Michalkiewicz i Ezop o o wojnie wilków z owcami.
24/10/2011
837 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
*** wpis metoda na studenta ( copy/paste ) ***
Funkcjonriusze „Gazety Wyborczej” rzuceni na religijny odcinek frontu ideologicznego próbują ośmielać współczesnych „labusiów”, by akomodowali Kościół do oczekiwań jego odwiecznych wrogów. Na początek, licząc zapewne, że mało kto pamięta już dzisiaj bajkę Ezopa o wojnie wilków z owcami, próbują ciąć po skrzydłach. Ezop bowiem opowiada, jak to prowadzące wojnę z owcami wilki wytłumaczyły owcom, iż do nich właściwie nic nie mają, a chodzi im tylko o wydanie psów-owczarków. Ale kiedy owce owczarki im wydały, wilki rozszarpały również owce, bo nie napotkały już żadnego oporu.
Dlatego też „Gazeta Wyborcza” od lat szczuje na Radio Maryja, jako najgorszą skazę na ciele Kościoła i w przeszłości szczucie to budziło pozytywny rezonans również wśród wpływowej części duchowieństwa. Uprzejmie zakładam, że najwyraźniej ludzie ci nie zdawali sobie sprawy, iż kiedy tylko padnie najbardziej wysunięty bastion, to na pierwszej linii ataku znajdą się właśnie oni.
Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Rozpętywana właśnie przez posła Palikota wojna religijna w Polsce może wreszcie pozwoli nawet tym najmniej spostrzegawczym i najbardziej tchórzliwym – bo z łotrami, to chyba przegrana sprawa – dostrzec, że to nie żarty, że to początek walki na śmierć i życie, w której w razie klęski nikt, również oni, nie zostaną oszczędzeni. I paradoksalnie, chwilowy sukces posła Palikota może stać się zapowiedzią jego przyszłej katastrofy – jednak pod warunkiem przełamania obecnego kryzysu przywództwa, który był nie do pomyślenia za życia błogosławionej pamięci Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Przy okazji:
Czytamy m.in.:
Kierownictwo „Gazety Wyborczej” od początku jej istnienia miało jeden cel: wychować i ukształtować nowe pokolenie. Dlatego, tworząc redakcję, sięgnięto głównie po psychologów i socjologów. Nie było między nimi żadnych sporów ideologicznych z prostego powodu – większość szefów „GW” wywodzi się z jednego środowiska: członków Komunistycznej Partii Polski i komunistycznego aparatu władzy.
Wyborcza została powołana do istnienia przy Okrągłym Stole. Z założenia miała być gazetą polityczną. Do dziś w „GW” pracują byli posłowie Adam Michnik, Witold Gadomski i Mirosław Czech. Ideologiczną linię pisma nakreślił na samym początku Michnik. Napisał, że największym zagrożeniem dla Polski są trzy fundamentalizmy: religijny, moralny i narodowy.
„Rozszyfrowując »fundamentalizmy« Michnika, okazuje się, że są to odwieczne ideały Polaków: Bóg, Honor, Ojczyzna” – napisał niedawno w „Codziennej” Jan Pospieszalski, przypominając swoisty manifest naczelnego „GW”.
W ciagu dwudziestu lat sprawowania faktycznego monopolu medialnego, srodowisku „GW” udalo sie wychowac i uksztaltowac nowe pokolenie – i tak rownolegle, obok pokolenia JPII mamy pokolenie Urbana, Michnika i Palikota.
Tegoroczne wybory to ukoronowanie dwoch dekad ciezkiej pracy staliniatek i fejginiatek, ideowych spadkobiercow Gramsciego.
Jakub Berman (1901-1984), Żyd warszawski, w swoim czasie kształtujący w imieniu Związku Sowieckiego całe życie Polski i pobłażający zbrodniom UB, przemawiał w roku 1946 na Zjeździe Gmin oraz Organizacji Syjonistycznych w Wałbrzychu: "Jak miną dwa-trzy pokolenia Polaków, to będziemy mogli robić z nimi, co tylko zechcemy" (Jerzy Pelc-Piastowski).
fragment kultowego tekstu Jerzego Niezbrzyckiego (Ryszarda Wragi) z drugiej połowy lat 40.: „Walka musi być bezwzględna, nie tylko z Sowietami, z Rosją, lecz z tymi wszystkimi, co w ten czy inny sposób, świadomie czy nieświadomie, przychodzą sowietyzacji z pomocą. Walka musi być bezwzględna nie tylko z ideą kapitulacji i ze zdeklarowanymi kapitulantami, lecz i z tymi wszystkimi, którzy w stosunku do kapitulacji i kapitulantów nie potrafią, czy nie chcą zająć zdecydowanie nieprzejednanego stanowiska, którzy dla tych, czy innych powodów zacierają linię podziału. Trzeba raz już skończyć z tym tchórzowskim, asekuranckim usprawiedliwianiem tych, którzy »poszli, bo wierzą«, »poszli, bo musieli«, trzeba skończyć z tym bronzowaniem rzekomo »porządnych« ludzi, którzy są po tamtej stronie, tworzeniem legend wokół ich »porządności« i »uczciwości«… Linia podziału musi być wyraźna i dokładna. Nie można pozwolić na to, by ktokolwiek wyobrażał sobie, że można w równie przyjacielskiej atmosferze zjeść śniadanie z »nieprzejednanym«, a kolację z »kapitulantem«”.