rzeczpospolitej i przyległych, tutaj chyba nikt przy trzeźwym umyśle nie będzie podważał, że to dogadana akcja polityczna, dogadana między rządem Tuska i biznesmenem Hajdarowiczem. Można to sobie nazywać jak się komu podoba, mnie się podoba kant, zwykły polityczny kant, ale na tym moje oburzenie się kończy. Tacy Panowie jak Wildstein, Ziemkiewicz, Karnowski, Janke, Zaremba nie urodzili się wczoraj. Doskonale wiedzieli, już pierwszego dnia, jak się skończy lub z dużym prawdopodobieństwem może skończyć przejęcie dziennika i tygodnika przez dobrze znanego, kojarzonego z lewicowo-libaralnym nurtem biznesmena. Skąd zatem to naiwne zaskoczenie i co gorsze żałosne zachowania? Potrafiłbym poszukać łagodniejszego sformułowania, ale niestety listy w stylu peerelowskim „w obronie Po prostu”, kojarzą mi się fatalnie. PRL się skończył, mamy PRL II, a w nim nie ma litości, na miejscu Hajdarowicza nie tylko ośmieszyłbym SDP i innych sygnatariuszy, o zgrozo i komedio, rekrutujących się pracowników Hajdarowicza, ale zwyczajnie wywaliłbym z roboty.
Rzeczą kuriozalną jest, że bojownicy o zupełnie inne wartości niż reprezentuje Hajdarowicz, biorą od Hajdarowicza wypłaty, a po fajrancie piszą publiczne donosy na szefa. Coś tu ewidentnie nie gra z tym lizaniem, powiedzmy ciastka, przez szybę. Ani etycznie, ani racjonalnie, a już na pewno wolnorynkowo tej postawy obronić się nie da. Doskonale rozumiem, że w przestrzeni publicznej częściej obowiązuje instynkt, odruch solidarnościowy lub wymiotny na pojedyncze hasła i zachowania, ale jeśli w Polsce ma narodzić się jakiś zalążek normalności, to nie da się bazować i tkwić mentalnie w PRL, tylko dlatego, że „naszych biją”. Obojętnie czy ludzki pan, czy nieludzki, obojętnie czy złodziej, czy filantrop, nabył i ma prawo robić co mu się podoba. Więcej trzeba powiedzieć, skoro istnieje powszechne przekonanie, że nabył nieuczciwie i w niecnych celach, to tym bardziej pytam, co jeszcze w tym biznesie robią ludzie, którzy 90% swojej twórczości poświęcali zwalczaniu takich metod? Oni są w środku nowego biznesu Hajdarowicza, pozostali strzelają jak tam naprawdę jest. Mnie się nie bardzo chce strzelać, ale pisanie listów publicznych, pracownicze korespondowanie z szefem przez Internet nie świadczy o normalnych stosunkach. Człowiek dorosły, poważny, pewny swojej wartości dziękuje za współpracę, zabiera torebkę i wychodzi ze studia. Takich dorosłych postaw nie widzę, zamiast nich dziecinada peerelowska i martwi mnie takie zachowanie podwójnie.
Tłumaczę sobie dziecinadę jakąś rozpaczliwą bezradnością, jakimś apelem o przedłużenie smyczy, brakiem cywilnej odwag do podjęcie jedynej rozsądnej w tej sytuacji decyzji. Z drugiej, jeszcze gorszej strony potwierdza to pełen smutny przekrój polskiej rzeczywistości. Zupełny brak zdolności i nawet strach pomyśleć o zbudowaniu pierwszego w Polsce konserwatywnego medium o zdrowym, stabilnym finansowaniu, dającym niezależność. Zawsze odbywa się to na zasadzie przyklejenia do jakiejś spółki skarbu państwa, gdzie niczym w PRL można popsioczyć na władzę, czytaj właściciela, a przy tym z czystym sumieniem co miesiąc stawać przy kasie. Zniszczenie ostatniego ogólnopolskiego medium o charakterze konserwatywnym niezmiernie mnie cieszy, bo teraz jest taki stan rzeczy jaki w Polsce działał zawsze – nie ma wyjścia. Skończyła się prowizorka, sznurkiem wiązanie rozmaitych półśrodków, trzeba się Panowie ruszyć, postawić na szali własne nazwiska i je dokładnie zważyć, bo nie jest żadną sztuką siedzieć na pół-państwowym i czesać wypłaty. Sztuką jest podjąć ryzyko, zagrać o wszystko, zdobyć pozycję na rynku wbrew temu co się na rynku dzieje. Dotąd można się było pocieszać, że takie dobre rady są dywersją, czy innym sabotażem, teraz zwyczajnie nie ma wyjścia. W Polsce ogólnopolski konserwatywny dziennik jest skazany na sukces, trzeba to tylko i aż poukładać jak należy, zamiast liczyć na peerelowskie sentymenty.