Lato 1939 roku było piękne. Ale najbardziej zadowolone z niego były chyba niemieckie dzieci – nie wiedzieć czemu wakacje wydłużyły się o dwa tygodnie.
31 sierpnia 1939 roku ze swojego biura w Berlinie do hotelu Haus Oberschlesien (Dom Górnośląski – dziś w tym miejscu znajduje się Urząd Miasta, bo już po wojnie jakiś sołdat chciał się ogrzać i podpalił parkiet; razem z nim spłonął cały budynek) zadzwonił szef SD (służba bezpieczeństwa Rzeszy) Gruppenführer Reinhard Heydrich (zabity potem w czeskiej Pradze).
Jest godzina 16.
– Proszę o telefon– rzucił krótko.
SS-Sturmbannführer Alfred Naujocks natychmiast oddzwonił.
– Babcia umarła – usłyszał w słuchawce.
.
„Babcia umarła” (Großmutter gestorben) to sygnał do rozpoczęcia akcji dywersyjnej w przededniu ataku III Rzeszy na Polskę. Przebrani za polskich powstańców, mówiący po polsku esesmani mają zaatakować trzy obiekty na przygranicznym terytorium Niemiec: leśniczówkę w Byczynie, urząd celny w Stodołach i radiostację w Gliwicach. Jak duże miała znaczenie dla przywódców III Rzeszy świadczy to, że plan akcji (zwanej jako Unternehmen Tannenberg) osobiście zatwierdzał kanclerz Hitler a Reichsführer SS Heinrich Himmler nawet wizytował miejsce akcji w Stodołach (dziś dzielnica Rybnika, położona nad zalewem – znana z ośrodka żeglarskiego).
.
Jaki był cel tych akcji?
Pierwszy – dać pretekst do niemieckiej napaści na Polskę.
Drugi – powstrzymać Francję i Anglię od wypowiedzenia wojny.
.
Bo przecież to nie Niemcy miały być agresorem (od 5.45 odpowiadamy ogniem – Hitler 1 września w Reichstagu).
.
Wróćmy jednak do Gliwic.
Wybudowany w 1936 roku maszt radiostacji (jeszcze dziś najwyższa drewniana budowla świata – 111 m) z założenia miał znacząco poprawić słyszalność rozgłośni wrocławskiej na ziemiach należących do Polski. Ba, tak wtedy było, że 99% śląskich radioodbiorników umożliwiało słuchanie albo polskiego Radia Katowice, albo niemieckiego Breslau. Poza tym rozgłośnia emitowała także własny, całkowicie górnośląski (Oberschliesen) program.
Ale…
.
Początkowo radiostacja w Gliwicach mieściła się w budynkach dzisiaj zajmowanych do niedawna przez Szpital Miejski nr 3, a dzisiaj przez Vito – Med. Sp. z o.o. przy ulicy Radiowej.
Dwa stalowe maszty o wysokości około 80 m były połączone stalową (miedzianą?) liną, która emitowała program.
.
Dziś już ich nie ma. Rozebrali je zresztą sami Niemcy, uruchamiając nowy maszt (oraz urządzenia nadawcze) w 1935 roku.
Sytuacja latem 1939 r. zatem wyglądała tak – po zachodniej stronie miasta (dzisiejsza Radiowa) znajdowało się studio, wyposażone m.in. w mikrofony, skąd kablem sygnał płynął do położonego po wschodniej stronie miasta masztu radiostacji (dziś: ul. Tarnogórska). W linii prostej – 4 km.
.
Dodatkowa komplikacja – 31 sierpnia 1939 roku przypadał we czwartek.
A w czwartki rozgłośnia gliwicka jedynie retransmitowała program wrocławski.
Studia były zamknięte i nie było techników, potrzebnych do ich uruchomienia.
.
Na osobisty telefoniczny rozkaz Himmlera– usunięto ochronę radiostacji. O godz. 18.00 skierowano tam dwóch funkcjonariuszy policji, z których jeden miał wpuścić napastników przez furtkę w ogrodzeniu, a drugi wszedł do środka, zaprzyjaźnił się z załogą i w czasie napadu – jako zaaresztowany towarzysz niedoli pracowników – pilnował, by ci nie postąpili „nierozważnie”.
.
Udający powstańców śląskich napastnicy weszli przez tylne drzwi i bez przeszkód dotarli do sali nadajnika, gdzie pracowało trzech techników w asyście policjanta. Wszyscy słuchali wiadomości wieczornych, nadawanych i retransmitowanych z Wrocławia o 20.00. Ludzie zostali zaaresztowani w piwnicy, ale wtedy okazało się, że tu nie ma mikrofonów. Po trwających ponad 10 minut poszukiwaniach zmuszono załogę do wydania tzw. mikrofonu burzowego. Był to zwykły mikrofon radiowy, służący kilka razy w roku do zawiadamiania radiosłuchaczy o nadciągającej burzy. Nie były to ostrzeżenia, ale informacje, że za chwilę radiostacja przerwie nadawanie ze względu na wyładowania atmosferyczne. (…)Wchodzący w skład grupy Naujocksa lektor zaczął czytać po polsku kilkuminutowy komunikat. Do radiosłuchaczy dotarło jednak tylko 9 wyrazów: Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w polskich rękach…
Tyle wikipedia.
.
Tymczasem prawda jest nieco inna.
Prawdopodobnie tych słów nikt nie słyszał, poza pracującymi w…. centrum nasłuchowym francuskiego wywiadu.
Akcja więc stanowiła klapę w całym tego słowa znaczeniu.
Dlatego propaganda niemiecka od późnych godzin wieczornych podawała wiadomości o polskich prowokacjach (rozgłośnia Deutschlandsender od 22.30).
Choć nieudana, przeszła prowokacja gliwicka na trwale do historii.
Mówiąc o niej trzeba też pamiętać, że była to pierwsza w dziejach napaść na stację radiową.
I że nie stanowiła pretekstu do wywołania II wojny światowej, ale miała za zadanie zapobiec wykonaniu zobowiązań sojuszniczych Wielkiej Brytanii i Francji wobec Polski.
Więcej możecie przeczytać sobie tu:
http://www.muzeum.gliwice.pl/gliwicka-radiostacja/
fot. internet, tv Imperium Gliwice
31.08 2012/17