Dotychczas ze strony PiS-owskiego obozu rządzącego słyszeliśmy tylko pochwałę Ukrainy – bez względu na wszystko, która wydawała się być powodowana konfliktem tego kraju z nielubianą przez Polskę – Rosją. Wygląda jednak na to, że do Jarosława Kaczyńskiego zaczyna docierać to, co dzieje się na Ukrainie. Lepiej późno niż za późno!
Można było udawać, że ostatnie incydenty z niszczeniem polskich cmentarzy to rosyjska robota „zielonych ludzików”, w celu skłócenia naszych bratnich narodów, ale gdy ukraińskie SBU wydało zakaz wjazdu na teren Ukrainy prezydentowi Przemyśla, Robertowi Chomie, uważanemu wcześniej za wybitnie pro-kijowskiego, nastąpił chyba moment zastanowienia. Ostatecznie zakaz został co prawda cofnięty w ostatni piątek, ale liczy się sama manifestacja złej woli. Coś w stosunkach na linii rządowej między nami a Ukrainą chyba nie gra!
Polska nie może być co i rusz strofowana o kolejne pożyczki, a na arenie międzynarodowej sprowadzana do roli ułomnego sąsiada, którym można dowolnie manipulować i straszyć roszczeniami, takoż wymagać, byśmy ukraińskie młode pokolenie wychowywali na własnej piersi, z jakiej mleka nie starcza nawet dla nas! Jarosław Kaczyński powiedział, że w grudniu 2016 roku między stroną polską a ukraińską doszło do szeregu rozmów, w trakcie których argumentowano konieczność zaprzestania gloryfikacji zbrodniczych formacji OUN-UPA. Prezydent Petro Poroszenko, zdaniem Kaczyńskiego, nie może mieć już wątpliwości, iż nie akceptujemy tego, że masowi mordercy stają się dziś na Ukrainie bohaterami i buduje się im kolejne pomniki. Przypomnijmy, iż mówi to ten sam Kaczyński, który na kijowskim Majdanie wykrzykiwał banderowskie hasła, stojąc pod flagą UPA, na tej samej mównicy, co szef faszyzującej partii Swoboda, Ołeh Tiahnybok. Zapewne uważał wtedy, że robi to, co jego brat w Tbilisi, byle spełnić zachcianki amerykańskich banksterów – ale z Ukrainą wyszło, jak wyszło… Najbliższe lata będą bardzo ciężkie – USA i Chiny ostro rywalizują o hegemonię gospodarczą i militarną w świecie i ten konflikt gigantów trzęsie całym globem – trzeba mocno uważać, aby nie zostać rozgniecionym… i nieustannie kalkulować, na co realnie można sobie pozwolić, a przy okazji cały też czas rozszerzać stopniowo pole manewru w strefie zgniotu.
Lawirujemy między USA a Chinami jako głównymi graczami. Komentatorzy snują teorię, że minister Macierewicz odmówił sprzedania terenów pod terminal w Łodzi dla Jedwabnego Szlaku akurat wtedy, gdy na nasze terytorium wjeżdżał kontyngent US Army. Po czym Beata Szydło oświadczyła, że przetarg zostanie… powtórzony. Polityczne gesty to jedno, a konkrety – całkiem co innego… To jest prawdziwa realpolitik. Tylko, czy aby naszemu Prezesowi starczy profesjonalizmu? Jarosław Kaczyński o tym wie i jako oportunista zaczyna zmieniać swoją retorykę !!! Parę dni temu powiedział w Katowicach, że był ofiarą niesamowitych nacisków USA w czasie rządów rezydenta Baracka Obamy, dotyczących Ukrainy. Ludzie, znający jego dotychczasowe wypowiedzi przecierają oczy i uszy ze zdumienia! Jednak Jarosław Kaczyński jest tylko człowiekiem a przypomnijmy, iż u swego boku ma fanatyków banderowskiej sprawy, który mogą judzić i psuć. Jest to np. dr Przemysław Żurawski vel Grajewski (pisał o pożyczce, jakiej Polska udzieliła Ukrainie. Chodzi o 4 miliardy złotych: Powstrzymywanie Rosji musi kosztować. Odda, nie odda – warto zainwestować. Głupich w każdej nacji pod dostatkiem niestety. Na szczęście ludzie, określający się mianem „środowisk kresowych”, by nie obrazić prawdziwych Kresowian, nie rządzą Rzecząpospolitą). Kolejny to Jan Piekło, powołany na ambasadora RP w Kijowie, człowiek PiS na Ukrainie, wyraził się o Polakach mieszkających na Ukrainie per „Polonia, ukraińska Polonia”. Druga gafa ambasadora, na jaką zwracają uwagę środowiska Polaków na Ukrainie, to pozytywna ocena przez Piekło „wspólnej” deklaracji pamięci i solidarności, przyjętej w zeszłym tygodniu przez parlamenty w Warszawie i Kijowie. Zbrodnia wołyńska to epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami i nie ma niczego złego w fakcie, że Ukraińcy czczą pamięć ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem. Deklarację przygotowano pospiesznie i nikt nie zwrócił uwagi na znaczące różnice w jej treści, występujące w obu wersjach językowych. Ukraińcy przemycili w dokumencie odwołanie do UPA. Ми пам`ятаємо про боротьбу польських і українських національних сил антикомуністичного та антинацистського руху опору, які створили моральну основу для повернення незалежності наших держав, co oznacza: Pamiętamy walkę polskich i ukraińskich narodowych sił antykomunistycznego i antynazistowskiego ruchu oporu, jaka dała moralne podstawy dla przywrócenia niepodległości naszych państw. Pamiętamy słowa ministra obrony narodowej, Antoniego Macierewicza. Poinformował on w TV Trwam, że trwają rozmowy MON z Ukrainą na temat produkcji wspólnego śmigłowca. I na koniec minister spraw zagranicznych RP, Witold Waszczykowski, uważający, iż Ukraina i Polska muszą wypracować wspólną wizję tragedii wołyńskiej i historycznej roli UPA: Ważna jest też edukacja, bo w obu społeczeństwach nie ma świadomości, czym była UPA. Ukraińcy są przekonani, że oni walczyli głównie z Sowietami i trochę z Niemcami. Tragedia wołyńska jest tam (na Ukrainie – red.) prawie w ogóle nieznana. (Cdn.)
Roman Boryczko,
luty 2017
Za: http://www.siemysli.info.ke/