Wróćmy jednak do ucieczek na Zachód. Oto podczas realizowania programu rządowej telewizji pan red. Pawlicki podał wiadomość o aresztowaniu pod zarzutem szpiegostwa pana Ryszarda Petru, przewodniczącego partii Nowoczesna. Uczestniczące w programie osoby nie okazały ani zdziwienia, ani zaskoczenia tą rewelacją i dopiero, gdy pan red. Pawlicki wyjaśnił, że wiadomość była fałszywa i miała na celu sprowokowanie dyskusji, posłanka Nowoczesnej, pani Paulina Henning-Kloska demonstracyjnie wyszła ze studia, zapowiadając złożenie skargi do krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zastanawiam się, czy to nie tę posłankę spotkałem wiosną ubiegłego roku w Gnieźnie. Przechodząc przez plac w kierunku katedry natknąłem się na pikietę, a pani, która przedstawiła mi się jako posłanka, podsunęła mi do podpisania petycję w sprawie publikacji jakiegoś orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Zapytałem, czy nie ma większych zmartwień, na co odpowiedziała, że to szalenie ważna sprawa, że ona walczy tu o demokrację i praworządność, a wreszcie – że jest „ważnym posłem Nowoczesnej”. Zapytałem tedy, czy mogę zadać jej osobiste pytanie, a gdy mi pozwoliła, zapytałem, czy jest konfidentem którejś z tajnych służb. Lekko zarumieniona odparła, że nie. – To nie jest pani ważnym posłem – odpowiedziałem i poszedłem w dalszą drogę. Moje pytanie spowodowane było tym, iż podejrzewam, że Nowoczesna została utworzona przez Wojskowe Służby Informacyjne, gwoli przekonania Naszego Najważniejszego Sojusznika, by starych kiejkutów też wciągnął na listę „naszych sukinsynów”. Wprawdzie ofertę starych kiejkutów żyrowali wobec Naszego Najważniejszego Sojusznika ubecy z Izraela, ale nie jest wykluczone, że Sojusznik mimo to zażądał dowodu, że warto starych kiejkutów na tę listę wciągać. W tej sytuacji stare kiejkuty z dnia na dzień utworzyły Nowoczesną, która – zanim jeszcze pan Rysio zdążył otworzyć usta – została przez naród polski obdarzona aż 11 procentami zaufania. Przekonująco wyjaśnić ten fenomen można tylko na gruncie mojej ulubionej teorii spiskowej – że mianowicie konfidenci WSI dostali rozkaz: w prawo zwrot! Do pana Rysia odmaszerować! – i w ten sposób pojawiło się 11 procent zaufania. Tymczasem posłanki Nowoczesnej, przynajmniej niektóre, najwyraźniej myślą, że to wszystko naprawdę.
Ale dość już tych dygresji, bo istotne jest to, że rewelację podaną przez pana red. Pawlickiego, telewizyjna publiczność początkowo potraktowała, jako rzecz zwyczajną. Ale czyż może być inaczej, skoro pierwszym prezydentem „wolnej Polski” po transformacji ustrojowej był generał Wojciech Jaruzelski, według dokumentów będący konfidentem Informacji Wojskowej o pseudonimie „Wolski”, skoro kolejnym prezydentem był nasz Kukuniek, będący w latach 70-tych tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Bolek”, a który – jak podejrzewam – w 1976, a najdalej w 1977 roku został przejęty od SB przez wywiad wojskowy, gdzie otrzymał zadanie przeniknięcia do wolnych związków zawodowych, dzięki czemu w 1980 roku można było uczynić z niego przywódcę Solidarności, a potem – prezydenta „wolnej Polski” – skoro kolejnym prezydentem i to przez dwie kadencje był Aleksander Kwaśniewski, zarejestrowany przez SB – oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody”, podobnie jak niektórzy biskupi, w charakterze tajnego współpracownika o pseudonimie „Alek”, skoro ostatni szef WSI, Najstarszy Kiejkut III Rzeczypospolitej, czyli pan generał Marek Dukaczewski w 2010 roku publicznie deklarował, że jeśli tylko wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, to on z radości otworzy sobie szampana? To wszystko skłania do postawienia retorycznego pytania, czy w ogóle można być w Polsce skutecznym politykiem nie będąc niczyim agentem? Ale skoro nie można, to jakże podważać moją ulubioną teorię spiskową, według której naszym nieszczęśliwym krajem rotacyjnie rządzą trzy stronnictwa: Ruskie – obecnie zepchnięte do głębokiej defensywy – Stronnictwo Pruskie, którego polityczna ekspozytura utraciła stanowisko lidera politycznej sceny oraz Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, na skutek wciągnięcia starych kiejkutów na listę „naszych sukinsynów”, zmuszone do rywalizowania z nimi o względy Naszego Najważniejszego Sojusznika?
Ponieważ w związku z energicznymi działaniami amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, na międzynarodowej scenie politycznej zapanował niespotykany od dawna zamęt, warto by w tych okolicznościach przeprowadzić eksperyment polegający na wysłaniu do naszych Umiłowanych Przywódców SMS-a o treści: „uciekaj, wszystko wykryte!” Ciekawe, ilu natychmiast ruszyłoby na Zachód, przy czym oczywiście „Zachód” jest tu pojęciem umownym, bo po otrzymaniu takiej wiadomości mogliby oni z pełną szybkością pruć w kierunku najbliższego przejścia granicznego, byle dalej od tego zapowietrzonego kraju. Obawiam się, że nikt się na to nie zdecyduje, więc dobrze, że chociaż pan red. Pawlicki zaryzykował, dzięki czemu przekonaliśmy się, że nic zaskoczyć nas już nie może.
Stanisław Michalkiewicz
Felieton • tygodnik „Polska Niepodległa” • 11 lutego 2017
Jeden komentarz