Na polskojęzycznym portalu Onet kolejny atak na Polskę i jej słuszne żądania reparacyjne od Niemiec przypuszcza „historyk” Kazimierz Wóycicki.
Jak wynika z wikipedii ten prawie 70-latek z wykształcenia jest matematykiem (Uniwersytet Warszawski). Nadto zaliczył filozofię na KUL. Prawdopodobnie jest rekordzistą nie tylko polskim w długości pisania pracy magisterskiej. Wikipedia pisze dokładnie tak:
.
.
Pracę magisterską Absolut i wybór w filozofii Jean Grenier pisał u prof. Stefana Swieżawskiego (1967–1974).
(…)
Internowany podczas stanu wojennego (1981–1982). W latach 1983–1985 studiował politologię i historię współczesną na Uniwersytecie we Fryburgu. Był stypendystą KAAD oraz Fundacji Konrada Adenauera. W latach 1986–1987 był dziennikarzem sekcji polskiej BBC, twórcą licznych reportaży z Niemiec, a także wywiadów z K. Biedenkopfem i E. Kristoffersenem. Po powrocie do kraju objął funkcję sekretarza Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie odpowiedzialnego za kontakty zagraniczne. Jednocześnie był zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „Więź”. Odbył liczne wyjazdy do Niemiec w celu poszerzenia kontaktów „Solidarności” z partnerami niemieckimi. Współredagował List katolików polskich i katolików niemieckich oraz List intelektualistów polskich i wschodnioniemieckich.
W latach 1990–1993 był redaktorem naczelnym „Życia Warszawy”. Od 1993 do 1996 był dziennikarzem i redaktorem naczelnym działu informacji krajowej Wiadomości I Programu TVP. Był autorem cyklicznego projektu, finansowanego przez Fundację im. Friedricha Eberta, „Obrachunek z historią – wyzwanie europejskie” zakończonego publikacją Ofiary czy współwinni. Nazizm i sowietyzm w świadomości historycznej (1993–1996). W 1995 brał udział w programie badawczym „Kompleks wypędzenia” prowadzonym przez Artura Hajnicza i Włodzimierza Borodzieja.
.
W latach 1996–1999 był dyrektorem Instytutu Polskiego w Düsseldorfie, realizował m.in. projekt polsko-niemiecko-francuskiego okrągłego stołu, współinicjował projekt „Kaczmarek i inni”. W 1998 wziął udział w programie badawczym prowadzonym przez Instytut Zachodni im. Zygmunta Wojciechowskiego na temat grupy polskojęzycznej w Niemczech. Publikacja wyników badań ukazała się w tomie Być Polakiem w Niemczech. Był współzałożycielem i prezesem Instytutu Niemiec i Europy Północnej w Szczecinie. Kurator wystawy „Dwie bramy wolności” pokazywanej w Berlinie w rocznicę upadku muru berlińskiego (1999).
.
Pracę doktorską Niemiecki obrachunek z przeszłością 1933–1945 obronił w 2000 na Uniwersytecie Wrocławskim. Był współinicjatorem polsko-niemieckiego grona dyskusyjnego ekspertów „Grupa Kopernika”, wykładał w Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Szczecinie. Był tam również prezesem Instytutu Niemiec i Europy Północnej. W latach 2000–2004 pełnił funkcję dyrektora Instytutu Polskiego w Lipsku.
.
Od 2004 był dyrektorem szczecińskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Został wykładowcą na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2008 do 2010 doradca kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Wykłada na Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Wykładał gościnne na uniwersytetach w Brnie, Kamieńcu Podolskim, Lipsku i Ratyzbonie.
.
We wrześniu 2016 został wiceprzewodniczącym Partii Demokratycznej – demokraci.pl, a w listopadzie tego samego roku, po jej przekształceniu, Unii Europejskich Demokratów.
.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_W%C3%B3ycicki_(publicysta)
.
Jak zatem widać przez większość życia związany z Niemcami, na dodatek wiceprzewodniczący partii, w skład której wchodzili czołowi przedstawiciele tzw. lewicy laickiej z dawnej Unii Wolności oraz kilku członków LSD.
Te fakty Onet zataja, kwitując Wóycickiego krótko: historyk.
Oto on w całej postaci:
Tenże historyk pytany o należne Polsce reparacje (w końcu Niemcy z dymem puścili całą Polskę, a stolicę uczynili kupą kamieni) nazywa je… niemoralnymi!
Poniżej cały wywiad, jaki z Wóycickim przeprowadziła niemiecka i niemieckojęzyczna zarazem rozgłośnia:
Deutsche Welle: Pan należy do przeciwników domagania się od Niemiec reparacji wojennych, ale chyba jako pierwszy używa Pan argumentu, że są one niemoralne. Dlaczego?
.
Kazimierz Wóycicki: Moralność w polityce, choć wiemy jak o nią ciężko, polega na wysiłku zbliżania do siebie społeczeństw i narodów, a nie na prowokowaniu konfliktów. 70 lat po wojnie, kiedy nastąpiło daleko idące unormowanie stosunków polsko-niemieckich, takie żądania mogą powodować tylko emocje. I zamiast zbliżać ludzi, będą ich od siebie oddalać. Żądanie reparacji pobudza w Polsce antyniemieckie nastroje, rozdziera rany w jakimś stopniu już zabliźnione, ponieważ absolutna większość ludzi w Polsce urodziła się po wojnie, i to długo po wojnie. Powracanie do spraw wojny na zasadzie enumeracji indywidualnych krzywd, żądań prawnych może się tylko przyczynić do zła, jakim jest niezgoda, a nie do pojednania.
.
DW: A może to, co widzimy, nie jest rozbudzaniem emocji, tylko ich ujawnieniem? Może to pojednanie polsko-niemieckie nie było wcale tak głębokie, jak nam się wydawało?
.
KW: To jest z pewnością rozbudzanie emocji. O pojednaniu można zawsze powiedzieć, że nie jest dość głębokie. Historia jest pełna przykładów, że nawet po wielu pokoleniach można wrócić do dalekiej przeszłości, do spraw zdawałoby się całkiem zapomnianych, tylko po to, by rozpalić emocje i uczynić zaprzeszłe konflikty całkiem aktualnymi.
.
DW: Naprawdę nie widzi Pan nic dobrego w tym, że ten temat wszedł na porządek dnia polsko-niemieckich relacji? Przecież przeciętny Niemiec ma, co najwyżej blade pojęcie, jakie straty Polska poniosła wskutek wojny. Jeżeli jest czegoś świadomy, to zbrodni holokaustu i może jeszcze ofiar sowieckich. O Polsce wie mało, więc może to mu oczy otworzy?
.
KW: To nie ma nic wspólnego z otwieraniem oczu. Sądzę, że te postulaty są w Niemczech całkowicie niezrozumiałe. Niemiecki rozrachunek z latami 1933-1945 dotyczył nie tylko tego okresu, ale całej niemieckiej historii. I doprowadził Niemców do wniosku, że muszą być w Europie i żyć w zgodzie ze swoimi sąsiadami. Potępienie dla tamtego okresu jest w Niemczech absolutnie jednoznaczne.
.
DW: Czyli całkowicie odrzuca Pan tego rodzaju żądania?
.
KW: Próba obciążania współczesnego pokolenia Niemców winą jest czymś absolutnie kontra-produktywnym, co zamiast poszerzyć ich świadomość o tym, czym była II wojna dla Polski, musi wywołać tylko niezrozumienie. Co więcej, można by się spodziewać, że Niemcy gotowe byłyby wypłacić w formie gestu dobrej woli odszkodowania ostatnim ofiarom wojny – ludziom dziś już 90-letnim i starszym. Ale pewnie do tego nie dojdzie, gdy towarzyszą temu żądania reparacji.
.
DW: A może postawienie tego problemu ma znaczenie wychowawcze dla samych Polaków? Dla większości młodych ludzi w kraju II wojna światowa jest przecież już równie odległą historią, jak dla naszego pokolenia I wojna, czy może nawet powstanie styczniowe.
.
KW: Sądzę, że w Polsce wiedza o tym, czym była II wojna światowa, jest powszechna. Jeżeli wciąż się wie za mało o czymś, to raczej o roli Rosji w II wojnie światowej, bo nie tylko o Katyń tu chodzi. Dzisiaj zagrożeniem jest przede wszystkim agresywna polityka Kremla. Jedyną obroną zaś jest obecność Polski w Unii Europejskiej i w NATO. No i w tych właśnie ramach współpraca z Niemcami.
.
DW: Ale niewątpliwie zgadza się Pan, że o zbrodniach III Rzeszy należy wciąż mówić. Może nawet warto zadać sobie ten trud wyliczenia strat, które poniosła Polska, może także i inne kraje, by uświadomić żyjącym dziś, co w ogóle wojna znaczy? I przedstawić to nie w postaci abstrakcyjnych liczb, lecz obrazowo, tak, by można to ogarnąć rozumem?
.
KW: Oczywiście nie można zapominać ani o II wojnie światowej, ani o jej ofiarach. I to się przecież czyni. W literaturze, nie tylko naukowej, w filmie. To jest cały czas obecne w polskiej świadomości i świadomości europejskiej.
.
DW: A uważa Pan, że takie dążenie istnieje?
.
KW: Chyba tak jest, skoro nie zażądaliśmy reparacji od Rosji. Co zresztą też byłoby nonsensem. Ale ci, którzy tę kampanię rozpoczęli, zdają sobie sprawę, jak nierealne jest żądanie reparacji od Rosji, która i bez tego jest dostatecznie agresywna.
.
Natomiast pozwolili sobie na to względem Niemiec, które się rozliczają ze swoją zbrodniczą przeszłością. Może to zresztą wywołać niepotrzebne i pełne emocji polemiki, jeśli ktoś w Niemczech wpadnie na pomysł, albo zostanie mu to podpowiedziane, że Polska zyskała ziemie zachodnie i północne, stojące cywilizacyjnie wyżej, niż tereny wschodnie II Rzeczpospolitej. I że to były owe reparacje. Na przykład w Saksonii, gdzie wspierana przez Moskwę Alternatywa dla Niemiec ma tylu zwolenników, ktoś mógłby wystrzelić z pretensjami do Wrocławia i zacząć bredzić, że ziemie zachodnie są więcej warte niż polskie straty wojenne. Jasne, że spowodowałoby to oburzenie w Polsce, a pewnie również w Niemczech. Żądanie reparacji może po prostu sprowokować dyskusje, których być nie powinno.
.
.DW: Ale w tej chwili jeszcze żadne formalne działania w tym kierunku nie zostały podjęte.
.
.KW: Straty jednak już są, bo pewne rzeczy zostały powiedziane publiczne. PiS postawił się w bardzo trudnej sytuacji, bo prawnicy wiedzą, że tego nie da się porządnie uzasadnić. Jeżeli ta kampania będzie trwać, jeśli nadal będzie się mówić, że ci źli Niemcy, nie chcą odpowiadać na sprawiedliwe żądania ofiar wojny sprzed 70 lat, to będzie to złym znakiem dla całej Europy. Rosyjski trolling intensywnie wspiera takie nastroje, w myśl zasady, że wszystkich trzeba skłócić ze sobą.
.
Rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol
.
.
Wóycicki, lewicowy publicysta, w przeszłości związany z Mazowieckim a ostatnio z Frasyniukiem, mówi:
Próba obciążania współczesnego pokolenia Niemców winą jest czymś absolutnie kontra-produktywnym, co zamiast poszerzyć ich świadomość o tym, czym była II wojna dla Polski, musi wywołać tylko niezrozumienie. Co więcej, można by się spodziewać, że Niemcy gotowe byłyby wypłacić w formie gestu dobrej woli odszkodowania ostatnim ofiarom wojny – ludziom dziś już 90-letnim i starszym. Ale pewnie do tego nie dojdzie, gdy towarzyszą temu żądania reparacji.
.
Tymczasem 3 października 2010 roku Niemcy spłaciły wreszcie ostatnią ratę odszkodowań…. za I wojnę światową!
.
.
Jakoś pojednanie francusko-niemieckie, wcześniejsze od polsko-niemieckiego o 30-40 lat nie przeszkodziło w wypłaceniu tych pieniędzy. I to co do grosza, a raczej co do eurocenta.
Polska jednak ma siedzieć cicho i tylko udostępniać kolejne lokalizacje pod niemieckie hipermarkety, likwidujące w otoczeniu polski handel i oferujące gorsze jakościowo niż w Niemczech produkty za ciut wyższą cenę!
Bo wg takich demokratów jak Frasyniuk i Wójcicki przypadła nam rola taniej siły roboczej w eurokołchozie. Oczywiście za ich wyjątkiem, bowiem los odsadził ich w roli nadzorców.
Woytzicky jest typowym przykładem zaprzańca, których w naszej historii było wielu.
Porzucił Polskę i całkowicie utożsamia się z Niemcami.
Tymczasem samo ukazanie się wywiadu, i to firmowanego przez Deutsche Welle, mimo woli świadczy, że strzał polskiego rządu jest celny. I Niemcy nie wiedzą, jak zareagować.
Dlatego po raz kolejny w naszej historii ludzie „pełniący obowiązki Polaka” wypowiadają się w imieniu innych, powołując się przy tym na rzekomo istniejące prawo, chociaż o prawie tym nie mają pojęcia.
A reparacje za śmierć milionów, za zrujnowany kraj i za utratę 1/3 terytorium należą się Polsce jak psu kość.
Żaden zaprzaniec udający historyka tego faktu nie zmieni.
28.11 2017
.
.
.