„Europo wstań z kolan i walcz, bo będziesz codziennie opłakiwać swoje dzieci”. To celne sformułowanie opinii większości myślących Europejczyków. Głos premiera polskiego rządu był chyba słyszany w świecie. Powinny go wziąć do serca przywódcy państw bogatej Europy korzystających z „muzułmańskiej” siły roboczej.
Oczywiście, Niemcy Francja, Anglia, państwa Beneluksu, Szwecja, Norwegia, w nieco mniejszym stopniu Włochy, Hiszpania, czy Szwajcaria – nie zrezygnują z pracy obcokrajowców; mają ich zresztą już kilkadziesiąt milionów (razem wzięte) – niekiedy od kilku pokoleń. to głównie państwa kolonialne i z byłych kolonii rekrutują się owi gastarbajterzy. Wydawało się, że wielka Brytania wybrała dość uciążliwą, ale dającą perspektywę drogę asymilacji owych „gości” dając status obywateli wszystkim mieszkańcom państw Commonwealth’u. Owi kolorowi najczęściej „Brytyjczycy” poczuli się dowartościowani, zyskali jakieś socjalne beneficja i to funkcjonowało. Okazało się, że nie do końca. Istniały zawsze i istnieją niewidzialne bariery uniemożliwiające zrównanie się owych przybyszów z Anglikami. To elitarne drogie szkoły, znajomości od pokoleń, pewna klasowość, żeby nie powiedzieć kastowość (znamy to z naszego podwórka). Pierwsze pokolenie było zadowolone, gdyż jego status był kilkakrotnie wyższy niż w kolonii z której pochodził. Ale już pokolenia następne przyrównują się do rdzennych mieszkańców Anglii, to samo jest w innych europejskich państwach, w których żyją ludzie z Afryki i Azji od kilku już pokoleń. Oni są sfrustrowani narażając się nieustannie na szklany sufit w swoich życiowych planach.
Obecna wzmożona fala gości z państw Azji i Afryki to w 90 procentach emigracja zarobkowa. Status uchodźcy zdrowym silnym młodym mężczyznom się nie należy. Oni są zdolni do pracy i do walki o wolność w swoich krajach. Nierozważna polityka państw zachodniej Europy, a szczególnie Niemiec, które owszem, potrzebują ciągle nowych rąk do pracy – polegająca na daniu im mieszkań, kieszonkowego i czasu na asymilację – spowodowała ich gwałtowną demoralizację. Mając dużo wolnego czasu bez potrzeby pracy – szybko „zasymilowali” się ze swoimi pobratymcami żyjącymi tu od pokoleń. Przybysze z byłych pokoleń i sfrustrowani kolorowi już urodzeni w Europie poczuli się silni i zaczęli odreagowanie swoich kompleksów. Oprócz przyczyn racjonalnych ograniczających ich oczekiwany awans społeczny istnieją jeszcze przyczyny sztuczne. Mam na myśli nieuzasadnioną dyskryminację przy uzyskaniu odpowiedniego wykształcenia, czy znalezieniu odpowiedniej pracy. To właśnie wspomniane wyżej nepotyzmy i kastowość.
Oczywiście, Europa Zachodnia nie zrezygnuje z zatrudniania obcokrajowców – są potrzebni do prac fizycznych w budownictwie, przy budowie dróg, w usługach, handlu. Oczyszczania miast itp. prac nie wymagających specjalistycznego wykształcenia. Bogaci Europejczycy odzwyczaili się od tego typu pracy. Osobnym zagadnieniem jest zatrudnianie specjalistów z branży komputerowej, czy lekarzy – tutaj nie ma dyskryminacji. Swoistym wzorcem polityki w stosunku do pracujących obcokrajowców jest Polska; pracuje ich u nas ponad 1,5 miliona. Ale nie mają statusu uchodźcy, muszą sami się utrzymywać i sami zabiegać o pracę. Nikt w Polsce nie pyta o ich religię (nie wszyscy są chrześcijanami). Współżycie z Muzułmanami osiadłymi w Polsce od 600 lat nie stanowi żadnego problemu; oni respektują nasze prawa, ich wierzenia nie wzbudzają żadnego problemu. Mają identyczne z chrześcijanami perspektywy zawodowego rozwoju i życiowej kariery.
Tzw. europejska „poprawność” i zaproszenie wystosowane do potencjalnych uchodźców spowodowały tę ostatnio wzmożoną falę przybyszów z całej Afryki i Azji południowo-zachodniej także z państw, gdzie nie toczą się żadne działania wojenne.
Słuchając przemówień szefów rządów bogatych europejskich państw widać, że zaczynają rozumieć skalę zagrożeń, zaczynają rozumieć, że metodami policyjnymi nie zapobiegnie się terroryzmowi. Ale mówią o konieczności poszanowania praw i obyczajów europejskich przez przybywających z innych stref kulturowych – gości. Nie widać jednak sensownych recept rozwiązania problemu. Wydaje się, że należy zdecydowanie odstąpić od przejawów wykluczenia, należy zlikwidować sztuczne bariery w uzyskaniu odpowiedniego wykształcenia i życiowego rozwoju. Ideologia tzw. państwa islamskiego oparta na religii – w rzeczywistości wykorzystuje frustracje wyznawców Proroka na tle ekonomicznym. Religia jest tu przykrywką – najlepszym rekrutem do armii terrorystów jest Arab, który nie odnalazł się zawodowo w Europie.
Islam niejedno ma imię; pomimo nawet mało ukrywanych sympatii Muzułmanów do terrorystów walczących w imię Allacha – zdecydowana ich większość nie uczestniczy w tej walce i skłonna jest nawet ich potępić. Aby zwalczyć terroryzm – biała Europa powinna się sprzymierzyć z tymi mądrzejszymi postępowymi przybyszami do naszego kontynentu i w sposób instytucjonalny prowadzić procesy asymilacyjne. Ważne jest, by właśnie zaktywizować ich pobratymców. Ta metoda wydaje się być całkowicie zaniedbana. Ponadto, warto stworzyć ścieżkę awansu dla zdolnej młodzieży kolorowej, jakiś system stypendialny, nie mogą się czuć obywatelami drugiej kategorii. Bogaci Europejczycy nie mogą sobie wyobrażać, że nawet za dobre wynagrodzenie kupią sobie współczesnych niewolników. Trzeba sobie uświadomić, że kolorowi też posiadają ludzką godność, której nie powinno się pomijać. Dopóki tego Europa sobie nie uświadomi dopóty nie opanuje terroryzmu, Alternatywą jest jedynie internowanie i deportacja oraz policyjne metody wzorem gestapo podczas hitlerowskiej okupacji.