Dyrektorzy, kierownicy ważnych urzędów i instytucji państwowych oraz samorządowych, prawnicy, nauczyciele akademiccy i osoby stanowiące elity społeczeństwa. Kpią sobie z prawa i uczciwości.
Wybory dla wielu polityków stanowią swoistą inicjację. Próbę, która ma pokazać ich determinację oraz znajomość panujących reguł. Kandydat na posła umieszczony na odległym miejscu listy wyborczej praktycznie jest pozbawiony szansy na wybór. Przywódcy partii decydują, kto może wejść do władz. Miejsce na liście to obok środków na kampanię oraz dostęp do mediów główne czynniki decydujące o elekcji.
Zdeterminowany i pozbawiony skrupułów polityk promuje swoją osobę nie bacząc na ograniczenia finansowe przekraczając nie rzadko kilkadziesiąt razy dozwolone limity. Nikt tego nie kontroluje i jest ogólne przyzwolenie dla takich praktyk. Może się wydawać, że nie ma w tym nic złego. Nie życiowe przepisy obchodzi wiele osób. Zaradny i pomysłowy działacz wydaje własne pieniądze na swoją reklamę.
Państwowa Komisja Wyborcza nie widzi problemu, władze partii tuszują wszystko co się da i bagatelizują problem. Politycy kłamią jak z nut podając nie prawdziwe sumy wydane na kampanię a ludzie przyglądają się bez emocji tej żenującej farsie, która wystawia jednoznaczne świadectwo całej klasie rządzącej. Problem pojawia się, gdy taki nowo wybrany polityk zaczyna wierzyć, że bez kombinowania i zgodnie z prawem to do niczego w Polsce dojść nie można. Do takiego wniosku dochodzą też koledzy z listy, którzy uczciwie starali się prowadzić kampanię. O wielu z nich nawet najbliżsi znajomi nie mieli szans dowiedzieć się, że kandydują zagłuszeni totalną kampanią innych.
Dyrektorzy, kierownicy ważnych urzędów i instytucji państwowych oraz samorządowych, prawnicy, nauczyciele akademiccy i osoby stanowiące elity społeczeństwa. Kpią sobie z prawa i uczciwości. Żaden organ w państwie nie widzi problemu. Kampania wyborcza rozpoczynana jeszcze przed zgłoszeniem komitetu i dodatkowo prowadzona za pieniądze sponsorów pod pozorem „kampanii informacyjnej” to nie jest wynalazek ostatnich wyborów ale na taką skale poprzednio nie mieliśmy z tym zjawiskiem do czynienia. Setki bilbordów informacyjnych wywieszonych we wszystkich punktach miasta przez kandydata do złudzenia przypominające późniejsze materiały wyborcze, żerujące na ludzkim nieszczęściu i odwołujące się do wyższych wartości solidarności międzyludzkiej budzą niesmak ale są przede wszystkim pogwałceniem prawa na które nie może być przyzwolenia.
Skandaliczne poplecznictwo najwyższych władz państwowych w tym procederze musi zostać jednoznacznie ocenione. Instytucje gwarantujące poszanowania prawa w Polsce nie mogą działać wybiórczo przymykając oczy na łamanie prawa, publiczne i z pełną premedytacją przez polityków rządzących.
Ręczne sterowanie instytucjami i ich pełna dyspozycyjność minęły z końcem epoki PRL-u. Może niektórym marzy się powrót nomenklatury i stare dobre czasy ale dla dobra przyszłych pokoleń nie można pozwolić, żeby wkraczający w życie młodzi ludzie widzieli brak reakcji państwa na takie patologie i sądzili, że to właściwa droga życiowa.