Wniosek opozycji totalnej o odwołanie ministra Mariusza Błaszczaka przypomniał mi pewne wystąpienie Janusza Palikota.
Pamiętacie Państwo, jak onegdaj PiS tak długo zapowiadał złożenie wniosku o wotum nieufności dla rządu (bodajże po wyborach samorządowych 2014 r.), że aż PO wcześniej zgłosiło wniosek o wotum zaufania? Gdy doszło do głosowania wniosku PO na mównicę wyszedł Janusz Palikot i powiedział pod adresem ekipy rządzącej, mniej więcej takie słowa: „Kpicie sobie? Sami się przecież nie odwołacie”. I jak Palikota nie lubię i się z nim nie zgadzam, to tym razem utrafił w sedno.
Czym był bowiem wniosek PO o odwołanie ministra spraw wewnętrznych w dniu wizyty prezydenta USA, Donalda Trumpa? Bez wątpienia złośliwością pod adresem rządu, szczególnie biorąc pod uwagę to, co sama PO ma „za uszami” – np. akcja „Widelec” czy chociażby wielomiesięczne trzymanie w areszcie Piotra „Starucha” Staruchowicza, lidera kibiców Legii Warszawa.
Wniosek PO był ewidentnym szkodnictwem wymierzonym w Polskę. Wszak jeszcze niedawno ci sami ludzie darli szaty, że PiS nie chce poprzeć Donalda Tuska na wysoko płatne stanowisko bez znaczenia, bo to obniży prestiż Polski w świecie. A cyrk i pyskówka z odwołaniem szefa MSW w dniu wizyty prezydenta USA to co, podniesie prestiż? Może gdyby chociaż wzorem kanclerin Merkel prezydent Trump zaprosił liderów opozycji totalnej do ambasady na rekolekcje ze spowiedzią…
Ale bezczelnością opozycji totalnej jest domaganie się dymisji Mariusza Błaszczaka w obliczu obrony w związku z tzw. dziką reprywatyzacją wiceprzewodniczącej PO Hanny Gronkiewicz – Waltz, prezydenta Warszawy od 2006 r. Wszak te same argumenty za odwołaniem, co wobec szefa MSW, można wykorzystać wobec Hanny Gronkiewicz – Waltz. Proszę bardzo – wniosek o odwołanie można uzasadnić tym, że prezydent Warszawy w takim samym stopniu co minister Błaszczak za działania policjantów ponosi odpowiedzialność „za karygodne rzeczy, jakie się działy w warszawskim ratuszu (parafrazując Grzegorza Schetynę). A w kontekście niestawiennictwa Mariusza Błaszczaka przed Komisją Administracji Spraw Wewnętrznych, która miała opiniować jego odwołanie – parafraza niestawiennictwa Hanny Gronkiewicz – Waltz przed Komisją Weryfikacyjną: „Prezydent Warszawy boi się odpowiadać na pytania dotyczące własnej działalności w sprawie tzw. reprywatyzacji, ale także o sytuację, do której doprowadzili podlegli jej urzędnicy”.
I tak dalej. Pewnie zaraz wypłynie argument nagród, które mieli otrzymać wrocławscy policjanci. To ja przypomnę tylko szefa BOR, Mariana Janickiego i wysokich oficerów BOR odpowiedzialnych za zabezpieczenie wizyty w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., który po katastrofie smoleńskiej otrzymali awanse.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kulisy-awansu-szefa-bor-ta-sprawa-zostanie-ukrecona/7e2j8
Ech, gdyby tak można złożyć wniosek o wotum nieufności wobec opozycji totalnej…