Mój redakcyjny Kolega, Paweł Pietkun, ma pasję – astronomię.
Ja jestem w tej materii laikiem. Dobrze, wiem, że gwiazda i planeta to nie to samo, potrafię znaleźć parę konstelacji, wiem kiedy lecą Perseidy i Leonidy, i może jeszcze parę rzeczy by się znalazło. Generalnie jednak, do siedzenia przed domem z lampką wina w ręce, gapienia się w „gwiazdy” nie jest mi ta wiedza zbytnio potrzebna.
Któregoś wieczoru znalazłem następującą informację: „W 1866 r. według obliczeń Pluton osiągnął aphelium swojej orbity. Następne takie zdarzenie będzie miało miejsce w sierpniu 2113 roku”.
Wiedząc o pasji mojego Kolegi podesłałem mu powyższą informację. Pomyślałem, że się ucieszy, bo w coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości mógł przegapić wiadomość, a tak rach – ciach napisze fachowy komentarz. Co zresztą mu zasugerowałem.
I napisał – za jego zgodą cytuję: „Michał proszę Cię. Pluton jest poza znaczeniem. To planeta karłowata w takiej odległości od Ziemi, że nie ma znaczenia. Co więcej – większość ludzi nigdy jej nie widziała i nigdy nie zobaczy, bo żeby go zobaczyć potrzeba BARDZO silnego teleskopu oraz wiedzy, gdzie go poszukać na niebie. Niedawno przeleciała obok niego sonda New Horizons – przysłała kilka giga zdjęć, też nieszczególnych dla nieinteresujących się astronomią. Poza tym okres obiegu Plutona wokół Słońca to 247 lat. Piszesz o aphelium a pewnie masz na myśli apogeum, to różne położenia – zależy (drugi przypadek) od położenia Ziemi, ale przy tych odległościach, to przy założeniu, że jesteśmy po dwóch skrajnych naprzeciwległych punktach orbit (w obu przypadkach to elipsoidy trójosiowe, więc nieco inaczej się owe punkty wylicza) to różnica 2 j.a. (j.a. – jednostka astronomiczna, ca. 150 mln km) przy odległości w aphelium 49,31 j.a. to nawet dla planetologów nie jest ciekawostka”.
Odpisałem: „Patrz, a fachowy komentarz napisałeś od ręki. Do jakiego działu?”.