Być może dziury w asfalcie są pożyteczne – eliminują wszak słabsze pojazdy z ruchu (na przykład mój). Przyjmijmy jednak ostrożnie, że przeważają negatywy. Skoro tak, to zastanówmy się, jak je eliminować. Wydawałoby się, że nic prostszego na świecie: załatać. Błąd. Bo jeśli ktoś już wygrał przetarg, to po co ma się męczyć? Niech męczą się ci, co przegrywają (cha, cha, cha). My dzięki dojściom mamy ten przetarg w kieszeni i już nie musimy spieszyć się. Jeśli kontrakt na dwa lata, to załatamy za rok, bo czymś trzeba będzie się wykazać przed następnym przetargiem, by nie szemrali zbyt głośno frajerzy. Skąd wiemy, że tak jest? Nie wiemy, ale domyślamy się. Dziur tyle, co w PRLu narobiło się, jakaś przyczyna musi […]
Być może dziury w asfalcie są pożyteczne – eliminują wszak słabsze pojazdy z ruchu (na przykład mój). Przyjmijmy jednak ostrożnie, że przeważają negatywy. Skoro tak, to zastanówmy się, jak je eliminować. Wydawałoby się, że nic prostszego na świecie: załatać. Błąd. Bo jeśli ktoś już wygrał przetarg, to po co ma się męczyć? Niech męczą się ci, co przegrywają (cha, cha, cha). My dzięki dojściom mamy ten przetarg w kieszeni i już nie musimy spieszyć się. Jeśli kontrakt na dwa lata, to załatamy za rok, bo czymś trzeba będzie się wykazać przed następnym przetargiem, by nie szemrali zbyt głośno frajerzy.
Skąd wiemy, że tak jest? Nie wiemy, ale domyślamy się. Dziur tyle, co w PRLu narobiło się, jakaś przyczyna musi być. Po drugie, skoro zielone światło dla inwencji niczym nie ograniczonej zapalił sam Premier, to nie mogło to pozostać niezauważone przez jego ludzi z niższych szczebli. Sygnał był wyraźny – „róbta co chceta” byle żyło się lepiej. Domyślili się więc, że musiał ostrzec tak na wszelki wypadek swoich najbliższych współpracowników o węszeniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego niczym Sobotko Starachowice, bo lojalny jest niezwykle. Widzieli, że wywalił na zbity pysk policjanta, który wykrył aferę hazardową. Kropkę nad „i” postawiły ał-torytety oralne w osobach Michnika i Wojewódzkiego: „wolę przekręty PO niż rządy PiSu” lub jakoś tak stwierdził ten pierwszy, na co ochoczo, jak pamiętają ci co oglądali, przystał ten drugi.
I stał się cud, korupcja zniknęła, jak ręką odjął. Pitera nie ma nic do roboty. Nie wiadomo nawet czy żyje. Chyba ją przesuną na jakieś wyższe stanowisko po Łabudzie. Od trzech lat nie było żadnej nowej afery! I nie będzie. Przynajmniej do wyborów.
Nie tylko cud, ale wreszcie w czymś jesteśmy w ścisłej czołówce: w liczbie dziur. Łukaszenka pewnie je pokazuje w swoim wielkim PeGeeRze, by udowodnić wyższość.