Postęp technologiczny nieubłaganie zmierza do wyeliminowania kierowców.
Czujniki parkowania powoli stają się standardem, podobnie jak asystent parkowania, dzięki któremu samochód sam parkuje. Systemy wykrywania obiektów, które w razie potrzeby uruchamiają hamulce, systemy kontrolujące skrajnie jezdni i w razie potrzeby korygujące tor jazdy też już nie są nowością.
Komisja Europejska rozważa wprowadzenie od 2020 r. obowiązkowego wyposażenia w „inteligentny tempomat” (ISA) wszystkich nowych samochodów sprzedawanych na terenie UE. ISA „dzięki GPS ustali gdzie jesteśmy i jaka jest przepisowa prędkość na drodze, po której właśnie się poruszamy. Wyświetli nam dozwoloną prędkość, a gdy ją przekroczymy da nam ostrzeżenie. Jeśli i to nie poskutkuje – nie zdejmiemy nogi z gazu, nie przyhamujemy – samochód sam się tym zajmie […] zredukuje moc silnika tak, by auto naturalnie wytraciło prędkość dostosowując się do tej maksymalnej dozwolonej na drodze. Przy włączonym systemie nawet wciskając gaz do dechy nie uda nam się przekroczyć dozwolonej prędkości”.
Można sobie rzecz jasna żartować, że do kompletu powinien jeszcze sam wysyłać mandat za przekroczenie prędkości. Szkopuł w tym, że żaden system nie jest stuprocentowo bezpieczny, a czym bardziej zaawansowany, tym większe ryzyko awarii. Ostatnio sam miałem okazję obserwować jak wygląda świat przez kilka dni bez prądu – bankomaty nie działają, kartą nie zapłacisz, BTS – y padły, więc telefony też nie działały… No i zawsze jest ryzyko, że system zaatakują hakerzy.
Zastanawia mnie, kto będzie płacić haracz zwany „obowiązkowym ubezpieczeniem OC” w sytuacji, gdy już kierowca zostanie zredukowany do roli pasażera podającego cel podróży? No i kto poniesie konsekwencje w razie wypadku?