KUR(W)IOZUM W SKALI ŚWIATOWEJ.
ŻYDOKOMUNA – POLSKI ANTYSEMITYZM.
Reżyser filmowa Agnieszka Holland należy do najbardziej fanatycznych wyrazicielek fobii antyreligijnych i antypatriotycznych. Łączy je z ciągłym tropieniem antysemityzmu, zajadłą wrogością do prawicy i grubiańskimi atakami na Jarosława Kaczyńskiego i zamordowanych prezydentów RP Lecha Kaczyńskiego i Ryszarda Kaczorowskiego.
Niejednokrotnie publicznie występuje w roli obrońcy „Bestii” opisanych przez Tadeusza Płużańskiego.
Względami szczególnymi darzy plk. NKWD Natalię Brystygierową „Krwawą Lunę” nie tylko podkreślając jej pochodzenie, ale nie wspominając o „wyczynach” Brystygierowej wsadzającej w lwowskich więzieniach NKWD jądra przesłuchiwanych do szuflady, gwałtownie ją zatrzaskując.
Fałszywy obraz Polaków „W ciemności” wyłudzających w kanałach getta pieniądze od ukrywających się przed Niemcami Żydów należy do antypolskich serii rozpoczętych książką „Malowany ptak”, Jerzego Kosińskiego i „literaturę faktu” Jana Tomasza Grossa.
W wywiadach udzielanych przez Agnieszkę Holland wciąż spotykamy się z negatywnymi uogólnieniami na temat Polaków jako Narodu, który jest rzekomo niedojrzały, antysemicki i ksenofobiczny, przesycony płytką nierozumną religijnością, etc… Z taką werwą karcąca Polaków Agnieszka Holland faktycznie kontynuuje metody fanatycznej agitacji komunistycznej swoich rodziców Henryka Hollanda i Ireny Rybczyńskiej. Ta para stalinowców z zajadłością uczestniczyła w nagonkach na nonkonformistycznych naukowców, m.in. w haniebnym donosie na znakomitego polskiego naukowca – profesora Władysława Tatarkiewicza.
Ojciec Agnieszki Holland i jej siostry Magdaleny Łazarkiewicz pochodził z rodziny żydowskiej. Podczas wojny służył w Armii Czerwonej, potem w Ludowym Wojsku Polskim. Autor wielu napastliwych artykułów prasowych pod adresem Armii Krajowej oraz Podziemia Niepodległościowego. Prowadził walkę ideologiczną z przedstawicielami nauki polskiej występując m.in. przeciwko Lwowsko-Warszawskiej Szkole Filozoficznej, podsycając atmosferę oskarżeń ideologicznych skutkujących aresztowaniami i innymi represjami.
Spokrewniona z Agnieszką Holland nie tylko ideologicznie, Wisława Szymborska de domo Rottermund ,przekonywała, iż Lenin jest Adamem nowego człowieczeństwa.
Wszyscy Polacy to antysemici, mający nawet po siedemdziesiątce miesiączki – twierdzili „wybitni” antypolscy rodzice Agnieszki Holland, Henryk Holland i Irena Rybczyńska.
A tu niespodzianka współczesna, Agnieszka Holland w siedemdziesiątym roku życia ma miesiączkę.
Gdy o miesiączce Holland dowiedziała się Joanna Senyszyn, z zazdrością na swoim blogu zawyła: „szkoda, że ciebie matka nie wyskrobała”.
Holland zadziwiła świat swoją miesiączką, wyznając dumnie Jackowi Żakowskiemu:
„Mnie się te miesięcznice kojarzą się z moją miesiączką. Te obchody urodziły groźne jajowęże!”
Czy Agnieszka Holland bardziej ceni jaja węża od męskich? Oto jest pytanie?
W audycji radiowej – Radia TOK FM Agnieszka Holland temat swojej miesiączki poszerzyła o powieść futurystyczną, mówiąc: „miesięcznica to dziwna nowomowa, mnie się to również skojarzyło z moją miesiączką, bo miesiączka to jest comiesięczne krwawienie płodnej kobiety, jaką jestem”.
Po tej płodnej rozmowie zaszła w ciążę pomimo jaj węża i urodziła obrzezaną w poprzek dziewczynkę…
Pani reżyser odnosiła się do ostatniej wizyty na Krakowskim Przedmieściu i kilku zdjęć, jakie pojawiły się w sieci. Widać na nich Holland z „Obywatelami RP” stojącą naprzeciwko policjantów dbających o porządek przed miesięcznicą smoleńską.
Holland zwróciła się z zapytaniem do policji dlaczego już istnieje ogrodzenie skoro miesiączka odbędzie sie dopiero jutro.
Pytanie było retoryczne, skierowane do policji, a nie do ginekologa – położnika, bo skąd biedny policjant miał znać terminy periodów Agnieszki Holland?
Ale mądry policjant odpowiedział pytaniem: „a kiedy pani miała klimakterium?”
Pytaniem na pytanie odpowiadają tylko Żydzi, a ten policjant był autentycznym gojem i dlatego zadziwił.
Dziwił się również goj Jacek Żakowski, że konsekwentnie Żydówka używa terminu „miesiączka”, a nie „miesięcznica”, że widocznie nie zna literackiej polszczyzny, tylko jidysz, na co Holland zareagowała:
„Kaczyński powiedział, że ma się odbyć 96 miesiączek. (…) Tak ludzie mówią, z pewną taką ironią. Miesięcznica to brzmi jak z jakiejś powieści futurystycznej; to dziwna nowomowa. Mnie się to również skojarzyło z miesiączką, bo miesiączka to jest comiesięczne krwawienie płodnej kobiety. A mnie się wydaje, że te obchody urodziły groźne jajowęże! Coś powstało, co zatruwa nasz organizm społeczny i narodowy”
Agnieszka Holland dzieliła się również swoimi spostrzeżeniami po tym, co zobaczyła na Krakowskim Przedmieściu. Jak przekonywała, „Obywatelom RP” należy się wielki szacunek, a policjanci zachowywali się dziwnie.
„Chciałam pokazać ich dowód sympatii dla mojej córeczki, która, jak dorośnie i będzie miała miesiączkę, to stanie ramię w ramię z „Obywatelami RP” i z KOD-em. bo ich wytrwałość i spokój budzą mój szacunek.
A oni stali w napiętym milczeniu, widać było, że coś się w nich dzieje, że to nie jest zwykłe stanie, lubiane przez Agnieszkę Holland – że tam jest frustracja, pretensja…
(…) Zwróciłam uwagę policjantowi, że nie życzę sobie filmowania. Nie zrobiło to na nim wrażenia, ale po paru minutach zniknął i już nie stoi. Coś tajemniczego tam się działo; wszystko to było teatralne i potwornie przygnębiające”— powiedziała Holland, podkreślając, że miesiączki Kaczyńskiego wywołują u niej nienawiść talmudyczną – tak jąk ją uczyła mama.
Przeszukałem Talmud i nawet Koran i nigdzie nie odnalazłem męskich miesiączek.
Z własnych doświadczeń parlamentarnych wiem, iż miesiączki miewają wyłącznie chłopo – baby, jak Anna Grodzka, przyjaciółka Agnieszki Holland.
Agnieszka Holland spodziewała się Oskara za swój piękny film „W ciemności”, wykazujący obrazowo, jak w lwowskim kanale szmalcownicy z Armii Krajowej żądają od ukrywających się w kanale Żydów wszystkich pieniędzy i kosztowności. A tu g…o.
W jury zasiadali sami Niemcy i nie rozumiem dlaczego „W ciemności’ nie otrzymał Oskara?
Ale po żydobolszewickich rodzicach przed Agnieszką Holland jest jeszcze wszystko.
Aleksander Szumański „Z lotu ptaka” Tel – Aviv