… ale realia – polskie.
Absolwenci łódzkich zawodówek, którzy nie ukończyli 30. roku życia, jeśli zarejestrują się w Powiatowym Urzędzie Pracy i przedstawią swój pomysł na biznes, mogą otrzymać 26 tysięcy zł bezzwrotnej dotacji.
http://praca.interia.pl/news-26-tys-zl-dla-absolwentow-szkol-zawodowych,nId,2406978
Z zasady jestem przeciwny wszelkiemu rozdawnictwu, ale tym razem pomysł uważam za całkiem dobry. Co prawda szlag mnie trafia, gdy czytam, że urzędnicy będą pisać biznesplan i kompletnie nie rozumiem, dlaczego na wsparcie mogą liczyć tylko absolwenci „zawodówek”, a nie na przykład techników czy liceów, ale niech tam – nie od razu Kraków zbudowano. Narzędzia, zwłaszcza dobrej jakości, są naprawdę drogie.
Tego typu programy bez wątpienia mogą ożywić gospodarkę, a także wpłynąć na takie zjawiska jak bezrobocie, emigracja czy masowe rejestrowanie firm za granicą. O ile rzecz jasna beneficjenci, po zapewne określonym terminie nie zwiną działalności i również nie drapną za granice.
I tu właśnie pojawia się szkopuł – polskie realia. Po pierwsze – wysokość podatków i „pozapłacowych kosztów pracy”, czyli tzw. składek, co jest jedną z przyczyn wspomnianego rejestrowania firm przez Polaków w Czechach, Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Niemczech. Po drugie – skomplikowane przepisy i patologia pt. „indywidualna interpretacja przepisów skarbowych”. No i biurokracja, której kolejne rządy ciągle dokładają. Ostatnio np. pojawił się pomysł nowelizacji ordynacji podatkowej, która nakłada na przedsiębiorców obowiązek codziennego przesyłania fiskusowi dobowych wyciągów z kont firmowych.
https://dwagrosze.com/2017/05/wojna-z-karuzelami/
I wreszcie nierówność traktowania podmiotów gospodarczych na polskim rynku. Władze centralne, jeśli chcą na stałe powstrzymać emigrację zarobkową i podatkową powinny dążyć do uproszczenia prawa podatkowego i gospodarczego, chociażby na wzór czeski czy brytyjski. Ale przede wszystkim do równego traktowania wszystkich uczestników rynku – i przedsiębiorców, i pracowników. Bez faworyzowania kogokolwiek, a zwłaszcza inwestorów zagranicznych.
Jak zauważył Song Hongbing, chiński ekonomista, światowy ekspert w dziedzinie finansów i autor książki „Wojna o pieniądz”: „Powinniście budować polską narodową gospodarkę. Nie ma w historii przykładu, żeby państwo zbudowało swoją potęgę gospodarczą i silną pozycję na arenie międzynarodowej dzięki inwestycjom zagranicznym. Nikt nie da drugiemu państwu bogactwa i potęgi ekonomicznej. Trzeba je samemu wypracować”.
Inaczej takie programy jak ten w Łodzi, pozostaną zwykłym rozdawnictwem i kształceniem kolejnych pokoleń tanich gastarbeitrów.